Booziu co za dzień.
Godzina 13, szykuje sobie mięsko do jedzonka jakimis tam przyprawkami obsypuje a tu nagle mamcia omwi ze na działke juz juz jedziemy no i nie zdarzyłam zjeść i zostawilam to miesko na desce. A na tej działce to taka glodna byłam i wogole nie miałam sily. Własciwie to umalowalam tylko lawke a potem to siedziałam jak jakies zwłoki. Dzis to napewno nie pojde biegac, nie chce jutro zemldec na treningu szczególnie ze za caly dzien mam tylko kawalek grilowanego miesa (mam tutaj prosbe o rade ale o tym za chwile). Wogóle pierwszy posilek zjadłam dopiero o 16, teraz jest juz 18 i nie chce mi sie wcale jesc a mam jeszcze 2 jajka do zjedzenia i marchewke.

No własnie a co do tej rady.
Jutro mam taki jakby krytyczny punkt kopenhaskiej bo jadłospis przedstawia sie tak
sniadanie:kawa z kostka cukru
obiad: kawalek grilowanego miesa
kolacjia: NIC
Tylko ze w kopenhaskiej mozna zamieniac obiad z kolacja, a u mnie to jutro jest taki dylemat ze nie wiem czy to mieso zjeść przed treningiem czy po? Jak myslicie, jak bedzie lepiej? Może lepiej przed bo troche energii na ćwiczonka zawsze sie przyda.