-
Wczoraj sobie pofolgowalam. Wieczorem wyskoczylam ze znajomymi do knajpy. Wypilam piwo z syropem. Zblizaja mi sie "trudne kobiece dni" i boje sie, ze zaczne jesc slodycze, bo zawsze tak mam. staram sie o tym poki co nie myslec, ale juz widze ze robi sie ciezko.
A waga ladnie poakzuje 62 kg. czyli 4 kg mniej niz zima, a 2 kg mniej od momentu kiedy zalozylam straznika wagi. Nie jest zle.
Pierwszy malutki cel to 60 kg.
nastepny 57kg.
Z jedzeniem bedzie problem, swieta ida, a ja mam taka ochote na te przepyszne ciasta. Bede musiala ze zdwojona sila cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc.
Ehh...
Pozdrawiam
-
zly dzien dzisiaj jest, albo po prostu moj zapal opadl i zaczynaja sie te ciezkie chwile w diecie kiedy nic sie nie chce, nie mam ochoty cwiczyc, nawet nie chce mi sie odejsc od komputera zeby sobie polezec i pomyslec. zastyglam w stanie "nierobienianic".
Zjadlam dzisiaj kilka daktyli i migdalow.
Obiad zdrowy: ryz, filet z mintaja i ogorek ksizony
A na sniadanie: bulka wieloziarnista z twrozkiem i dzemem niskoslodzonym.
30 minut cwiczylam z Neena i Veena taniec brzucha, co idzie mi pokracznie i mam nadzieje, ze gdzies na drzewie nie siedzi jakis ktos, kto podglada moje wyczyny taneczne. pozniej skakalam 10 minut na skakance.
A potem chcialam pokrecic hula hoopem. Ale ze jest za lekkie to nasypelam do niego soli i teraz wcale sie nie kreci. Moze za duzo tego wsypalam, nie wiem. Ale juz nie mialam sily naprawiac.
Jakis taki dzien... nawet kot spojrzal na mnie tak... od miski...
Power sie wypalil. Potrzebuje mobilizacji
-
rower w kielcach
arahjja..
powiedz mi gdzie Ty jeździsz w Kielcach na rowerze? pytanie jest przyszłościowe, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią że się tam niebawem przeprowadzę. w krakowie to śmigam nad wisłą. w kielcach byłam na rowerze raz - jazda ścieżką przez miasto. mój luby uwielbia trasy trudniejsze, w stylu pagórkowatym,a ja nie za bardzo, dlatego pytam kielczanki o trasę
a tak poza tym to gratuluję kolejnych kilogramów mniej. i oby święta udało się przetrzymać
a!i jeszcze jedno - miłość to jest to ja w ten sposób straciłam blisko 20kilo i nadal mi mało bo póki co waże tyle ile mój luby,a wypadałoby mniej ważyć od własnego chłopa
pzodrawiam świątecznie
-
witam
u mnie tez dzis dzien bez powera w dodatku bez mobulizacji (waga pokazala 2 kg wiecej), chyba trzeba przeczekac
-
Oby zdrowie dopisało i jajeczko smakowało, by szyneczka nie tuczyła, atmosferka była miła, a zajączek uśmiechnięty - przyniósł wreszcie te prezenty!
ehh a u mnie dzień jedzenia
-
Minewra dziekuje bardzo za zyczenia z ta szyneczka zeby sie tylko sprawdzilo i bedzie cud, miod
U mnie tez dzien jedzenia. Od samego rana czuje zapachy z kuchni i az mnie skreca. Kocham Swieta ale neich sie juz skoncza bo jak nie wytrzymam to sie rzuce na lodowke.
dorex3 mam nadzieje, ze te dni bez mobilizacji to tylko chwilowe, bo nie lubie siebie takiej "niedorobionej", kiedy nic mi sie nie chce. wczoraj sie zmuszalam do cwiczen, ale jakos nie bardzo mi to szlo. ale dzis jest troszke lepiej. i mysle ze za kilka dni wrocimy do formy
dum na temat rowerku napisalam u Ciebie.
Ja musze chyba zaczac sie przygotowywac do wypadu gdzies za miasto, zeby troszke sie poruszac.
A u mnie dzisiaj dzien w ktorym moge sobie pozwolic na odpoczynek. Tak jak myslalam miesiaczka zblizala sie wielkimi krokami, az wczoraj wieczorem mnie dopadla. Dlatego tak ostatnio chcialo mi sie slodyczy i w ogole jedzonka.
