Witam. Myślę, że już jest ok z myszką. Gorzej z moim apetytem. Wystarczyło,że troszkę poluzowałam i już jestem głodna jak wilk. Nie przytyłam dzięki Bogu, ale mam ochotę na jedzonko i trudno mi wyszukiwać w lodówce, te malo kaloryczne. Gdyby,nie to,że staram się mysleć nad tym co jem, to już dawno skończyłoby się źle.Najgorzej, jak chodzę i czegoś szukam oczywiście do jedzeniaMuszę nad tym popracować, bo wciąż mam z tym klopoty. Okrutna BESTIA z tego apetytu. Niby są rzeczy małokaloryczne, które powinnam mieć pod ręką, ale jak przychodzi co do czego to sięgam po to co najszybciej i najprościej i dziwne,że wtedy nie mam akurat ochoty na to przygotowane: dobre, zdrowe i małokaloryczne. Pozdrawiam dziewczynki niedzielnie. Nie bierzcie ze mnie przykładu. A ja biorę się w garść. Idę przekonywać siebie o tym co muszę, czego chcę i co z pewnością zrobię. Muszę wrócić do sałaty, zamiast wędlinki i majonezu. Papatki. Aj zpomnialabym podobno powinno być 5 posiłków dziennie. Wciąż zastanawiam się jak to zrobić. Może coś wymyślicie? Czekam na podpowiedzi.![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Zakładki