-
Aganko,
cieszę się, że zdrowiejesz :lol: to ważne.
Cieszę się też, że chadzasz na spacery.
Stwierdzam, że to przy dużej nadwadze, jaką mamy jest najlepszym początkiem do stapiania tłuszczu.
W zeszłe lato i początek jesieni niemal co dzień byłam na godzinnym marszyku i tłuszcz powoli, ale uciekał. Zaprzestałam tego i.... powrócił, na dodatek z nawiązką, wrr :evil: :oops: .
Buziaki wiosenne http://geolog.geol.agh.edu.pl/~kozio...iaty_19_tn.jpg , paaaaaaaaaaaaaaaaaa :lol:
-
Tak daleko to mi jeszcze pamiętnik nie odleciał. Długo go szukałam i odkurzałam.
Obiecuję sobie ,że już go tak bardzo nie zaniedbam.
Właściwie nadal się nie odchudzam, nie stosuję żadnej diety, wszystko dozwolone.
Ale też nie szaleję i nie tyję. Nawet bardzo ostrożnie licząc zgubiłam 1 kg. I nie przytyłam przez Święta. Coś chyba w tym jest, że jak nie ma zakazów to jedzenie ciągnie jakby trochę mniej.
Od niedzieli postanawiam drastycznie zwiększyć dawkę ruchu.Wyginam kontuzjowaną nogę we wszystkie strony i mam nadzieję, że dam radę jeżdzić na rowerze. To jest właśnie mój plan "B" (czyba już zabrakło alfabetu na plany, wię zaczynam liczyć od nowa).
Mam tak ustawioną pracę, że mogę codziennie przed południem poświęcić do 2 godzin na ruch.Jak tylko pozwoli pogoda, to na początek 1 godzinka roweru.
Ponieważ jem właściwie normalnie i nie tyję, to po takim wysiłku powinnam schudnąć.
W diecie najbardziej boję się obniżenia spalania. Dla mnie zawsze kończy się to niezbyt przyjemnie.Przekanał mnie do tego program TV
Badano ludzi o różnej wadze ( od 45 do 109 kg) i stwierdzono, że nazdrowsi byli nie najchudsi, ale ci tórzy się najwięcej ruszali. M.in. najlepszw wyniki badań miała osoba najcięższa.
Po cicu liczę, że oprócz poprawy kondycji, poprawię też linię ciała na mniej wypukłą.
Wobec tego będę zapisywać swoje osiągnięcia ruchowe.Jutro rano hop na wagę ( mam nadzieję, że wytrzyma) i do roboty!!!
-
witaj Aganna
Chyba razem pisałyśmy posta ,bo jak zobaczyłam Ciebie na pierwszej stronie
to miałam do Ciebie zajrzeć ,tylko Graczykowie przeszkodzili :D
Współczuje Ci z powodu kontuzji ,wiem co to znaczy bo ja miałam 3lata temu złamanie
i pól roku chorowałam i tyłam siedząc w książkach i w wiekszości w domu :( :(
Byłam ciekawa jak u Ciebie Atkins? ale widze ,że Ty też robisz odstepstwa.
Otóż powiem Ci ,ze doszłam do wniosku takiego jak Ty wszystkiego po poł
tyle ,ze ja jakoś przytyłam 2 kg :o a co gorsza nie moge tego zwalić choć sie staram.
z ruchem troche marnie ale już niedługo wyjeżdżam do mamy ,ogrod duzy ,roboty nie brakuje --myśle ,ze znowu zrzuce po to by po powrocie nabrać :roll:
nie wiem naprawde jak ruszyć metabolizm mam już wołowaty :( :(
do jutra -papatki
a ten pasek to nie chce zmieniać bo tak ładnie wygląda :D
-
Który program oglądałaś ?, napisz o tym programie spalania --bo mnie tez to chyba dotyczy --po prostu pilnuje kalorii a i tak tyje
ja żeby nie gubić swojej stroniczki to odłożyłam do ulubionych i dlatego
nie mam problemu ze znalezieniem --bo za długie byloby poszukiwania.
-
Witaj Aganna :!:
Cieszę się, że już ze zdrówkiem lepiej bo można troszke ruchu zarzyć.
U mnie z ruchem ciężko. Praktycznie nie ruszam się z domu choć na jutro zaplanowałam wycieczke rowerową. Mam nadzieję, że będzie udana.
Fajnie, że nie przytyło Ci się przez święta. Ja przytyłam 2 kg...W ogóle się nieograniczałam. Hmm no i stąd taka a nie inna waga.
No ale trzeba z tym skończyc :)
Całuski :)
-
Pozdrawiam moje gościóweczki, dzięki za odwiedziny.
Przygotowania do rozpoczęcia sezonu rowerowego - rozpoczęte!!
Rower czysty, koła napompowane - nic tylko ruszać w drogę. Na jutro pogoda zapowiada się piękna więc nic mi nie przeszkodzi.
Przejrzała wiele wątków, poczytałam historie odchudzania i większość diet niestety kończy się tak jak u mnie. W ciągu 15 lat lepiej bym zrobiła wcale się nie odchudzając, bo ważyłabym teraz poniżej 90. Od 88kg zaczynałam dietę. Więc po latach walki i wyrzeczeń przytyłam 20 kg.
Dlatego definitywnie koniec z dietami. Stawiam już tylko na ruch.
Krysial
nie pamiętam ,jaki to był program, bo takich programów jest całkiem sporo na różnych stacjach. Po prostu w wolnej chwili biorę program TV z Wyborczej i zaznaczam programy które chce oglądać. Potem w danym dniu tylko rzut oka i wiem,że coś miałam oglądać i nie przegapiam.
Tak właściwie to do ruchu bez specjalnej diety przekonały mnie właśnie liczne programy TV i artykuły prasowe. A moje doświadczenia potwierdzają nieskuteczność diet w moim przypadku.
Na razie chcę sprawdzić przez miesiąc ,czy moja taktyka się sprawdzi. Za sukces uznam zgubienie 2 kg. Każdy następny będzie prawdziwym darem niebios.
-
Cześć Aganna :!: :!: :!: :D :D :D
Obiecałam dzisiaj Dorfusi, że jak tylko wrócę do domu z działeczki to zaraz do Ciebie napiszę, żeby poinformować Cię o tym, że ma zepsuty komputer i jest z tego powodu baaaardzo nieszczęśliwa. Był już u niej naprawiacz, ale nie udało mu się go zrobić, nie wiadomo więc jak długo ta awaria u niej potrwa.
Prosiła, żeby Cię pozdrowić, uściskać i powiedzieć, że jak tylko jej się uda skorzystać z komputera u którejś z córek to napisze.
Ja rowniż Cię pozdrawiam i życzę dobrej nocy.
-
-
AGANKO,
dziękuję za odwiedzinki u mnie i znak, że jesteś. Cieszę się ogromnie :!:
Tak, jakoś zaczęłam spacerologię i nawet mi to wychodziło, bo oprócz piątku (1.04.) i wczoraj (długo w pracy) co dzień maszerowałam raz dłużej raz krócej, ale zawsze :!: :idea:
A to już jakiś sukces prawda :?:
Myślę, że na trasach wędrówkowo-rowerowych mogłyśmy się już spotkać, lecz nie znając swych twarzy - nie rozpoznałyśmy się :wink:
Twoje przemyślenia, co do dietowania, a właściwie nie-dietowania, okazują się podobnymi do moich. Jeść wszystkiego po trochu i bez przejadania się + ruch, a będzie OK.
Proste , prawda :wink: :?:
Oj, lezie tu jakaś chmura paskuda :evil: Jak będzie padać, to nie pójdę na spacero-marszyk. Lepiej niech ona sobie, gdzieś indziej popłynie i tam się wypada :wink:
Paaaaaaaaaaaa
-
witaj Jado
Matkooooo..ja tez zaczynam tyc --juz prawie rok wyrzeczeń a teraz waga
na prawo :cry: :cry:
Chyba najlepiej mają ci co wogóle nie zaczeli -my chyba mamy spiepszony metabolizm.
To niemożliwe ,zebym od tych samych kalorii co chudłam -teraz powoli podstępnie nabieram :cry: Jestem już dwa kilo do przodu i ze strachu dzisiaj zrobiłam sobie długą 2 godzinną wycieczke --ale za to po powrocie zjadłam wielkiego tłustego mielonego kotleta.
no i po co mi to było :cry:
wymyśl coś Jado ,bo ja już myśle o tabletkach -tylko boje sie czy sobie
znowu nie nabrechtam :( Bo faktycznie schudnąć ,a utrzymać wage to dwie różne bajki :cry: :cry: :cry:
-
Cześć Aganna :!: :D :D :D
Dzisiaj mam troche czasu wolnego i do wszystkich piszę, ponieważ jest zimno i pochmurno a na dodatek niedziela nigdzie nie wychodzę. Ale jutro znów idę na działkę bo mam tam brukarzy i muszę coś im ugotować, pewnie do czwartku tak będzie codziennie. Nie sądzę żebym miała przez najbliższe dni jeszcze siłe na siedzenie przy komputerze. A tek wogóle dostęp do netu mam tylko do 1 maja bo potem wybywam na 4 miesiące na łono natury i tam nie mam netu, jadyna łączność przez tel. kom.
Cieszę się, że już dobrze się czujesz i możesz swobodnie się ruszać, a nawet wybierasz się na rower.
