wlez na fracne...dobre sobie. ..
juz dawno nie slyszalam tego.moja macia tez tak mawiala a ja tam beverly i ammoka nie znam to skad ja mam wiedziec jak blisko oni sa ??
buzki i pa
wlez na fracne...dobre sobie. ..
juz dawno nie slyszalam tego.moja macia tez tak mawiala a ja tam beverly i ammoka nie znam to skad ja mam wiedziec jak blisko oni sa ??
buzki i pa
No tak Dorcia ma rację nie stresuj się na początku wagą ale u nas jutro rytualne ważenie w razie co uwazać z rana na głowy co by komuś jedna franca na głowe nie spadła
No takiemu to dobrze mi by się też taka żonka z takimi sniadankami przydała raj na ziemi tylko dietować
a tak jeszcze wracając do kiełbaski dietetyczna w łóżku i na kolacjęi na śniadanko i na obiadek dobra nie wspominając o deserze i drugim śniadaniu
Franca mnie rozłożyła na łopatki.
To ja nie wiedziałem, że to jutro już trzeba , ale do jutra poczynie postępy. Cybant na gardło i skutki będą
Cześć,
1. Warto pisać tu na forum także o PORAŻKACH, ponieważ po pierwsze dostaniesz o piórach, hehehehehe, a po drugie jak napiszesz co ci idzie nie tak, utrzymasz kontakt z rzeczywistością tego, co robisz - nie ma niczego gorszego niż zacząć samego siebie oszukiwać (np. "a co tam, jeszcze ten jeden raz, a na forum to nie muszę tego pisać"), nic z tego dobrego nie wynika.
2. Kaski życzę bardzo gorąco, ponieważ nie jest sensem życia, ale łatwiej się szuka sensu życia jak kasa jest.
siemaneczko
Maks
Monika jesteś tam co to za niedoinformowanie męża ,ze u nas się w piątki ważą (uwaga moja może latać )
Będą skutki ,bedą ja wierze i trzymam mocno kciuki
PSa to trzymanie kciuków wcale nie głupie ręce sie ma zajęte i do lodówki nie ciągną )
Spowiedź:
Sniadanie:
2 plastry fety, 3 liscie salaty, cwiartka pomidora, cwiartka ogórka, cwiartka papryki czerwonej, plasterek wedliny drobiowej.
W miedzyczasie 2 plasterki fety z 1/8 papryki.
Obiad: kurczak, pól papryki, 3/4 pomidora, 0,5 cebuli, to razem uduszone na lyzce oliwy.
Potem 1/4 szklanki kiszonej, i dwa widelce kapusty kiszonej z zupy.
Wieczorkiem szklanke mleka (oczywiscie wiecie, ile procent), ale planuje jeszce jedna.
Fzerwona z puszki po meksykansku (klasyczna puszka Bonduelle), pól puszki i wydlubałem kukurydze z bólem serca, bo zakazana
Powiem Waam szczerze, że najgorsze, co mam problem z nabiałem. Najchętniej wypiłbym wieczorem w czasie kąpieli litr mleka Mniam. No i tu muszę nad tym panować.
W ogóle potrafię cybant na gardło sobie założyć, tylko że na krótko, a potem mi się lejek otwiera. Przez tydzień potrafię zjeść 3 zupy i dwa drugie dania i to mi wystarcza. A potem zsyp na śmieci w gębie. Wszsytko, co ma kalorie, to jem. Ale walczę, nie ma to tamto.
walcz, walcz, bo naprawdę jest o co... Ja chybas nie dałabym rady na SB . To nie dla mnie dietka
ale wpadłam po to tylko, żeby Ci powiedzieć, że mi dech zaparło i jestem ciągle pod olbrzymim wrażeniem Twojej żonki sprzed kilku lat . Walnęła nam ślubne zdjęcie... zniewalająca...
a pamiętaj, że to największy komplement pod słońcem jak powie go babka babce .
po prostu szok
Cześć stary,
I co? Jak idzie?
I powiedz mi jeszcze, co to jest ten cybant, bom niekumaty w temacie cybantów. Bo w temacie gardła jako zsypu na śmieci to kiedyś oczywiście tak...
Maks
Cybant: opaska zazwyczaj metalowa z możliwością zaciskania lub też regulacji przewodu pokarmowego, czyli po ludzku mówiąc przeciwieństwo zsypu
No, dziś byłęm dzielny. Spowiedź:
Rano ser feta na sałacie,z ogórem.
Potem podjadanie zieleniny. 2 widelce kapusty. Ryba pieczona z pomidorem i cebulą (obiad). I uroczysta kolacja z żoną (uroczysta bez powodu): makrela z zieleniną znowu, pomidorem, cebulą i serem wiejskim (oczywiście odtłuszczonym na maxia ). Chyba już nawet za mleczko podziękuję, bo syty jestem jak .....
i ponownie wszsytkich pozdrawiam
Cześć,
1. Jedna sprawa, dla ułatwienia użyję porównania do jeżdżenia bryczką: jeśli ciągniesz samochód na lince, to jak ruszając za mocno szarpniesz, zerwiesz linę. Więc jazda na maxa niezła sprawa, ale wyczuj sprawę, i jak poczujesz, że lina pęknie, to pogódź się z faktem, że możesz troszkę odpuścić.
2. Kolejna sprawa: uczenie się. Wszędzie o tym piszę, ale to ważne - uczenie polega się na tym, że na początku masz pełne prawo nie umieć nic, potem się uczysz, czyli kawałek po kawałku nabywasz nawyków, no i dopiero po jakimś czasie nie masz żadnego prawa nic nie wiedzieć.
Innymi słowy: jak coś ci się trafi wrzucić na ruszt za dużo, to z jednej strony nie pakuj się w panikowanie (na szczęście dla facetów panikowanie to raczej nasze dzielne Panie praktykują w takiej sytuacji), lekko popuść, a potem mocniej pociągnij (czyli kontynuuj naukę). Działa!
3. Upadki: upadki to tak naprawdę najbardziej istotna część pracy nad odchudzaniem. Dlaczego? Ponieważ tylko po upadku możesz się nauczyć, jak z niego wyjść, jak się podnieść. A czeka nas wszystkich duże wyzwanie: jak skończymy dietę, trzeba będzie kawałek po kawałku wracać do jedzenia o normalnej kaloryczności (czyli jakieś 2600kcal dla faceta), i jednocześnie nie wpaść w pułapkę pt. "to ja się, kurna, teraz odkuję".
Jeśli upadasz w sposób kontrolowany podczas diety, lepiej bedziesz umiał wyjść z diety, utrzymać wagę i nie upaść na ryja na maxa - o czym piszę, bo leży to także w moim własnym interesie (bo nie zniosę upadającego na mnie twojego ciała, nawet odchudzonego, hehehehehehe).
Maks
Zakładki