Dzisiaj za to odpoczywam. Po pierwsze jest Swieto, po drugie to jedyny dzien w meisiacu, kiedy jestem naprawde styrana, wiec przeczekam go. Jedyny ruch jaki dzisiaj uwzgledniam to spokojne spacery.
Zobaczymy wieczorem jak bedzie wygladala ilosc zjedzonych przeze mnie kalorii. Oby nie doszlo do 2500tysiaca - to bedzie dobrze.
Do zobaczenia wieczorem
-
wiedzialam ze wczoraj przesadze. zjadlam ok 1700-2000kcal. Katastrofa, bo nawet specjalnie sie nie najadlam, po prostu podjadalam a to ciastko a to czekolade i tak w sumie uzbieralo sie duuuzo kalorii.
Ale nie wazne wczoraj bylo wczoraj dzisiaj jest dzisiaj i trzeba myslec pozytywnie
Poki co zjadlam ok 500kcal, wiec nie jest najgorzej.
Sniadanie: kawalek piersi z kurczaka, dwa plasterki poledwicy i kromka ciemnego pieczywa
2 jablka
1 pomarancza
Dwie godziny spacerowalam w srednim tempie i mysle, ze jeszcze dzisiaj sie troszke poruszam.
Swieta uplywaja dosc sennie, nie wiem jak u was.
Pozdrawiam
-
arahjja i jak tam po świętach
ja na szczęście mimo obżarstwa,ale kontrolowanego, nie przytyłam i to mnie cieszy, ale to nie znaczy że nie należałoby jednak czegoś tu i tam się pozbyć jeszcze
miłego dnia
-
oj dlugo mnie nie bylo... a to wszystko za sprawa choroby i zbyt wielu zajec.
Z dietka jest jako tako, nie przytylam. zatrzymalam sie na 61,5 i nie mgoe za bardzo zejsc. chyba mam jakis maly kryzys. ale wczoraj zaczelam dzialac w tym kierunku. jezdzilam na rowerze przez 2,5 godziny. jak przyjechalam do domu to nie czulam nog, ale zaczynam lubic to dziwne uczucie zmeczenia fizycznego.
a dzisiaj za to wysilek umyslowy, jutro kolosalne kolokwium, wiec trzeba troszke posiedziec.
mam nadzieje, ze u was wszystkich dietki ida wysmienicie. ja juz marze i snie o tych 57 kilogramach. ale juz niedaleko jestem celu. bede lekka i zwiewna
duma u mnie po swietach nawet nie przybylo. jakos tak te swieta przeszly bez echa. gorzej jest teraz bo Dziadek mial imieniny i lezy kilka bombonierek w domu i to jest dopiero walka ah jak ja kocham czekoladki. moglabym siedziec przed telewizorem i jesc bez przerwy czekoladki. ehh. pozdrawiam
buziaki dla wszystkich
p.s. a teraz wydaje mi sie ze ze schudnieciem bedzie latwiej bo wystarczy wyjzec za okno i az sie chce jezdzic na rowerze
-
hmm 1 maja w dodatku poniedzialek. czas na postanowienia na kolejyn miesiac.
nie zamierzam obiecywac sobie ze schudne niewiadomo ile, bede ciagle cwiczyc i malo jesc. po prostu obiecuje sobie ze schudne, a jesli nie to utrzymam ta wage ktora mam teraz. oczywiscie cwiczyc bede tak jak ciagle to robie, tyle tylko ze postaram sie teraz wiecej cwiczyc na swiezym powietrzu. no i zmniejsze troszeczke te moje durne wyskoki jak np. czasem piwo, jakies ciastko, czekolada.
a teraz z innej beczki.
wiecie co, kiedys jak zacvzynalam cwiczyc to oczekiwalam wynikow natychmiast. wydawalo mi sie, ze jak tydzien pocwicze to bede szczupla i piekna. a teraz cwicze ponad miesiac, i widze rezultaty dziewczyny to naprawde dziala. poltora meisiaca temu mialam 2cm wiecej w biodrach i 1cm wiecej w pasie. moze nie sa ta powalajace wyniki, ale ja je widze. moja ukochana zolta ksozulka jest na mnie juz za duza, ale jak wiem ze nie ebde jej nosic z tego powodu to nawet nie jest mi tak przykro
no a teraz ide popracowac intelektualnie, bo sesja sie zbliza...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki