Po ciężkim wieczorze i równie koszmarnej nocy wstał nowy dzień..... piękny słoneczny dzień. Ludzie odchodzą a my musimy iść dalej....... Już mi troszkę lżej ma duszy zwłaszcza, że powinnam być przyzwyczajona to tego.....pracuję przecież w szpitalu onkologicznym i na co dzień mam kontakt z chorymi na raka. Są to nie tylko dorośli ale i dzieci. Ale jak odchodzi ktoś bliski , pęka coś w człowieku i musi dać upust złości, może to rodzaj gniewu- sama nie wiem......???????
A tobie Bożeko życzę dużo zdrowia i pogody ducha w walce z ta straszna chorobę, przecież tylu ludziom udaje się ją pokonać. Bądź dzielna i wygraj.