Ktosiula, ja bez codziennego ważenia to jak bez ręki :P Po prostu rano nie umiem przejść obok wagi obojętnie, taki mały nałóg.. ;)
Wersja do druku
Ktosiula, ja bez codziennego ważenia to jak bez ręki :P Po prostu rano nie umiem przejść obok wagi obojętnie, taki mały nałóg.. ;)
Ale przyznaj, tylko się denerwujesz jak waga pokazuje coś nie tak. Poza tym jak zobaczysz raz w tygodniu spadek wagi to bardzo mobilizuje :) no jak chcesz, ja na twoim miejscu schowałabym dzisiaj wage do szafy i wyciągła ją w przyszłą sobote :P
Ja dzis sie nie wazylam, jutro tez sobie daruje a zwaze sie dopiero w poniedzialek rano. Przy moim nawyku codziennego wazenia to i tak sukces :) To juz poranny rytual, jak zjedzenie sniadania i umycie zebow.
Czuje sie dzisiaj mimo tego zastoju fantastycznie bo zdarzylo mi sie dzis cos co poprawilo humorek. Bylam w centrum pochodzic po sklepach i spodobaly mi sie rybaczki, pani zapytala czy chce zmierzyc i podala rozmiar S, ja na to ze ja sie w S nie zmieszcze i zeby mi dala M. Pani twierdzila nadal ze S bedzie na mnie dobra. Wzielam do przymierzalni M i S i co sie okazalo? S bylo idealne :) Jejku albo jakas rozmiarowka dziwna albo juz sama nie wiem. Bede musiala sie przejsc do sklepu z jeansami i sprawdzic jaki rozmiar pasuje, bo chodze w za szerokich spodniach scisnieta paskiem a zakupy odwlekam z dwoch powodow: 1) az osiagne swoja upragniona wage, 2) az mi wplynie stypendium na konto bo splukana jestem.
Przed dietą nosilam jeansy rozmiar 28 i byly bardzo opiete, teraz mam 2 pary z chudszych czasow (przerabiane u krawcowej z 28 na mniejsze wiec nie mam pojecia jak to sie przeklada na rozmiar) i sa na mnie za luzne obie pary. Zawsze marzylam zeby nosic jeansy 26, moze akurat przy 47 kg beda dobre. Na razie podejrzewam ze wejde w 27, z czystej ciekawosci w przyszlym tygodniu sprawdze w sklepie.
Naprawde chodzenie po sklepach potrafi poprawic kobiecie nastroj, a moze to tez dlatego ze nie wazylam sie dzisiaj i nie jestem wsciekla z powodu zastoju wagi. Ale mysle ze glowna w tym zasluga rybaczek w rozmiarze S!
Dziekuje wam dziewczynki za wsparcie i pocieszenie. Wytrwam, zobaczycie, nie zawiode was, na wyjezdzie bede racjonalnie jesc i pic i mysle ze nie bedzie tak zle. Buziaki
Ktosiula, to fakt, że mnie wkurza, jak waga stoi, albo mimo dietki idzie w górę. Ale z drugiej strony jakbym wazyła się raz na tydzień, to dopiero bym się wkurzała, bo oczekiwałabym większych efektów (w końcu tydzień to jest troszkę czasu na konkrety..). Np. przez ostatni tydzień schudłam 0,5kg i jakbym nie widziała tego na bieżąco to byłoby gorzej ;)
Illusion, a co dziwnego w tym, że się w S mieścisz? :) Dla mnie oczywiste, ćwiczysz nóżki, pielęgnujesz, masujesz to i efekty widać! :) Nic tylko pogratulować :D I cieszy mnie bardzo, że kryzys masz już za sobą (bo na to wygląda). Jasne, że wytrwasz i nie zawiedziesz ani nas, ani siebie - co do tego nie ma wątpliwości! A po wyjeździe wrócisz wypoczeta, zadowolona i ze zdwojoną energią do dietkowania, wiem to ;) Buziol :*
No, no Illusion moje gratulacje! To napewno cudowne uczucie ;) a jak już będziesz po mierzeniu jeansów to się pochwal w jakie weszłaś :D Ja to nawet nie wiem jakie nosze, często jeansy nosze M, a z tych innych numeracji to naprawde nie wiem, trzeba to zbadać 8)
I oczywiście gratuluje, że nie wskoczyłaś ślepo na wagę, może wyrobisz w sobie ten nawyk ważenia się co jakiś czas :P Mam nadzieję, że po wyjeździe zdasz nam optymistyczną relację, że wszystko poszło po Twojej myśli.