Ja też ruszam się bardzo dużo, a niestety nic mi wagi nie ubywa, nie wiem już co robić, bo na dietę surówkową nie mam szans bo mam kamienie w woreczku żółciowym i dolegliwości żołądkowe. Moja dieta oparta jest głównie o węglowodany i ograniczenie ilościowe. Dzisiaj zjadłam mizerie i już nie najlepiej się czuję, mógby być sam kefir, ale nie ogórek. Powinnam zrobić porządek z tymi moimi wnętrznościami, ale tak się boję szpitala i tego, że okaże się jaszcze coś innego, gorszego.
Pozdrawiam Cię i życze dużo zdrowia pa, pa.
http://www.plfoto.com/zdjecia/618838.jpg
-
Witam AGANKO,
oooooooo LORILAJ mnie ubiegła, bo właśnie szykowałam się do poszukania Twojego
wątku, aby coś skrobnąć, a tu proszę wątek już pod ręką :lol: :lol: :lol: :lol:
U mnie nic nowego. Dużo pracowałam, a wieczorami.... wiesz co się teraz w Polsce robiło wieczorami.
Co do mojego startu w zdrowe życie, to ... jakoś idzie.
Może nie tak, jak to niektóre dziewczyny tu opisują, że dzień w dzień 900-1000 kcal i po 2-3 godziny ruchu (one chyba nie pracują, bo nie wiem, jak to inaczej wytłumaczyć), ale idzie.
Jadam co chcę i tak, aby nie czuć głodu, a to i tak jest już mniej niż wcześniej, no i marszyki, co drugi dzień, bo czas mnie ogranicza. A to też więcej ruchu niż ostatnio, bo jako fotelokanapowiec trenowałam tylko dupoplask :oops: :roll:
Jeszcze do tego zestawu chcę wprowadzić ćwiczenia na brzuch, uda i ręce, ale na razie takie lajtowe, bo kondycję mam zerową. Myślę, że w książce, którą mam M. Bojarskiej "Cudowny ruch" coś wynajdę dla siebie.
Aganko, pisz co u Ciebie, bom strasznie ciekawa.
Ja tu ciągle o sobie i o sobie, co wygląda na postawę chwalipięty, ale chcę podzielić się z Tobą swoimi działaniami, więc wybacz ten nietakt.
Paaaaaaaaaaaa http://geolog.geol.agh.edu.pl/~kozio...aty_113_tn.jpg
-
Aganko,
rozczaruję Cię, ale na snookerze to nie ja, ale ..... są dwie możliwości, bo:
1. to może być mój ślubny małż :wink:
2. ktoś inny.
Niekiedy oglądam snookera, lecz nigdy się na ich stronie nie rejestrowałam. Częściej ogląda go mąż i on mógł się zarejestować. Pewności nie mam, bo on ostatnio buszuje tylko na płatnych linkach. Tyle tylko, że jak do tej pory nawet 1 grosza z tego nie widziałam i raczej nie zobaczę... :?
Oj, po Twoich wpisach na 40-tkach i u mnie też dostrzegam coraz więcej podobieństw między nami. To takie dla mnie niesamowite, że jest ktoś kto ma podobne do mnie przemyślenia itd.:!:
Na razie, bo mam pilną robotę, a zrobiłam sobie przerwę i z pracy piszę..... :P :P :P
paaaaaaaaaaaa
-
Aganko,
teraz jestem już pewna. Na snookerze to mój ślubny prowadził te komantarze.
Zapytałam go czy coś tam pisał i okazało się, że tak.
Paaaaaaaaaaaaaa, miłej niedzieli :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
http://geolog.geol.agh.edu.pl/~kozio...awne_39_tn.jpg
-
dzięki JADO, ale byłam blisko.. pozdrowienia dla ślubnego za snookera, zgadzam się z nim co do Ronniego.
Od dzisiaj podejmuję naprawdę poważne wyzwanie. Stawy i stopy nie chcą mnie dłużej nosić takiej wielkiej i bardzo się buntują.
Poczytałam trochę w internecie i wyszło na to ,Ze bardzo wiele zależy od diety. Podjęłam wyzwanie. Od dzisiaj dieta owocowo-warzywna dr Górnickiej.
Zbierałam się do tego od niedzieli i zawsze coś tam skubnęłam zakazanego. Ale dzisiaj już na pewno będzie dobrze.
Plan minimum to 3 tygodnie, optimum - 6.
Nie ma tu na forum wątku na ten temat, wyznaczyłam więc siebie jako królika doświadczalnego. Postaram się w miarę systematycznie i rzetelnie opisać czas diety, nie ograniczając się tylko do składników jedzenia, ale opisywać też stan duszy.
Podobno taka dieta bardzo dobrze naprawia stawy, a jednocześnie nie ma skutków ubocznych. Potraktuję ją po prostu jak gorzką pigułkę przyjmowaną przez długi czas.
Trzymajcie kciuki, liczę na wsparcie i może jakieś doświadczenia.
Dla porządku:
śniadanie: sałatka z ogórka świeżego i pomidora.
-
Pierwszy dzień diety OWA mam za sobą ,mogę go z powodzeniem zaliczyć do udanych.
Na początek buchalteria:
Obiad:brokuły,groszek i cukinia duszone na 2 łyżkach oliwy z czosnkiem (pycha!)
kolacja:fasolka j.w.
Cały dzień - 10 fig suszonych ( odrobina luksusu )
Miałam tak dużo pracy, że dzień minął niepostrzeżenie i bez stresów dietetycznych.Wieczór ( dla wszystkich diet próba ognia) uratowało 5 fig suszonych.
Nie ma ich wprawdzie w diecie, ale zawsze to owoc i do tego bardzo sycący.
Poza tym ,założyłam, że lepszy mały grzeszek w granicach przyzwoitości niż asceza kończąca się zwykle rozpasaniem kulinarnym.
Na dzisiaj plan śniadaniowy bz - - pomidorki i ogórki, dzisiaj w towarzystwie soku z marchewki. Na urozmaicenie nie mogę więc narzekać.
Zostało jeszcze tylko 41 dni. Zrobiłam sobie na lodówce specjalny kalendarzyk i wieczorem z dumą datę 20 skreśliłam i narysowałam przy niej śmieszka.
Reszta planu żywieniowego w fazie kombinowania, co wymyślę to będzie, więc o tem potem. Ateraz do roboty!!!!!
-
Aganna, jestem pod wrażeniem! Ty jesteś czarodziejką kuchni, bo jak przeczytałam "dieta owocowo-warzywna", to skóra mi ścierpła na myśl, że można na niej wytrzymać dłużej niż 1 dzień, ale jak przeczytałam Twoje menu, to stało się jasne, że w Twoim wykonaniu może to być przyjemnością...cukinia duszona z czosnkiem.....mniam....Tylko dlaczego ja jej nigdy nie robiłam?....Bo nie umiem.....Długo toto się dusi?...Ze skórą, czy bez? Aganko? Poratuj upośledzoną kulinarnie koleżankę....
Trzymam kciuki za wytrwałość, a ja dalej trwam przy swoim 1500. Wczoraj też się udało!
-
Zacznę dla porządku jak zwykle od sprawozdania.
O: papryka, groszek, pieszarki,cukinia duszone na oliwie z czosnkiem(też pycha ) :)
P: duuuuże jabłko
K:rzodkiewki 4, bigos jarski - dużo
Cały dzień - 3 figi
Aia, przepis dla Ciebie.
Cukinii małych nie obieram,średnie zależy od świeżości, duże zawsze.Kroję wszystko w drobną kostkę ( pieczarki w kółko i krzyżyk na 9 części) na kosteczki ok 1 cm . Wrzucam po kolei na patelnię z oliwą i czosnkiem (nawet pół główki) najpierw paprykę, po 3 min cukinię, po3 min groszek. Smaże na dużym ogniu ale stale mieszam. Najlepsze są niezrumienione .Solę i jeszcze ze 4 min smażę. Kiedy mają taką lśniącą otockę są dobre.Ważny jest duży ogień ,bo wtedy są chrupiące i najlepsze. Trzeba mieszać dość często, żeby nie puściły soku. Pieczarki tak samo ,ale osobno. Mieszam razem dopiero przed jedzeniem. To jest naprawdę dobre. Synom dodaję do tego trochę mięsa lub szynki też krótko podsmażonej i daję z makaronem lub ryżem, są zachwyceni.
Można tak przyrządzać różne warzywa i dowolnie mieszać smaki. Ważne, żeby pieczarki były osobno, bo puszczają dużo soku i wtedy wszystko smakuje tak samo.
Usprawniam sobie gotowanie jak mogę, bo u mnie są teraz trzy zestawy obiadowe. Mąż jest na diecie, chłopcy prerobią wszystko , byle dużo, a ja - wiadomo.
Tak więc chłopcom mieszam mięso gotowane w zupie męża z moimi warzywami i wszyscy są zadowoleni. Niby jedzą co innego, ale to samo razem lub osobno
Bigos składa się z kapusty kiszonej, duszonej cebuli i pieczarek. I przyprawy. Też jest pyszny.
No , dosyć o jedzeniu.
Bardzo boleję, że musiałam odstawić rower, bo się paskudnie przeziębiłam. Ale idzie ku lepszemu i mam nadzieję, że po niedzieli ruszę w trasę.
Drugi dzień diety równie przyjemny jak pierwszy, oby tak dalej, zaraz idę narysować drugiego śmieszka, zawsze co dwa uśmiechy ,to nie jeden.
