-
Dziś rano waga pokazała 65,5. Czy ktoś moiże mi to jakoś racjonalnie wytłumaczyć? Nie żebym się nie cieszyła...
Śniadanie:
Mozzarella zott i trochę sera pleśniowego Valbon fit jogurtowego.
Tego sera nie polecam ;) znacznie smaczniejszy jest president light. Za chwilę kubek herbaty Lipton citrus-guarana i biorę się do sprzątania pokoju. Tak strasznie bolą mnie stawy, że nie poszłam dziś do "roboty" :(. Najgorzej prawa ręka :( Dlatego odłożę dzisiejszą jogę... Może jakiś spacer wieczorem będzie?
Denerwuje mnie ta waga :( Tickerek przestawię w niedzielę.
-
Alexandretto, waga spada na łeb na szyję bo pewnie jedzenie zalegało ci w przewodzie pokarmowym itd. Teraz się ustabilizuje na jakimś poziomie i będzie spadać dalej, ale wolniej. :) A co do stawów, to nad poćwiczeniem jogi akurat bym się zastanowiła, bo może pomóc! Chyba, że to związane z jakąś chorobą? Smarujesz jakąś maścią rozgrzewającą?
-
I znowu dokładnie to samo :| Życiowa tragedia, przekroczyłam nawet 70kę
Dziś było:
Tuńczyk w pomidorach - 200 kcal
Burrito - 500 kcal
Wino czerwone wytrawne 2 kieliszki - 160 kcal
I było około: 860 kcal
Oczywiście źle, że tak mało i że dwa posiłki, ale nie miałam czasu, bo miałam stresujący dzień
Btw czy w takim przypadku lepiej na siłę dodawać "coś", np. jakiś serek wiejski, czy olać to i po prostu jutro sensowniej to rozplanować?
Aktywności fizycznej totalny BRAK, to jest coś, co na pewno powinnam zmienić.
A obraz nędzy i rozpaczy wygląda tak:
udo 63 cm
Talia 69 cm (to dopiero jest porażka ten stosunek udo/talia)
Biodra: 108 cm (:()
Biust 95 cm
Pod biustem: 78 cm (joj, tu też strasznie przytyłam).
Nic tylko się powiesić na haku :(
Hmmm 15 kg / 15 tygodni... To by wypadało na +- 1go maja. Akurat na tyle, żeby w lato wejść w jakimś normalnym ubraniu :/
-
Nie wyobrażacie sobie jak mi źle :/ Waga pokazała mi dzisiaj... 70,1 kg. Nie wiem z jakiej racji, bo to trochę absurdalne :|
No ale cóż, waga to waga i po prostu pozostaje mi więcej do zrzucenia ;(
-
21 kwietnia 2006r w pierwszym swoim poście napisałaś, że ważysz 62 kg a w ostatnim dzisiejszym, że 70,1 kg. Może Ty się przestań odchudzać, bo za rok będziesz ważyć pod 90 kg :(
-
Ech, marne to moje życie.
Niby ładnie trzymam dietę, niewiele (lub nic) schudłam, dziś się nawet nie ważyłam... Ale przynajmniej zaczynam jeść rozsądnie. Jak skończy się zamieszanie sesyjne dorzucę jakieś ćwiczenia.
Choć przyznam, że naprawdę się zastanawiam jaki to wszystko ma sens :(
Dziś:
Filet z kurczaka z grilla - 150 kcal
Kasza gryczana - 210 kcal
Fasolka z wody - 60 kcal
Kanapka z szynką i żółtym serem - 150 kcal + 54 + 80 + 75
Niby 779 kcal :/ Cóż, zdarza się.
Waga teraz (przed chwilą) pokazała 69,1 kg. To niezbyt dobrze świadczy o moim odchudzaniu, trudno.
-
Hehe! Poważny krok do przodu :) Waga pokazała 67,9 kg. No, łaskawie na chwilę przyspieszyła, ale niech nawet zwalnia, mi to wszystko jedno, byleby potem powrotu do przeszłości nie było :)
Smaruję się mazidłem i hajda do nauki
-
Dzisiaj trochę mniej na wadze.
Zjedzone na razie:
Serek wiejski - 202 kcal
Trzy mandarynki - 120 kcal
Jajko na miękko - 88 kcal
Warzywa gotowane na parze - 80 kcal (?)
480 kcal. Wieczorem jeszcze wypadałoby coś zjeść... Nie chcę trzeci dzień pod rząd ryby na parze :D ale nie zdziwię się, gdy się to tak skończy :D
-
... i kończy się: rybą na parze z warzywami i przyprawami, hihi
Wiedziałam <rotfl>
Przynajmniej to smaczne jest
-
alexandretta czy mi sie wydaje czy Ty nie dobijasz do 1000kcal ? hmmm