U mnie dzisiaj zgodnie z planem. 1000 zaliczony, a dokładnie to chyba 940 czy coś takiego. Ćwiczenia też były więc jest pięknie, w planach jeszcze troszke spacerku.
A jak u Was?
Ja dzisiaj 930 kcal + 5 małych andrucików :oops: Ale takich naprawdę 1x2 :) Z ruchu ćwiczonka 8 minutowe (brzuch, nogi, ramiona i pośladki), na więcej nie mam siły bo strasznie mnie kolana bolą, chyba po wczorajszym rowerku :( Ogólnie pozytywnie jest, ale nie chce mi się uczyć :P No i ciacho z owocami i galaretką mnie kusiiii, buuu ;)
Na ciacho się nie skusiłam i mam nadzieję, że już nie skuszę, ale jedna rzecz mnie martwi.. Ostatnio jakoś ciężko mi nie jeść po 18, godzinę po kolacji odczuwam nie tyle głód, co jakiś taki dziwny napad - mam ochotę po prostu jeść. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale dość ciężko to opanować, tzn. jak naprawdę się zawezmę w sobie i powtarzam, że dam radę to jest ok, ale wczoraj np. się nie powstrzymała i po 21 zjadłam 2 plasterki szynki z majonezem. Niby to niewiele, ale już sam zaistniały fakt mnie martwi, nie wspominając o tym, że godzina była o wiele za późna na jakiekolwiek pojadanie. Macie na to jakieś rozwiązanie? :(
Agulon, ja też mam ostatnio jakieś kłopoty, i choć udaje mi się po 18 nie jeść, to czasem tak mnie ssie w żołądku, że... że hej! :)
Wczoraj miałam milutki dzień dietowy poimprezowy :) W efekcie - waga nie wskazała więcej, hura! ;] Choć po takich ilościach ptasiego... Hihi. Koncert udany miałam, więc też nie narzekam i mamusi się prezenty urodzinowe podobały... Kurcze, coś za pozytywnie wszystko :)
Jedno co złe... KOLOKWIA. Jutro - anatomia, wtorek - z lektur z XX wieku (30-stu lektur!!!) i dialektologii, środa - pisanie i czytanie + psychologia rozwojowa i kliniczna. Super, kuźwa... Najbardziej się boję tych lektur, bo przeczytałam ich bardzo niewiele, ale może jakoś sobie poradzę...
Buziaki.
I miłego dnia, oczywiście :)
Witam dziewczynki.
U mnie pogoda koszmarna ale mimo to nastroj bardzo dobry. Skonczylam prace licencjacka w koncu! Teraz czekam na jakies uwagi od promotora bo czesci jeszcze wcale nie widzial. U mnie tez sie zaczynaja kolokwia, niedlugo tez zerówki i sesja. No a dzisiaj jade jeszcze do kolezanki bo w grupach musimy zrobic projekt z zarzadzania rozwojem lokalnym. Oj po co oni mi komplikuja zycie na ostatnim roku studiow licencjackich, myslalam ze na 3 roku lzej bedzie bo prace trzeba pisac a wwalili takie cwiczenia ktore pochlaniaja kupe czasu.
Dietka w porzadku, jutro sie zwaze. No i juz wyjazdu nie moge sie doczekac, chociaz pogoda niezbyt zachecajaca. Marze jednak zeby odpoczac! Nalezy mi sie!
Ja na szczescie nie mam klopotu z wieczornym apetytem. O 18 jem kolacje i pozniej nie mam juz ochoty. Moze dlatego ze po 18 staram sie wcale do kuchni nie wchodzic i mnie nie kusi, hehe.
Pozdrawiam i zycze milego dnia.
O kurcze, no naprawde sporo tego materiału macie. Kto jak kto, ale wy napewno sobie poradzicie. Trzymam kciuki!
Illusion gratuluje zakończenia pracy, oby się promotor do niczego nie doczepił :) napewno jest idealna :lol:
Ja nie mam problemów z wieczorym jedzeniem jeśli jestem czymś zajęta i nie myśle o tym. Nie daj boże jak czytam ksiązke i tam coś jest napisane o żarciu, albo ciasteczkach jakiś czekoladkach :) wtedy obsesyjnie zaczynam myślec i ssanie włącza się automatycznie. Tak naprawde nie jestem głodna a wydaje mi się, że jestem, wmawiam to sobie. Bez sensu :? nie nawidze tego :(