na nartach byłam w miejscowości o nazwie ciche. mały stok lecz całkiem przyjemny, przeważnie jeździny do szczawnicy no ale siostra była u teściów więc pojechaliśmy tam bo to bliziutko

z rana zaliczyłam basenik (tradycyjnie 40, a nawet 41 długości), poleżałam chwilkę w dżakuzi zwykłym a potem z wodą morską KOCHAM BASEN
po pływaniu poszliśmy z tatą tam do bufetu, patrzę a tak duży wybór herbat zielonych, czarnych i czerwonych, aż mi szczenka opadła wzięłam sobie zieloną, była pycha!!!

śniadanie zjadłam późno, bo dopiero po powrocie: 2 kromeczki ciemne z serkiem białym light i po plasterku ogórka, pomidorka i papryczki

musiałam wreszcie siąść do nauki ale idzie mi nieźle

na obiad risotto

przed jogą jeszcze zrobię trochę na nogach bo idę do kumpeli po materiały do nauki (jakieś 4-5 przystanków w jedna stronę co zajmuje mi 20 minut - podobnie jak na uczelnie, bo to zaraz obok, no poza niedzielą bo wtedy wracam z dalszego dystansu o jakieś 2-3 przystanki)

no a potem joga!!!

dziś kalorii zjedzonych będzie mało bo czas mi sie kończy, ale może zjem jakąś gorzką czekoladkę?!

do jutra

całuski