-
dzien 1
witajcie kochane!!!
ucze sie wlasnie cierpliwosci, komputer sprzed kilku lat, a internet niestety "dial-up" i od dziesieciu minut juz tu wisze, zeby w koncu otworzyla mi sie ta strone grrrr :D ale jestem i koniec z narzekaniem!
tak wiec dzis to moj pierwszy dzien na dc. czuje sie dobrze, ale wiem, ze kryzys dopiero przyjdzie, jak do mozgu dotrze, ze to nie tylko jeden dzien glodowki, ktore sobie robie, tylko... hmm cos dluzszego, wtedy sie dopiero zacznie hahaha bunt!
narazie jestem na etapie sprawdzania smakow, teraz pije juz ostatni moj posilek :D i musze sie przyznac, ze jestem mile zaskoczona smakiem tych szejkow, myslalam, ze nie bede potrafila tego przelknac, ale nie powiem sa calkiem calkiem, zamowilam sobie czekoladowy (nie jestem zwolenniczka czekolady, ale z doswiadczenia wiem, ze swietnie sobie radzi z zabijaniem innych smakow) jest w porzo ;) , bananowy jest swietny, uwielbiam wszystko co z bananami zwiazane i ten szejk nawet smak banana przypomina, wiec jest ok, mam jeszcze truskawke, ale jeszcze nie sprobowalam, nie robilam zapasow na cale 21 dni, bo nigdy nic nie wiadomo co z ta moja slaba silna wola bedzie, wiec narazie tak sobie probuje :D nie wiem jak to nazwac, ale zauwazylam u siebie taki dziwny odruch, ze jak widze jedzenie to lapki same mi sie po to wyciagaja, mimo, ze nie jestem glodna, dziwna sprawa, taki nalog, przeciez gdybym ja jadla tylko, gdy jestem glodna, nie musialabym sie teraz glodzic hahaha, ale co tam, za chwile lakomego szczscia trzeba placic, ale nie ma co zalowac, przeciez to cudowne uczucie miec w pycholu cos takiego pysznego, rozplywac sie w smaku... :twisted: chyba swiruje ahhaha
waszko ty to idziesz jak burza, rany jeszcze tylko dwa kiloski i bedziesz sie czula wielka, spelniona, pewna swoich mozliwosci... sprobuje cie dogonic, a o kiloski sie nie boj, rozpuszcze je tak dokladnie, rozdrobnie, wymiksuje, przepuszcze przez maszynke, przez sitko az konsystencja bedzie tak eteryczna, ze grzecznie odplynie w przestrzen, takze nie ma szans, zeby w jakikolwiek sposob zbily sie w calosc i kogos uraczyly swoimi kraglosciami ;)
wkra nie uwierzysz co ja sobie w tej glupiutkiej glowce wymyslilam do slowa ujezdzanie :lol: chodzilo mi o to, ze trzeba konika przyzwyczaic do siodla, a koniki sa bardzo wrazliwe jak czuja, ze cos je opasa na brzuszku, na filmach widzialam, ze konik walczyl, walczyl, a potem juz sie poddawal i juz dalo sie zakladac mu siodlo :lol: no taka sobie historyjke wymyslilam haha
-
Z tym wyciąganiem łapek mam to samo - u nas zawsze w kuchni na blacie i w pokoju na stole stały ciasteczka takie male, albo orzeszki albo inne "chupaki" nic nie warte i kaloryczne pyszności
nawet sobie nie zdawałam sprawy ile tego żarłam :shock:
dopóki nie zlikwidowałam i nie zaczęłam łapać się na chodzeniu do blatu..... co 15 min normalnie :shock:
-
Jumbo, ja mam to samo. Mam potrzebę rzucia po prostu, byleby coś mieć w buzi. Czasami nawet łapię się za coś co niespecjalnie mi smakuje. Ale walczę, walczę!
Rzeczywiście, wymyśliłaś nieźle. To o czym mówisz w Polsce nie jest praktykowane. Zajeżdżaniem koni (bo tak się to nazywa) również się zajmowałam ale robi się to na spokojnie i bardzo powoli. Najpierw konia się uczy kontaktu z człowiekiem, różnych podtsawowych zasad współpracy, dopiero później koń chodzi w samym popręgu, późnie w siodle, następnie nsi równomierne obciążenie, a dopiero później zaczyna się przyzwyczajać do człowieka. To o czym mówisz to bardziej 'łamanie' konia, tak się robiło (i gdzieniegdzie nadal robi) gdy konie były półdzikie. W mongolii np. nikt nie trzyma całe życie jednego konia pod siodło tylko wybiera ze stada najsilniejszego, przyucza go i przez jakiś czas na nim jeździ, a na zime znów wpuszcza do stada.
Ciekawa jestem jak się dziś czułaś (będziesz czuła?) jak wstaniesz, czy głód się pojawi czy nie i w ogóle :)
-
dzien 2
witajcie kochane!
dzis wstalam wczesnie, bo piesio ma zegarek w glowie rowniutko o 7 chcial na dwor i jesc. polozylam sie na chwilke jeszcze, ale zaraz musialam jechac do domku, bo moj ukochany postanowil zmienic motor na wiekszy i jechalismy do dilera 40mil (!!!) po ten motor, pozniej on wracal motorem, a ja za nim samochodem. teraz przyjechalam do piesa i sobie siedze na tym mega wolnym komputerze.
co do diety, to jestem mile zaskoczona, bo nie czuje glodu, moze to zasluga wypijania duzej ilosci wody, ale zauwazylam, ze ciepla herbatka najmilej wypelnia zoladek, robi sie tak blogo :D narazie jestem dopiero po sniadanku, posilki mam rozlozone z takim troszke opoznieniem, poniewaz pozno chodze spac, a najwieksze ciagotki do czegokolwiek, byleby tylko cos zuc mam wieczorem, a rano jestem zajeta w pracy, wiec o jedzeniu nie mysle. sniadanie jem o 12, pozniej obiadek miedzy 16-17, a kolacje zostawiam sobie na pomiedzy 20-21. moje samopoczucie dzis bylo paskudne do momentu, gdy zaczela dzialac tableka przeciwbolowa, ktora w koncu poradzila sobie moimi bolami @. teraz juz nie boli i jestem najszczesliwsza na swiecie, ze mam juz to za soba. jestem troszke napuchnieta, ale przemecze sie tych kilka dni z @ i bedzie juz tylko lepiej :)
koledzy dzwonili, ze robia dzis grila, bo jest cieplutko, takze pokus tysiace bedzie na mnie czychalo, kielbaska z grila to nic w porwonaniu do cudnego zlotego napoju, ktory kazdy bedzie saczyl :evil: musze to jakos przetrwac! juz zapowiedzialam, ze jadla nie bede, chyba juz sie zdarzyli przyzwyczaic do moich dietowych wybrykow raz w roku, ktore zazwyczaj konczyly sie na niczym hahaha nie hahaha a raczej :oops:
a ta potrzebe przezuwania to chyba maja wszsytkie lakomczuszki, i tak wlasnie jak waszka napisalas o tych ciasteczkach, to rzeczywiscie, nie zdajemy sobie sprawy ile potrafimy w siebie wcisnac tak zupenie nieswiadomie, bo jest to dla nas takie naturalne, isc po ciasteczko. nogi same niosa, a ciacho jedno za drugim znikaja w buziaku.
wkra ja bylam pewna, ze tak wlasnie sie praktykuje, takie zlamanie konia, ale az mi sie na sercu lzej zrobilo jak mi opisalas ta procedure, tak powolutku i jak najmniej stresowo dla zwierzaka. a mongolczycy to naprawde madrzy ludzie, ze trzymaja konika tylko jakis czas, bo przeciez to musi byc dla zwierzecia koszmarem, nagle zostac zniewolonym, jesli ktos kupuje tutaj jakiegos zwierzaka, zawsze zadaje tysiace pytac, czy zwierze aby napewno jest z hodowli, a nie zlapane na wolnosci i wsadzone sila do klatki. jejku ciarki mi po plecach przechodza jak sobie pomysle o tych biednych zwierzaczkach, na szczescie wiekszosc zwierzakow w sklepach zoologicznych nie znaja slowa wolnosc, bo od zawsze zyly w niewoli i ta niewola jest dla nich zupelnie normalna sprawa, wiec sie tak nie mecza.
zosik cos tak czuje, ze chyba przekonujesz sie do tej dietki :) mysle, ze warto ja sprobowac, a z twoim samozaparciem to jestem pewna sukcesu w 100%
moze sie kiedys skusisz. zawsze to w kilka osob razniej, odwiedzasz kasie cz, ona jest weteranka, o wszystko ja wypytuje, dobrze miec kogos takiego :)
-
Jumbo, masz rację, przekonuję się. Póki co jednak nadal liczę, że uda mi się schudnąć wystarczająco dużo na normalnej diecie ograniczania kalorii, szczególnie, że jednak taniej to wychodzi znacznie. Czekam z utęsknieniem na wiosnę, świeże warzywa i owoce bo wtedy zawsze jest bez porównania łatwiej niż zimą. Inna sprawa, że jeszcze żadnej dorosłej wiosny nie witałam tak szczupła jak w tym roku. :)
Widzę, że ty świetnie ten drugi dzień DC znosisz, oby tak dalej. No i baw się dobrze na tym grillu, nie myśl o jedzeniu tylko o miłym towarzystwie :)
-
Ech, Jumbo to Ty i tak jesteś bardzo silna :shock:
Kiedy byłam na dC któregoś lata i moja siostra mnie zapraszała na grilla (ma piękny ogród, w którym w sezonie wiosenno-letnim i ciepłą jesienią, bardzo często robi grilla i zaprasza kupę ludzi), to po prostu odmówiłam i nie poszłam :?
