Oj ja uwielbiam kalafiorka :D Zwłaszcza takiego bez niczego :P Pyyyychya. We wrześniu napewno dasz sobie rade, na pocieszenie moge napisać, że mój brat ma 4 przedmioty na wrzesnień :oops: :lol: . Ważne, że kilogramek mniej :-).
Wersja do druku
Oj ja uwielbiam kalafiorka :D Zwłaszcza takiego bez niczego :P Pyyyychya. We wrześniu napewno dasz sobie rade, na pocieszenie moge napisać, że mój brat ma 4 przedmioty na wrzesnień :oops: :lol: . Ważne, że kilogramek mniej :-).
Ehh no mama z tatą pojechali gdzies tam do rodzinki no to krozystając z wolnej chaty posprzatałam wszystko ładnie no i potem myśl ze moze by tak ciasto upiec więc nabełtałam jakiegos placka i co kurde .... zjadłam 5 kawałkow, a nie zagosciły one w moim żołądku zbyt długo :/
A na dodatek dzis zamierzam wyjsc gdzies z kolezanka no i to piwo ... ehh. W takich sytuacjach to ja nie wiem co mam robić! No bo przeciez nie moge calkiem rezygnować z życia towarzyskiego bo sie odchudzam.
Może nie zjem dzis nic juz, wogole zanim zjadłam to ciasto to miałam cos ok 500kcal więc moze jesli wypije z 1 piwo to nic nie bedzie ... :roll:
Kuźwa, szkoda tego egzaminu. To jest najbardziej wnerwiające, jak jednego punktu brakuje, psia mać! Wrr.
Jeżeli chodzi o wolny czas, etc., to to chyba dobry pomysł, żebyś czymś się oprócz studiów zajęła od przyszłego semestru. Może chodź na jakieś zajęcia tzw. "rozwijające" hhe, albo na jakieś kursy się zapisz? Im mniej masz wolnego czasu, tym lepiej umiesz z niego korzystać. To jest fakt. I mniej masz czasu na myślenie o jedzeniu - Twoja mama ma trochę racji.
Mam nadzieję, ze mimo tego feralnego wyniku dzień idzie pozytywnie? Pozdrawiam mocno!
No jak na razie to nic nie jadlam i nie zamierzam, ale nie wiem co z tym piwem zrobić ... jeku powiedzcie mi no ... ehh chyba sie zapre i przestane pic alkohol! Ale jak np pojde do kumpli z akademika no to przeciez fo****ą mi jak nie chce nic pić :/ ... ehh cięzka sprawa z tym dietowaniem
Powiedz, że Cie brzunio boli i wypijesz sobie jakiś soczek ;)
No napewno się koleżanki nie obraża na Ciebie.
I qrna Ninti bierz się za siebie porzadnie :!:
Koniec wymiotwania, bo to się wszystko źle skończy ! :x
hehe ja po ostatniej imprezie właśnie w akademiku nie szybko będe miała ochote na alkohol i nikt sie temu nie dziwi :wink: :roll:
Trzymaj sie Ninti tak na poważnie 8)
Hmm co prawda już za póżno.. ale i tak napisze :). Może przyda się na przyszłość.
Ja jak się odchudzam i jakaś koleżanka mnie zapreasza na piwo czy nawet sama z siostrą mam ochte na bro to nigdy nie odmawiam. Poprostu potem mniej jem tak aby zmieścic się w 1000 kcal. Oczywiście to nie jest tak, że co 2 dzień czy co tydzień chodze na tego bro... To jest tak raz na miesiąc i raczej podczas diety staram się aby było tego alkoholu jak najmniej :-). Ale to nie oznacza, że musisz całkowicie zrezygnować z np. piwa :)
Ja przy wcześniejszej diecie robiłam tak jak napisałam i schudłam 5 kg :].
a ja ci ninti powiem, żebyś sobie poszła na to piwko i nie miała żadnych wyrzutów sumienia, bo może ci się humorek znacznie poprawi i nabierzesz nowych sił na odchudzanko. Nie możesz sobie przecież odmówić spotkania z koleżankami bo one są ważniejsze niż jakakolwiek dietka :lol:
A jeśli chodzi o ten akademik to ciężka sprawa. Dobry pomysł z tym bolącym brzuszkiem :wink:
Zmartwiło mnie to, że zwymiotowałaś ciasto bo to chyba nie najlepiej nie :?: :?: Sama zresztą pewnie już to wiesz więc nie będę cię pouczać :wink: tymbardziej, że sama za zdrowo się nie odżywiam.
Nie łam się i idż zabaw się z kumpelami :!: Dobrze ci to zrobi :!: :!:
Hej,wpadam życzyć wspaniałego weekendu, dużo uśmiechu i przyjemnego dietkowania :!: :D 8)
http://www.strykowski.net/owoce/Trus...kawek_1538.jpg
No i jak zabawa się udała ? ;)
Pamietaj tylko - żadnych wyrzutów sumienia.
To miałbyć relax i przyjemne pogadanki ;)
Trzymaj się dzisiaj ciepło ! ;*
No w sumie było ok :) wypiłam tylko jedno piwo :P Ale niech tam bedzie :) . Dziwne jest dla mnie to ze po piwie zawsze robie sie jakby chudsza, mam bardziej płaski brzuch :|
Dziś mój bilans tak wychodzi na 800kcal (w tym kg truskawek :D ) ale do tego nalezy dodać kawałeczek tego ciasta :oops: (tym razem był tylko jeden bo sie opamietałam) i chyba 5 cukierków landrynków. Ale to wszystko przez bucika! :p bo mi wczoraj powiedziała ze taki landrynek to ma tylko 16 kcal to ja tak gazetke czytałam i jadłam to 16kcal (x 5 :/ )
Także myślę ze do 1000 dobiłam ... oby nie było za duzo :|
Tak wogóle to wkurzyłam się! Bo zauwazyłam ze to jak idzie mi z dietą w dużej mierze zalerzy od mojego cyklu miesiaczkowego. Pamietacie, miesiac temu nagle zryw - kopenhaska i akurat na czas kopenhaskiej - @! Teraz tez mam @ i zawsze jak robiłam swoje głodówki to zwykle zaraz po @ a potem moj zapał maleje ... i w koncu przed samą @ osiągam dno by znowu się podnieść. Jej... co z tym zrobic :roll:
heh Ty to masz :P
a za te landrynki to najlepiej zwalić na Bucika ! xD
Oj Ninti, Ninti - nieładnie ;) ;p
a z tym cyklem to tak smiesznie.
Myśl sobie że to ostatni raz kiedy dieta od tego zalezała. Będzie spoko loko ;)
Przeciez nie chcesz przegrać zakładu cioo ? ;)
Nawet nie zmieniłam suwaka a przeciez kg mniej, ale narazie nie bede zmieniac, przesune po powrocie z jeziorka w niedziele ...
a no własnie ... jutro rano jade i wracam w niedziele, moze ten ból brzucha bedzie dobrą wymówką zeby nie pic :D ... nieladnie kłamac ale cóz ...
Oj, czasami mała wymówka nie zaszkodzi, przecież nic się nie stanie, jak troszeczkę skłamiesz w szczytnym celu :lol: :lol:
W końcu dietkujesz, więc trzeba się jakoś ratować :wink:
Miłego pobytu nad jeziorem :P
WITAJ! :P
Ja bym się z Tobą zgodzila że na dietę ma wpływ cykl miesiączkowy. Ja podczas @ muszę sie MOCNO pilnować :? :!: Gratuluje kiloska mniej!!! Mam nadzieję że wkrótce zmienisz ticerka! A jeśli chodzi o te wymówki to każda jest dobra jeśli chodzi o niepicie- to przecież ani nie jest zdrowe i nie wpływa dobrze na dietę. Ja tam to jestem mistrzu wymówek :twisted:
MILEGO DNIA!!!
No ja to kłamać za bardzo nie umiem i tak zawsze jakoś bąknę, żę nie pije bo coś tam i tak patrzę z nadzieją czy uwierzyli czy nie. No i zazwyczaj nie wierzą, ale na szczęście mnie nie zmuszają :D
A z miesiączką to u mnie jeszcze inaczej bo ja to mam różnie co drugi miesiąc. W jednym z prawego jajniczka :wink: to mi się jak smok chce jeść a w następnym mies z lewego to zawsze mam ogromny zapał an odchudzanko i mi sie jeść wogóle nie chce :!: :!:
Ale wiesz Ninti ja tak sobie myślę, żę to chyba lepiej tak jak ty masz bo chociaż gdy @ to jeść ci sie nie chce, a niektóre dziewczyny tak mają, że gdy @ to zawsze by pożarły wszystko :roll: więc nie jest chyba aż tak najgorzej :!:
Ja kiedy mam wątpliwości czy to ma sens to sobie włączam MTV i patrzę na chudziutkie, śliczne laseczki i sobie myśle, żę ja też mogę podobnie wyglądać (bo przecież nie tak samo :wink: ) i pomaga :!: :!:
A skoro zabawa Ci się udała to to piwko tylko na zdrowie poszło. Mi to i tak zawsze wystarcza bo słabiutką główkę mam. no cóż chociaż ekonomiczna jest :wink:
Pozdrawiam życzę powodzonka w bojach :!: :!:
Heh Justynia robię to samo - waczam mtv i się motywuję :P
chociaz tam te wszystkie laski z teledyskó to wiadomo że przerobione komputerowo ;)
tu możecie kliknąc i się pocieszyć xD
;)
:shock: :shock: :shock:
Britney zawsze była gruba, ale tutaj to przeszła samą siebie... ale współczuje jej w sumie, nie ma baba łatwego życia :roll:
Oj Ninti nie ładnie zwalać na mnie za landrynki :mrgreen: ale wybaczam
:wink:
kilos mniej, super :!:
a tak w ogóle to obejrzyjcie sobie całą galerię tych zdjęc, co olcieek linka dała :D
No mi tez najbardziej Britneyki żal no, ale co poradzić. ane i tak mają lepiej bo kucharzy osobistych i trenerów mają, a my :D biedulki tylko siebie na wzajem :D
Pozdrawiam gorąco!!!!
no tak, ale mają też mnóstwo stresów itd...
nie mogą sobie pozwolic na jakieś niedoskonałości, bo zaraz je dołapie jakiś papariazzi i cyknie taką oto fotke, a potem wystai na necie, żeby wszyscy sobie mogli pooglądac jakie to one są grube i brzydkie bez makijażu, ciuchów, bez tego i owego.
pod tym względem wcale im nie zazdroszcze kucharzy i osobistych trenerów, zresztą ja jak bym miała zyc pod aż tak dużo presją pewnie już dawno bym samobójstwo popełniła.... nie cierpie jak mnie ludzie oceniają za wygląd, a jakby mieli wkleic moją fotkę z jakimś podpisem w stylu "popatrzcie jak przytyła" to nawet nie chce myślec...
a britney ma kase, wiec o ile nie jest na prochach przeciwdepresyjnych to se poradzi
ja osobiście uwielbiam Renee Zellweger. po prostu kocham tą babke :P
Ja obejrzałam cała tą galeirę i pocieszyłą mnie ta Britney.
Fakt teraz babka nie ma łatwo, ale trzeba było myśleć jak sie wychodziło za takiego faceta xD
Stoczyła sie.
Widziałyscie zdjecia jak jej prawie ten synek z rąk wyleciał ? Straszne.
My tu gadu gadu o celbrities a Ninti coś ucichła :P
Zdawaj relacje ;)
o bosh ... jak zobaczyłam britney ... szok! ale zauważcie ze i tak krótkie spodenki nosi!
A ja zawalilam na całej linii :/ napewno sporo w tym mojej winy ale posłuchajcie
moje dwie kolezanki z którymi byłam są szczupłe, K. to typ chudziny która je a i tak jest chuda a M. ... no po prostu jest szczupła no i do tego ma figure jak modelka. Żadna nigdy sie nie odchudzała.
Ja, jesli sie odchudzam to zwykle o tym nie mówie bo jak mi nie wyjdzie to przynajmniej nie będzie że "odchudza sie odchudza i ***** z tego". No i tym razem nie mowilam ze jestem na diecie.
Mniej więcej wczoraj do godziny 15 się trzyałam, proponowaly mi kanapke z kotletem (prawie na przymus, z 10 razy slyszalam "Ewka! Jedz tą kanapke" ) NO ale się nie dalam, cos tam nasciemniałam ze nie jestme głodna bo naprawde nie bylam. No ale potem zjadłam ze 3 chlebków ryzowych no i miałam na tym poprzestac, ale one porozkladaly dookoła na kocu chipsy, paluszki itd ... no a ja walcze w sobie ... i niestety przegrałam. Potem jeszcze grilek wyszedł, no i piwko ( w sumie wypilam półtora) a dzis chociaz piwa nie było to takich tam róznych ... ehh.
I własnie dzis tak sobie lezymy i mówie że chyba bede musiała odpokutowac ten wyjazd bo w domu jem dwa razy mniej i jeszcze do tego rzucic bieganie codziennie.
a K.
- "O bosze" z takim jakimś politowaniemi jakbym była conajmniej nienormalna.
No i jakos w tym momencie sie wkurzyłam i miałam ochote jakos wykrzyczec im prosto w twarz ze co sobie myślą, ze to że schudłam mnie nic absolutnie nie kosztowało, albo jak to przyjemnie jest miec nienormalny stosunek do jedzenia, jak trzeba uwarzac i jak kurrr cudownie jest wisieć nad kiblem ze szczoteczką do zębów w gardle i walczyc prawie o każdy dzień zeby się opanować, zeby nie mieć wyrzutów sumienia, żeby dobrze sie czuc! Sorry ... ale przynajmniej tutaj chyba musialam powiedziec kilka słow żeby mi ulzyło, bo tam to raczej musiałam sie powstrzymać bo wątpie czy zostałabym zrozumiana.
ja wiem ze to moja wina ze zawaliłam przez ten weekend, było mineło, jesli nastepnym razem wyjade, jeśli wyjade to im powiem ze po prostu jestem na diecie a jak znowu bedzie tekst w stylu "O bosze" to sie hamowała nie bede, i niech sobie myślą co chcą.
Nintuś znam takie typki i rozumiem Cię bardzo dobrze, a najbardzije mnie wkurza jak taka K na przykład zaczyna biadolic jaka to ona jest gruba i że się odchudzac musi a robi to tylko dlatego, żeby wszyscy jej zaczęli mówic że nie musi, że ona jest chuda, śliczna i w ogóle... no dostaje wtedy spazmów po prostudenerwują mnie takie panienki
ja też przesadziłam w ten weekend, od jutra jestem na 1000
Nie no akurat tak to nie hehCytat:
Zamieszczone przez buciik
K. jest raczej swiadoma tego że jest chudziutka a M. ... to to juz jest inna historia. Wiesz panny którym kazdy mowi jakie to nie są piękne to mają troszke poprzewracane w głowce. No ale jednak nie moge byc az taka krytyczna bo jednak sie zn imi koleguje więc w gruncie rzeczy są ok tylko nie rozumieją i nie proboja zrozumieć :?
nawet jakby próbowały to i tak nie zrozumieją, bo one no Bozi dostały ot tak sobie to, na co my harujemy :? to sie nazywa "boska sprawiedliwośc" :x
Ninti to ja widzę, że my w podobnym czasie przeżywamy podobne męki !!! Ja postanowiłam się nie kryć zmoją dietką, ale i tak mnie wysmiali :? ehhhhh ale tak wiesz na zżarty adziś to się qrcze zdołowałam i obraziłam na Krzyśka bo byłam sobie z jego znajomymi nad jeziorkiem i jak wracaliśmy samochodem to tak dla żartów na zakręcie - no nie wiem jak to nazwać, ale chyba zajarzycie o co mi chodzi- tak się położyłam, no wiecie jak to na zakręcie, a ten sie na mnie drzeć zaczął, a ja nie wiedziałam o co mu tak dokładnie chodzi. to on do kumpla obok "no zobacz jak to jest" i tak samo jak ja tylko, że mocniej pokazała mu tj na zakręcie, to ja na to "no ale o ile ty cięższy jesteś" a on "no nie powiedział bym" i wszyscy w śmiech. Ale śmieszne - tymbardziej, że właśnie się odchudzam k...a mać. No i się obraziłam na niego, ale przecież przy jego kolegach nie mogłam tego okazać, bo by wyszło, że fochy strzelam :!: :!:
Więc Ninti nie jesteś sama. Razem rażniej nie :?: :?:
bucik :arrow: no cos ja wiem o tej sprawiedliwości
justynia :arrow: no własnie ludzie nie rozumieją, ale ehh ... jak ja kogos nie rozumiem to przynajmniej staram się nie dobijać!
Dziś już oczywiście biore się w garść, w najblizszym czasie nie mam zaplanowanego żadnego wyjazdu, a nawet jesli bym miała to historia się NIE POWTRÓRZY!
NO! :)
a teraz lece się rozejrzeć co tam u Was wszystkich słychać :)
Jezu, Ninti, podziwiam, że się powstrzymałaś i nie powiedziałaś kilka słów tej lasce. Ja bym pewnie nie była taka grzeczna, bo jestem przewrażliwiona (niestety) na punkcie wszelkich uwag dotyczących mojego dietowania i nawet tekst w rodzaju "boże" wywołałby u mnie jakąś ostrą reakcję. Brawo za samokontrolę.
A to że zjadłaś - co z tego! W ciągu weekendu nie przytyjesz, spokojnie. Teraz będzie znów 1000 i luz blues.
Trzymam za to kciuki i pozdrawiam mocno!
sil to nie jest tak, ze w ciągu weekendu nie przytyjesz, bo ja akurat zawsze po napadzie wracam do tych przeklętych 68kg, nie wiem czemy się tak dzieje... potrafie w ciągu jednego dnia przytyc nawet do 3 kg
dlatego jak płachta na byka działa na mnie jak ktoś mówi "nie martw się w jeden weekend nie przytyjesz"
bucik:arrow: ja mam tak samo, tylko ze hmm waga dochodzi mi zwykle tak do 65 a potem juz tak szybko nie idzie, ale z drugiej strony wystarczy ze np jeden - dwa dzien nic nie jem :mrgreen: to w tym samym czasie potrafie szybko schudnac własnie tak do 62 no a potem WAGA JUZ TAK SZYBKO NIE IDZIE :evil: ... zatem wydaje mi się że własnie naprawde waze gdzies tak 62-3 kg a to co przybieram podczas takich obżarstw to głownie woda no i zarcie które jednak w kiszkach zalega :p.
Oj to prawda :) Im dłużej człowiek sie odchudza tym ciężej mu zawalić tą diete.
Ja też mam tak, że do pewnego momenty (52-53 kg) chudne ładnie i dość szybko a potem dłuuuuugo i ciężko ... eh eh :-)
Dacie radę dziewczyny - to będzie Was bój ostatnio i ostatecznyy oo ! 8)
Może po prostu przestańcie zwracać taką uwagę na wagę ?
Nie ma praktycznie żadnych różnic w wyglądzie między tym jak "ważę 3kg więcej czy 3kg mniej" co najwyżej brzucholek jest wysadzony :P
Jak ktoś widzi na ulicy to nie ocenia po ilości kg tylko po figurze :wink:
Dziś od rana jestem jakas zdołowana :( i może to stało się przyczyną porażki, a że dzis miało juz byc dobrze no to sobie pohaftowałam, ale nie poddaję się! I tak wydaje mi się ze jeste lepiej niż dwa czy trzy tygodnie temu kiedy to więcej było tych dni kiedy "tak" i to zwykle po trzy razy niz kiedy "nie" także nie poddaję się i ciągle walcze, jutro juz napewno bedzie dobrze i musze w to wierzyć.
Oczywiście dzis idę pobiegać ... jutro moze sie zwaze, mimo ze kg mi zleciał (chyba) to ja suwaka do tej pory nie zmieniłam.
Ide pokręcic troche hulahopem :)
Miłego kręcenia :lol:
Ja już od ponad 2,5 m-ca stoję z wagą a robię wszystko, co się da.
Dzięki temu, że od miesiąca codziennie jeżdżę na rowerze mam lepszą kondycję i czuję się bardziej gibka, sprawniejsza, tak ogólnie "zgrabniejsza", choć w kiloskach to chyba wciąż podobnie mam.
Nie mogę zejść poniżej 60 kg, ale tak to jest jak człowiek się odchudza po raz N-ty.
Coraz trudniej wtedy zrzucać kilogramy a te 2-3 ostatnie to już prawie mission impossible :wink:
Kurka! Znowu mam ochote przeprosic się z A6W chociaz mówilam ze nigdy więcej :p ... no ale nic, wrzuce na pulpit rozpiske. Moze sie skusze :D
Moze rano biegac tez zaczne a nie wieczorem :roll:
Qrde nie rozumiem. Piszesz o tym haftowaniu z taką lekkością..
Dziewczyno bierz się za siebie, bo to wymiotawanie niszczy Ci życie :!: Czy Ty tego nie widzisz ?
Cholerka wiem, że sobie pomyślisz, że ja nie wiem jak to jest. No bo prawda - nie wiem i nie chcę się o tym przekonywać na własnej skórze. Ale do jasnej ciasnej martwię się o Ciebie noo !
olciuś, ale nam (przynajmniej mi) to jedzenie niszczy życie, a nie haftowanie.... to jest tylko skutek (jeden z gorszych)
tylko nie mysl źle o mnie... :(
Olcieek :arrow: napewno nie pomyslałam sobie że się wymądrzasz chociaz nie wiesz jak to jest. Masz całkowitą rację ... tylko że hmm ... ja sama nie wiem :roll: ja jak na razie nie uwazam się za bulimiczke, moze do mnie nie dociera powaga problemu ... nie mam pojęcia jak się do tego ustosunkować. Chociaz hmm ... ja jestem osobą której łatwo pisac o wielu rzeczach ale o wiele trudniej mówić. Przypomniała mi się taka sytuacja własnie związana z B.
Napsalam w mailu o tym że wymiotuje mojej przyjaciółce ktora jest w Anglii. Po pewnym czasie ona do mnie zadzwoniła no i poruszyła ten temat, mówiła ze się o mnie martwi itp ... a moja reakcja była taka ze bąknełam kilka słow w że juz nie będe, ze staram się nad tym panowac, ze własciwie juz jest coraz lepiej (chociaz wcale nie było) i jak najszybciej zmienilam temat na inny.
No to tak to ze mną jest...
Własnie wrócilam z bieganka :) i jeszcze tylko przejrzę Wasze wąteczki i spadam spaćku :)
A własnie ... zapomniałąm sie pochwalic ze po tym jeziorku mam piękną opalenizne. Nie wiem czy mi sie zdaje czy jak to jest ale od opalania jakby zmiejsza sie cellulit.
http://www.career.usf.edu/newsite/ca...ges/suntan.gif