Ale nasmarowałam, to musi być strasznie dużo spalonych kalorii, tyle razy jednym palcem (czasem 2) uderzyć w klawiaturę :wink: :wink: :wink:
-
hejka
Przeczytałam twe posty i jestem pełna podziwu dla twoich zamiarów dietowych i zapału. Niestety mnie go bardzo brakuje ,ciagle odkładam te głupie odchudzanie :cry: powiedzmy ,że ona głupie a z siebie zupełnie nie jestem zadowaolana cholerka,
Jesuuuuuuuuuuuu,kiedy dla mnie nadejdzie ten czas :evil: :evil: tak se mysle kobieto ty puchu tłuszczowy patrzysz i nie widzisz jaka jestes wstrętna - te słowa to oczywiście o mnie . :oops: :oops:
Do miłego FITA
-
AGANKO,
och toś się zawzięła bardzo serio, serio :!: :!: :!:
Ja rzadko teraz na dietkę zaglądam, bo teraz mam maraton w pracy, no poprostu kręćka można dostać.
We wtorek i środę w domu byłam o 22.00 a wczoraj o 23.00. A w pracy od 8.00 rano.
Dziś się trochę obrobiłam i wychodzę normalnie, żadnego siedzenia do nocy, bo od przyszłego tygodnia ciąg dalszy i tak do 12 maja będzie.
Ale od czasu do czasu tu luknę, bo bym z ciekawości pękła, a z tęsknoty uschła... choś to uschnięcie by mi się przydało, oj baaaaaardzo.
No dobra buziole i lecę kserować sprawozdania dla rady nadzorczej,
Paaaaaaaaaaaaaaa
-
Aganko, dzięki za przepis! Dzisiaj lub jutro wypróbuję! Ciekawe, co moje chłopaki na to powiedzą?...Usmażę im osobno mięsko, bo inaczej pewnie nie ruszą. Groszek dajesz mrożony, nie?...
-
Aganko,
pozdrawiam weekendowo :lol: :lol: :lol: :lol:
A, jak tam Twoje zdrowienie przez owoco-warzywne oczyszczanie się?
Acha, po niedzieli skrobnę Ci coś o tych zajęciach z psychoterapeutkami, bo one będę się odbywać co drugi piątek u mnie w pracy. Tzn. coś koło 17-18-tej zaczynają i kończą o 20. To grupa wieloosobowa, ale ponoć bardzo sympatyczna, więc.... może, co :?:
O finansach jeszcze nic nie wiem, ale sie dowiem.
No to paaaaaaaaaaaa :P :P :P :P :P
-
Jadeitko
super wiadomości w niedzielny poranek, maj to dla mnie dość spokojny miesiąc więc zrobię wszystko, żeby na te warsztaty przybyć. Co do finansów , to już nie leżę ale siedzę i jestem na dobrej drodze do wstania, więc tu nie powinno być przeszkód.
Biedna jesteś, że tyle godzin spędzasz w pracy, ale widać czasem tak musi być, a jak na coś nie mamy wpływu, to tzreba starać się zobaczyć pozytywne strony takiej sytuacji.
Chciażby to, że tak ładnie schudłaś, 3 kg to już coś, całkiem niezły początek.
A pogoda nie sprzyja za bardzo przebywaniu na dworze, szczególnie rano jest upiornie zimno. Mój rower czeka na zdecydowane ocieplenie.
Aia
mam nadzieję, że ten dół to jeż prehistoria i dzisiaj zdobywasz szczyty. Z dietami tak to już jest, że niejedzenie wprawia nas w euforię, a przejedzenie dołuje...
Tylko skąd to przekonanie, że jemy dla przyjemności, skoro po bywa zwykle baaardzo nieprzyjemnie. Ale u Ciebie dzisiaj pewnie nowe siły i nowa energia, mam nadzieję.
A te maślane to po prostu, olej, nie będą Tobą rządziły jakieś tam , beznadziejne ciasteczka.
Mam już w moim specjalnym kalendarzy 4 śmieszki, tzn jest OK. Zasady diety utrzymane, nawet bez naginania.
Obiad - jabłka prażone z kilkoma rodzynkami, bigos
Kolacja, bigos, pieczarki duszone z cebulką, jabłko
Głodna nie jestem, energii mi nie brakuje, nastrój w porządku, bez zachcianek.
A do końca już tylko 38 dni.W wariancie optimum.
Już kiedyś prowadziłam taką dietę i niestety w 21 dniu złamał mnie łosoś wędzony....
Ale tamtą dietę prowadziłam na przełomie listopada i grudnia i chyba to był błąd, bo marzłam. Pewnie w cieplejszym czasie łatwiej oparłabym się pokusie.
Liczę , że w dniu "0" będę mogła świętować sukces razem z dziećmi, bo to będzie 1 czerwca.
Tyle porannej sprawozdawczości, teraz pohulam na innych wątkach
-
Aganna, jesteś moim nowym Idolem! Muszę, zdecydowanie muszę wprowadzić więcej warzyw w mojej kuchni! Szczerze mówiąc rzadko kiedy eksperymentuję kulinarnie, bo zwyczajnie mi się nie chce, albo nie umiem (proszę wybrać dowolny wariant....). Teraz dość późno wracam z pracy i robię najprostsze rzeczy, lub zabieram moich na stołówkę lub do baru (żeby jeszcze tamtejsze jedzenie było tańsze, to gotowałabym w domu tylko w weekendy)...Z bigosem nie mogę przesadzać, bo mój żołądek nie uwielbia niestety kiszonej kapusty, mogę ze świeżej. Ale te warzywka smażone....pycha....Tylko jak mam 1 patelnię i dzisiaj np. będę smażyć kotlety z piersi indyczej, to nie mam na czym usmażyć warzyw.... :roll: :wink: Ale jestem leniwa parszywizna, nie?.... :wink: Ale zrobię kapustę pekińską w sosie jogurtowo-czosnkowym, polecam, jest pyszne.
Zazdroszczę Ci Aganna wytrwałości i jestem pewna, że zobaczysz 42 uśmiechnięte buźki! (dobrze zrozumiałam, że dietka trwa 42 dni?...)....
Raz jeszcze ślicznie dziękuję za ciepłe słowa i telepatyczne wsparcie....
-
Poszło 2 razy, więc zmieniam i dopisuję jeszcze raz super gorące pozdrowienia dla Czarodziejki Kulinarnej i Pscyhologicznej!
-
Serdeczne pozdrowienia dla miłej i wytrwałej dietowiczki z życzeniami dalszych sukcesów.
http://www.e-foto.pl/users/k20050315..._Obraz_036.jpg
Dzisiejszy spacer
-
Aganko,
info o spotkaniu grupowym wysyłam Ci na priva.
No to na razie :lol: :lol: :lol:
-
Jadeitko
ale ja nic nie dostałam i bardzo się martwię. Ciągle zaglądam i nic nowego nie ma. Może gdzieś wcięło po drodze, błagam o replay!!!!!
Na lodówce przybył mi 6 śmieszek. Oznacza to tylko jedno - SUKCES.
Zaczynam powolo być z siebie dumna. Rzeczy z lekka się luzują ( na razie ważenie wzbronione!), z oczekiwanych efektów ubocznych na razie wyszedł mi tylko pryszcz na górnej wardze, przez co jest lekko spuchnięta i seksownie uniesiona do góry.
Czuję się naprawdę nieźle, kolanka jakby troszkę odpuściły i od jutra wracam na rowerek.
Dla ciekawych jadłospis
Sniadanko bz
Obiad : seler z cebulą duszone w pomidorach z bazylią, oregano i majerankiem. nieśmiertelny bigos
Kolacja: wiśnie, jabłka i rodzynki prażone z cynamonem
Wieczorem - uwaga - rozpusta!!!! Półtora kieliszka wytrawnego, różowego wina.
Dzisiaj jeszcze bez planu.
-
Aganko,
to dziwne, bo dotychczas wszystkie privy, które komuś wysyłałam docierały :shock: :?
No, dobra to jeszcze raz piszę i ślę.
Acha, a te twoje jadłospisy mnie rozwalają na łopatki.
Są takie mniamuśne :lol: :!: :!: :!:
Ech, ..... może kiedyś nauczę się gotować....a na razie będę kopiować Twoje pomysły.
Mam nadzieję, że za prawa autorskie nie pozwiesz mnie do sądu czy też jakiejś izby kucharskiej, co :?: :wink:
No to lecę , paaaaaaaaa :P
-
Przed chwilą posłałam Ci priva.
Papatki :lol:
-
Wielkie dzięki, wszystko już wiem, naskrobałam co nieco u Ciebie.
Jadłospisy te i następne dostajesz ode mnie w prezencie, korzystaj ,modyfikuj, ulepszaj.
Prze de mną jeszcze 5 tygodni, więc niezłe wyzwanie w wymyślaniu potraw dobrych i dozwolonych.
Słońce jeszcze co prawda nie zaszło, ale dzień mogę troszkę pochwalić. Zgodnie z zapewnieniami weteranów mojej diety po 6,7 dniach dostaje się wspaniałego kopa energetycznego i tak jest rzeczywiście.
Od rana czuję ,że mogłabym góry przenosić. A poza tym zostało mi już tylko 35 dni ścisłej diety ( nie takiej znów ścisłej...) ,potem dorzucam duuużo różnych rybek. Ale o tem potem.
dzisiejsze menu dość uproszczone, ale dało się zjeść
obiad i kolacja - to samo - warzywa"Bukiet wiosenny" 2 op. duszone z oliwą i czosnkiem
deserek - wiśnie gotowane z rodzynkami.
