-
http://vespertilionida.t35.com/fotolog/377.jpg
Mirielko, Wielki Piątek skłania do refleksji... nie zawsze są radosne, często przypominamy sobie utraconych bliskich... ale Wielkanoc jest takim świętem, które daje nam nadzieję :) ja ją mam i chciałabym podzielić się nią z Tobą :)
życzę Ci, aby święta były pogodne w sercu i żeby troski dnia codziennego pochowały się na zawsze w kąt ( albo dalej ) :)
całuję :)
bike
-
http://www.stowarzyszenie_razem.free...ki/baranek.jpg
Malutki Baranek co ma złote nóżki
Pilnuje pisanek na trawce z rzeżuszki
Gdy go nikt nie widzi chorągiewką buja
I głośno beczy
WESOŁEGO ALLELUJA!!!
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę
Wiele radości, pogody ducha
Słońca na każdy dzień
I dużo zdrowia!
Ewka
-
ZYCZE CI MIRIELKO,ZDROWYCH I RADOSNYCH SWIAT WIELKANOCNYCH :)
http://i73.photobucket.com/albums/i2...9/c658a34a.jpg
MIRIIELKO,MAM NADZIJE ,ZE PROBLEMY SIE WRESZCIE SKONCZA I SLONECZKO ZASWIECI DO CIEBIE PONOWNIE :)
-
Wróciłam i chciałam się przywitać. Doszłam do wniosku, że bez Was nicmi nie wychodzi. Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętacie?
Po wielu smutnych i złych dla mnie dniach postanowiałam znowu walczyć o siebie. Od trzech dni jestem na diecie Cambridge. Muszę na niej wytrwać do 30 kwietnia. Potem 2 tygodnie mieszana i chyba znowu powtorzę Camridge.
Mirielko widzę ,że nie tylko mnie przybiły kłopoty ( niestety jeszcze wiem ,że jeden ogromny się szykuje). Musimy jakoś próbować walczyć. Czekam na Ciebie kiedy będziesz już mogła pisać. Duży buziak!
-
Mirielko, udalo mi się odnalezc Twoj wąteczek :)
Mam nadzieje ze jeszcze tu zagladasz?
Moze perspektywa spotkanie Cię tu sciagnie :)
wiecej info u mnie na wątku :)
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...asc&start=2380
-
Mirielko, co słychać :?:
czekam na jakieś wiadomości od Ciebie :)
pozdrawiam :)
-
No dobrze .. w skrótowym skrócie ..
Deprecha pod kontrolą .. Nie wytrzymała ze mną dostatecznie długo. Jeszcze czasami głowę podnosi małpa, ale daję sobie z nią radę powoli ..
Waga na plus. Tzn wylądowałam około 94 kg i tak stoję. Nie mam sił i z tym się borykać. Ot nie żrę jak głupia, ale czasem pojawia się coś nie z tej półki co potrzeba.
Mieszkanie zgłoszone do sprzedaży. Co będzie to będzie. Już nie mam sił się bać, że ceny wariują. Na razie kupuję .. właściwie to dopiero szukam jednego małego dwupokojowego. Może się z Precious JESZCZE nie pozagryzamy. Pojawiły się w pewnym momencie wątpliwości, czy przypadkiem moje mieszkanie nie wchodzi w masę spadkową po ojcu Precious (dostałam mieszkanie juz po ślubie), ale wszystko wyprostowane. UFF !! Całe szczęście, bo już myślałam, że mnie frustracja na pół rozerwie.
Mieszkanie spadkowe po Ex sprzątnięte. Tego właśnie deprecha nie wytrzymała. Trzy dni kopania dołków pod świerczki, skopywania ścieżki przez nasz wspólnotowy lasek, przesuwanie mebli, pakowanie prywatnych ciuchów Ex, wynoszenie do piwnicy. Pod koniec dnia nie miałam sił płakać ze zmęczenia. I tak przez tydzień. Ale MOŻE od lipca będą tam lokatorzy na dłużej to nie będę musiała tak harować dniami i nocami by oprócz własnych kłopotów finansowych pokryć jeszcze czynsz za Borne.
Pracuję jak wyrobnik mały. Precious śpi. Albo jest w klubie. Albo gada z koleżankami. Albo się bawi. Albo idzie na zajęcia (raz w tygodniu po południu). Albo wyjeżdża na turniej. No w tej sytuacji nie ma biedna żadnych szans na znalezienie jakiejkolwiek pracy. Bo albo za mało płacą, albo rodzaj jest poniżej godności. Poza tym to praca powinna JĄ znaleźć przecież. Kolejny miesiąc mija a ja wciąż nie mogę liczyć na nią - ani na pomoc finansową, ani na pomoc w domu. To ja pie.. ehem .. taki interes :( Postanowiłam, że jeśli w maju nie załatwi:
- sprawy spadkowej
- pracy chociaż na pół etatu lub
- intensywnej pracy w domu (ja zarabiam ty prowadzisz dom)
to ją spakuję i wyślę do Bornego. Będzie miała rentę i mieszkanie po tatusiu.
Ale za to w snookerowych Mistrzostwach Polski Kobiet rozgrywanych niedawno w Kaliszu zajęła 3 miejsce :) Tu jak w boksie - są dwa trzecie, nie ma walki o 3-4 miejsce.
W pracy - instytut przestaje istnieć od lipca. Ale wywalczyliśmy okres ochronny 2 lata, więc nerwy trochę odpuściły.
No i kupiłam samochód :) Odbieram go na początku czerwca na Pomorzu, bo ma mieć zrobioną małą blacharkę nad tylnym kołem. Opel Vectra na gaz, 1993 rocznik, jakieś 175 tys na liczniku :) Zadbany, od znanej mi osobiście osoby :) Tylko muszę po niego pojechać i poćwiczyć parę dni żeby wyczuć go :) W końcu miałam parę lat przerwy w jeżdżeniu, a tu trasa prawie 500km. Będzie mi łatwiej przy wyprowadzce. Prosiłam znajomych o przerzucenie kilku pudeł do Rodziców, ale .. No to już nie będę prosić.
W związku z autkiem i lokatorami TAM - nie jestem pewna czy będę mogła zlecieć się z Wami, ale dzięki za zaproszenie! Będę kombinować, bo się za Waszymi pyszczydełkami ostro stęskniłam :) A że problemy są chwilowo w kagańcach to kto wie .. ;)
Dziękuję Wam dziewczynki za pamięć.
Będę zaglądać czasem.
Chyba.
Może nawet na pewno.
;)
-
Mirielko! Nawet nie wyobrażasz sobie jak uśmiechnełam się na widok Twojego wpisu. Ogromnie się cieszę ,że u Ciebie chociaż troszkę lepszy nastrój. Gratuluję zakupu autka - akurat to bardzo mi się podoba. Własnie niedawno moja siostra sprowadziła sobie taki egzemplarz i komfort jazdy - super/
Buziaki!
-
Mirielko, pozdrawiam cieplutko :)
kłopotów wciąż dużo, ale jakby powolutku, małymi kroczkami sprawy zaczynają się układać u Ciebie, to dobrze, bo chyba już dość tej złej passy...
już Ci u mnie pisałam, ale jeszcze tu skrobnę, że popędziłabym tego Twojego domowego Lenia do roboty, popędziłabym :!:
całuję i przytulam :)
-
Mirielko trzymam kciuki by problemy jak najszybciej się porozwiązywały i żeby pozwoliły Ci dołączyc na nasze spotkanie :)
Pozdrawiam