-
Batorku --a nie lepsza śmietanka?--może mniej w niej chemii
Ja winko rozwodnione popijam --bo nie chce żeby procenty mi szumiały
ale cukru --nie dodaje -szkoda smaczku.
-
Batorku - coraz lepiej Ci idzie
Pozdrawiam
Ula
-
Przesyłam buziaki!!!
Ula
-
To grzane wino to gotowe już było ze sklepu z cukrem i przyprawami - tylko przygrzać. Na śmietankę się jednak nie dam namówić, zwłaszcza, że musli jadam w pracy, gdzie co najwyżej wodę w czajniku można zagrzać. Zalewam musli wrzątkiem i jak napęcznieje zasypuję proszkowym mlekiem. Jakoś tu miejsca dla śmietanki nie widzę.
A wczoraj
pierwsze i drugie śniadanie takie samo - 550
obiad: zupa koperkowa z makaronem (jedno pięciodekowe gniazdko na 2 osoby, zupa na odtłuszczonym rosole, bez zazmażki ze śmietaną jogurtową 9%), leczo - 250
pojadanie niestety sera z 5-6 plasterków - 300
kolacja: pieczarki duszone, kalafior, parówka, naleśnik pusty - 400
Czyli razem 1500, ale w nocy jeszcze zjadłam dwie cząstki czekolady
-
Batorku --to moje jedzenie jest całkowicie inne
Ja tłuszczów wogóle nie unikam -a wręcz szybko nasyce sie takim jedzeniem
i to tylko mnie trzyma w ryzach --staram sie jednak nie przekraczać 1600 kal
chyba ,że sie zdarzy . własnie staruszek przyniósł mi do kompa plaster sera
juz go nie ma
-
rany ale wy jesteście zorganizowane kobity, naprawdę codziennie liczycie kalorie, chyba ja też muszę
-
Luizek -staram sie --przeważnie biore jakąs kartke przed telewizor
i przypominam sobie co zjadłam ---pisze ile w tej potrawie białka ,tłuszczów i węglowodanów zsumuje --i zawsze wychodzi troche za wiele [oczywiscie węglowodanów
bo tych najbardziej trzeba pilnować --mnie wolno ok 80 g -bo ponad 100
juz tyje -a pomysl sobie ,ze taki głupi rogalik ma ich ok70
więc lepiej zjeść warzywka i owocka.
-
Ja tylko liczą kalorie i to z grubsza. Jak już leżę w łóżku przed zaśnięciem przypominam sobie co zjadłam i ile to mniej mięcej może mieć kalorii (z dokładnością do +- 10-20). I zliczam sobie w pamięci, a rano siadam do komputra i zapisuję. Noo, nie zawsze, ale staram się.
-
a ja jednak nie będę liczyć kalorii, wracam na diete SB tam nie trzeba liczyć kalorii, tylko teraz poważnie sie za nia biorę + ćwiczenia bo ten brzuch mnie dobija
-
A ja będę liczyć jeszcze bardziej. Bo jest całkiem do bani. W związku z wczorajszymi wyborami, przypomniały mi sie poprzednie, gdzie piękny Maryjan przegrał w pierwszej turze z kretesem z Kwachem, po czym wystąpił radosny i uśmiechnięty ze słowami "Kochani, od jutra zaczynamy od nowa..."
No, taaak. To ja nie od jutra, ale od dzisiaj zaczynam od nowa. Tak! Bo, po dwóch tygodniach wysiłków (noo, nie powiem, żebym się jakoś bardzo wysilała) powróciłam do punktu wyjścia - 93.3. Więc tak
będę się wpisywać w dzienniki kalorii, pomimo, że powoli chodzi
będę się tutaj spowiadac codziennie - odpuszczenie tego od razu skutkuje odpuszczeniem sobie.
Howgh!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki