Hej dziewczynki!!!!!!
Sam rozmiar to "pryszcz" ,ja zawsze byłam troszkę mało dziewczęca,mało kobieca
,jako dziewczynka nie lubiłam bawić się lalkami ,wolałam gonić po podwówku ,włazić na drzewo,zawsze oberwana umorusana .Jak dorosłam lubiłam wszystko to co młode dziewczyny oprocz ciuchów i tak mi zostało do dziś nawet zaczełam się malować dopiero gdy zaistniała potrzeba "tuszowania tego i owego".Myślę sobie że to troszkę dla tego że byłam najstarsza z rodzeństwa składającego się z samych sióst ,i zastępowałam tacie syna ,z nim majstrowałam przy samochodzie ,to ja zmieniałam bezpieczniki i byłam tą najstarszą i musiałam znać się na farbach ,śrubokrętach ,gwożdziach wkrętach itd.Jak wyszłam za mąż to ja zaczełam w naszym związku" nosić spodnie" i dopiero od paru lat pozwalam sobie na bycie przyslowiową blondynką (z całym szcunkiem dla blondynek) .Pamiętam czasy gdy ważyłam 48 kg i co nie przymierzyłam to było dobre tylko w latach 70-80 było szaro-buro w sklepach a najczęściej pusto .Jeżdziłam wtedy na wielkie zakupy do łodzi czy Warszawy do domów Towarowych ale kupowało się to co wystało się w kolejce a potem martwilismy się w domu na kogo dany ciuch będzie pasował.Niezapomnę wyjazdu do łodzi gdy wystałam w kolejce 5 par rajstop 4 metry froty i 2 pary męskich kaleson i dziecięcy kombinezon ortalionowy w kolorze czerwonym,zajechałam do domu z tym majątkiem i z mamą postanowiłysmy :rajstopy dla nas ,kombinezon dla mojech chrześniaka,Frotę potniemy na ręczniki (bo prawdziwych nie sposób bylo kupić) tylko te kalesony ..........brata nie mam na tatę za małe a odsprzedać szkoda .......no i leżały aż wyszłam za mąż ,kalesony odziedziczył mój mąż tyle że on tego ciucha nie używał ......no co wyżucić szkoda (bo porządne były) niech leżą .......myśl e sobie mam syna może synek będzie chodził ,ale zapomniałam ,synek urósł i w kalesonach nie chciał chodzić no nie wyrzucę szkoda ............dałam na wieś znajomej dla jej wnuczka ,.....pewnie też nie chodzi . Ot i taka historja wystanych w kolejce w łodzi ...... Kaleson wybaczcie że opisuję taką głupią historie z lat 70 ale tak wtedy było i zawsze mnie to bawi i rozśmiesza
Jakie wtedy życie było skąplikowane ale za razem proste ,radością było dostanie każdej kawy czy proszku do prania a ptasie mleczko wedloskie...........r a r y t a s, a teraz wszystko jest ,kiedy chcesz a jaki dramat dzień w którym są sklepy nie czynne!!!!!!!


dzięki każdej która przebrneła przez te wspominki


A Nasza Podstolina szykuje się do wesela .........jutro już ten wielki dzień


Pozdrawiam
Rano jadę na mazury na rodzinną imprezkę a w pracy urwanie kapelusza ,pełen hotel ludzi i 4 komunie a mnie nie ma (mam poczucie winy choć wiem ze i mnie się należy wolne ,zwłaszcza wtedy gdy mam ważną potrzebę)

ale się upisałam !!!!!!!!!!!