Nie dlatego, że ciągnęłoby mnie do jedzenia (nigdy nie złamałam zasad dC, jak ją zaczynam, to zawsze kończę bez żadnych wpadek), ale dlatego, że strasznie byłoby mi żal, że oni wszyscy mogą a ja nie mogę napić się chłodnego piwka czy zjeść pyszną kiełbaskę - to takie bardziej psychiczne a nie fizyczne boleści....
Podziwiam Cię :P
Co do smaków szejków, to ja jedynie cappuccino nie trawię. Najbardziej lubię kakaowy i truskawkowy :D
A z zupek grzybową.
Żurku za moich czasów nie było, dopiero teraz go wprowadzili.
Pij dużo wody i ziołowych herbatek.
Moja konsultantka pozwoliła mi jeszcze czasami napić się kawy INKI z odrobina mleka, co też czyniłam z wielką chęcią, bo zawsze to jakaś odmiana :wink:
-
dzien 3
czesc kochane!
wczoraj bylam na grilu, chlopcy przygotowali kielbaski, kabanosy i steki, salatki i taka chrupiaca bagietke, opychali sie niemilosiernie, a ja taka *******a tylko siedzialam i robilam wszystko, zeby tylko nie widzieli mojego slinotoku ;) ale przezylam! takze jest ok :)
dzis moj trzeci dzien na dc, spalam do 11, oczywiscie z przerwa o 6.30 bo piesowi chcialo sie na dwor i jesc. ale pozniej jeszcze fajnie sobie pospalam, tej nocy byl tu ze mna moj ukochany, wiec bylo mi razniej. rano wstalam troszke slaba, nie dosyc, ze to trzeci dzien diety, to rowniez to moj najgorszy dzien @ :( , ale wypilam sobie szejka dc, posiedzialam przy herbatce i pozniej sie tak rozruszalam, ze czuje sie swietnie :)
moj mezczyzna jest straszny, on mnie zawsze potrafi tak zdemotywowac, gdy tylko podpatrzy, ze mniej jem, ze odmawiam czegokowiek, odrazu sie zaczyna, rany jak ty schudlas, zobacz jakie masz kostki tu wystajace, jejku ja sie o ciebie martwie... zawsze, nawet gdy nie widac, ze cokolwiek mi ubylo, jest straszny! :evil: no i jak mnie to ma motywowac? odrazu jak on tak marudzi wydaje mi sie, ze moze rzeczywiscie wygladam jak kosciotrup (wlasnie mnie wola i pyta czy dobrze sie czuje, ze nie jest mi slabo, no co za koles :x ) fajny jest, hahaha, juz go strofuje, ze moze sobie gadac, ale zeby tylko jego mamie nie mowil, bo ona to juz zupelnie nie da mi spokoju :D
nie wiem czy chudne, bo mam tutaj wage tylko w funtach, ale zawsze waze sie tylko w sobote rano, wiec i tym razem poczekam do soboty rano, wtedy dam wam znac, czy cokowiek sie zmienilo :)
kasiu cz dobrze, ze mi powiedzialas, ze nie lubisz cappuccino, to napewno nie bede ryzykowala, ale tak szczerze to boje sie zupek i raczej dam sobie z nimi spokoj, no chyba, ze na mieszanej, to gdzies wyczytalam, ze mozna do takiej zupki wrzucic jakies gotowane warzywka i przyprawy, narazie dam sobie z zupkami spokoj, z szejkow mam bananowy, truskawkowy i czekoladowy i wszytkie sa ok, zaraz spojrze jeszcze na strone jakie maja jeszcze inne smaki szejkow :)
wkra jasne zosiu, narazie jesli caly czas chudniesz, to trzymaj sie swojej dietki z obnizona iloscia kalorii, ale teraz wiesz, ze masz cos w zanadrzu na niezdyscyplinowany tluszczyk, jak sie nie bedzie palil, zawsze mozesz zrobic terapie szokowa i zaatakowac go dc :D milej niedzieli!
-
Jumbo, jesteś niesamowita, gratuluję, że tak się trzymasz. No i na tym grilu! A chłopaka ochrzań, od góry do dołu! Niech postara się być obiektywny i narazie chwalić tylko troszkę, by później móc to robić intensywniej! :)
-
ochrzanilam go, bo jest niedobry! ma niezly ubaw z mojej diety i podstawia mi jedzenie pod nos i mowi jakie pyszne, a mnie to wcale nie bawi! jest podly i niesprawiedliwy! jest mi przykro :( jak zwykle jest pelen zrozumienia
dzis juz koniec trzeciego dnia dietki, glodu wogole nie czuje, czasami mi zaburczy w zoladku, ale to nie z glodu. duzo pije, biegam siusiu co chwilke :) a wogole to jestem juz w domku :D i to najbardziej mnie cieszy, wlasnie ogladalismy kryminalnych ;) jutro juz do pracy, ale mam nadzieje, ze bedzie ok :) a wogole to podobno autko maja mi przywiezc jutro albo pojutrze, ale ja juz mam dystans do slow tej firmy transportowej i tak do konca im nie wierze.
do jutra!
-
normalnie udusić -mój za to dojada mi jak trochę przybiorę