W ciągu dnia - 2 jabłka.
Jutro postaram się być bardziej wyrafinowana, bo przecież nie mogę was zawieść.
papapapapapapapa
-
Aganko,
no to do zobaczenia...... :lol: :lol: :lol:
-
Aganko,
przed momentem dowiedziałam się, że spotkanie jest przesunięte na 6 MAJA, bo teraz przez ten długi weeekend kobitki wyjeżdżają i dlatego zajęcia się nie odbędą w ten piątek.
Mam nadzieje, że nie jesteś zła na mnie, ale przed chwilą dosłownie dostałm info o przesunięciu spotkania i w te pędy ślę Ci wiadomość.
nara :lol:
-
Aganna, ja normalnie padam trupem już na samo brzmienie nazw Twoich potraw.... :wink: :D
Możesz być z siebie dumna! Jesteś wzorem do naśladowania!
Ja trwam przy swoim 1500 kcal, jest ok.
-
Następny dzień, także udany, już 8
Nastrój całkiem ,całkiem, dzisiaj po dłuższej przerwie godzina rowerka. Było super.
A do tego morze pachniało tak, jak lubię najbardziej.Nic nie pachnie tak, jak morskie powietrze rano. Miałam power na cały dzień.
Zostało mi jeszcze 34 dni i myślę, że dam radę.
Przede mną długi weekend, połowę rodziny wysyłam w świat, muszę iść do pracy w poniedziałek, ale to dosyć przyjemne, więc nie narzekam. A z moim obecnym jadłospisem nie nadaję się do towarzystwa.
Za to mam już na wolne dni sporo planów, m.in. nicnierobienie. I duuużo rowerka.
Dzisiejsze munu
Na obiad i kolację to samo - robię się leniwa!
cukinia, bakłażan ,cebula, pomidory duszone z przyprawami. I trochę jabłek nad deserem rozmyślam.
Jadeitko
szkoda, że się odwlekło, ale nic to...chociaż już się nie mogę doczekać. Ale może to i dobrze, bo kto wie czy w ten piątek nie będę po południu pracować. A ten tydzień szybko zleci.
Aia
Ty i bez gotowania świetnie sobie z dietką radzisz. Poza tym, kiedy ja mam bardzo dużo pracy to też kuchnię omijam z daleka, jemy jakieś "miastowe" jedzenie. Tylko ,że dla mnie zawsze jest to zgubne, bo trudno mi wtedy o umiar.
Także na razie cieszę się, że mam czas na gotowanie, bo dzięki temu daję radę.
Lektura forum reumatyków przeraziła mnie lekko, co może mnie spotkać ,jak się za siebie szybko nie wezmę.
Kupiłam wreszcie swój ukochany, zielony materiał i myślę co z nim zrobić, szyć już teraz czy może poczekać. Bo choć nie liczę kalorii i naprawdę jedzenia sobie nie żałuję, to jednak jem o wiele mniej, i pewnie trochę schudnę....
To może jeszcze poczekać :?: :?:
Pozdrawiam serdecznie
-
Aganka, a o czym myślisz z tego zielonego materiału? Jakaś suknia? Spódnica?...O matko, ile Ty masz talentów! Ja nie umiem nic na maszynie uszyć i nawet nie rozumiem na jakiej zasadzie te nitki w niej szyją...... :D :wink: :D A jak raz wszywałam zatrzaski (ręcznie oczywiście), to 3 razy prułam, bo wszywałam je odwrotnie....nie zatrzaskiwały się....Jam imbecyl.... :roll: :D
A uszyte dobrze ciuchy leżą na ludziskach genialnie....Rzadko kiedy można aż tak dopasować fason i różne duperele kupując w sklepie...
-
Aganko, a gdzie Ty jesteś?.... :roll:
-
Uff!!!!
Połowę rodziny wysłałam właśnie w świat na 4 dni i powoli zaczynam cieszyć się wolnością.
Miałam ostatnio sporo różnej pracy i na plotki już czasu nie starczyło.
Dzisiejsze poranne plany pokrzyżowała mi pogoda ( pada kapuśniaczek) to z przyjemnością ponadrabiam zaległości.
Najpierw sprawozdanie:
Dzisiaj 12 dzień diety. Niestety, wczoraj moja słaba wola dała znać o sobie i zjadłam kawałek karkówki. Do dzisiaj czuję go w żołądku , czułam się w nocy tak źle, że teraz nie mogę patrzeć na mięso. Jestem więc chyba zresocjalizowana i mam mocne postanowienie poprawy.
Wczoraj na obiad i kolację jedzenie z Green Way'a - warzywa w curry i surówki. Bardzo pyszne. Dzisiaj też się tam wybieram, bo nie chce mi się gotować.
