wczoraj nie było najgorzej jeśli chodzi o diete, ale znow pojawily sie nieprzewidziane kalorie. moze ja mam za duzo ruchu i dlatego organizm domaga sie wiecej...w sumie wyliczylam, że dziennie spalam ok. 2500 kcal. to moze 1500 to za malo, zeby jesc? co o tym sadzicie, bo ja juz nie wiem sama. niby mowi sie, ze wystarczy zejsc 500 ponizej zapotrzebowania zeby chudnac...czyli ja mialabym jesc 2000 kcal i chudnac ? jakos nie wierzez...ale moze...

no wiec wczoraj bylo ok. 1724 kcal... ale na pewno spalilam wiecej, bo z rana pokrecilam hula hoop (15 minut), po poludniu poszlam na spacer w zwawym tempie (1,5 h) a wieczorem znow ten morderczy aerobik - 1,5 h

czyli spalic na pewno spalilam wiecej niz zjadlam...to dlaczego waga pokazala dzis wiecej niz wczoraj martwie sie tym, ze nie moge schudnac do konca...bardzo bym chciala...

nic to, biore sie w garsc. musze dac rade. wracam do pisania raportu a za godzinke znow ide na aero jak wroce to powiem jak bylo dzis (wcale nie za idealnie bo wlasnie podgryzam krakersy ale postaram sie je spalic na aerobiku...z dwojga zlego lepiej teraz niz po )