Poza tą nieszczęsną karkówką idzie mi całkiem nieżle.
W dodatku w TV był program o dietach. Badania trwały pół roku.Pod lupą były różne diety. Podam czempiona i ogonka. Czempion to dieta owocowo-warzywna bez ograniczeń kalorycznych i ilościowych ( hurra!) .
Zamyka stawkę dieta ograniczająca ilość jedzenia i kaloryczność potraw. Jej efekt to w 99% jo-jo. Program do obejrzenia w Polsat Zdrowie. Tam ciągle są powtórki.
Szczerze mówią, takie badania dają mi powera i pomagają wytrwać. Tym bardziej, że okazuje się, że nie muszę ograniczać diety do 6 tygodni, tylko dowolnie przedłużyć. Skoro testowani dietowali pół roku i byli najzdrowsi, to ja też sobie nie zaszkodzę.
Najbardziej lubię to uczusie , kiedy siadam przy kopiastym talerzu jedzenia, mogę go "zniknąć" w całości z czystym sumieniem i nawet pozwolić sobie na dokładkę, choćiaż ona nigdy właściwie nie jest potrzebna.
Nie będę więc już tak skrupulatnie odliczać dni do końca, bo pewnie potrwa ona trochę dłużej niż planowałam. Ale z pierwszych założeń zostało jeszcze 30 dni.
Aia
ze sztruksu w kolorze trawki planuję uszyć żakietkę i spódnicę. I chyba zrobię to już teraz, najwyżej potem będę zmniejszać, albo kupię nowy materiał.Potem się będę tym martwić.
Co do talentów, to mam taką teorię, że natura jest bardzo sprawiedliwa. Jeśli daje wiele umiejętności, to rzadko dorzuca systematyczność i konsekwencję w ich doskonaleniu. Czasem myślę, że lepiej jest robić jedną rzecz, ale zato perfekcyjnie, niż rozmieniać się na drobne w wielu.
Rzeczywiście, umiem wiele rzeczy, ale zanim osiągnę w nich mistrzostwo zaczynają mnie nudzić i szukam zmiany. Wykonywałam już wiele zawodów, fakt że trochę się nauczyłam , ale brak mi cierpliwości w osiąganiu perfekcji. Teraz też zaczyna się rozglądać za czymś innym, bo mnie "nosi".
Trzeba się cieszyś tym co matka natura dała, poznać słabe i mocne strony i nie porywać się z motyką na śłońce.
Tylko nam się wydaje, że inni mają lepiej.
Tyle rozważań niedzielnych. Idę pozwiedzać inne wątki
-
Ciekawe wyniki dotyczące rankingu diet. No tak, bo widzisz, człowiek na dłuższą metę potrzebuje nie być głodny i chyba łatwiej mu jest żyć ze świadomością "najem się do syta", niż "muszę zmieścić się w limicie". Stąd sukcesy diet eliminacyjnych typu owocowo-warzywna, Montignac czy Atkins. Jedynym i podstawowym warunkiem to nauczyć się specjalnie gotować i ewentualnie wiedzieć do jakiego lokalu pójśc, aby dostać jedzenie zgodne z zasadami. Aganka? A co to takiego "Green way"?...No wiem, że zielona droga, ale co to za firma?....U nas na prowincji takiej nie widziałam... :D
No i wracając do diet to powiem, że w moim przypadku (leń kulinarny) łatwiej jest mi jeść 1500 nawet z burczącym brzuchem wieczorami (oj, wczoraj miałam ciężko), niż uważać czy mogę zjeść coś na imieninach (nigdy bym nie mogła właściwie.... :roll: ) i ciągle odmawiać sobie ukochanych smaków (och, te drożdżówki). Wiem, że alternatywą jest jedzenie wg zasad, a nie totalnie i obsesyjnie zgodnie z nimi, ale z drugiej strony zasadą chudnięcia na dietach eliminacyjnych jest ich ścisłe przestrzeganie. I bądź tu mądry i pisz wiersze....
Co do ciuchów, to szkoda, że nie umiem szyć. Nigdy nie szyłam też nic u krawcowej, a może powinnam, bo w sklepach ciężko dostać coś oryginalnego. Lubię styl hipisowso-elegancko-powiewny, kocham poncza, kimona i lniane ciuchy a teraz w sklepach królują bluzeczki i sukieneczki strasznie laluńkowate i wszystkie takie same. A jak mam sklep, który sprzedaje fajne ciuchy w większych rozmiarach (cholender, dożyliśmy czasów gdy rozmiar 44 jest zaliczany do większych rozmiarów, podobno MM miała 42, a jest przecież wzorem kobiecego uroku wszechczasów), to ceny są szokujące...Więc ciesz się Aganko ze swoich zdolności, bo możesz ubrać się stylowo i wyjątkowo....
-