Witam serdecznie moich gości. Krysiul nie jestem ani mloda ani wysoka i nie wiem jak to się dzieje, ale przy 1800 kcal dziennie chudnę. Bardzo powoli, ale jednak. Co do tych punktów to już Joko wyjaśniła o co chodzi, bo ja, jak widzę, wiedziałam, że coś dzwoni, ale zupełnie nie tam gdzie trzeba. W górach to zawsze jem ile chcę, nic nie liczę ani nie ograniczam i zawsze chudnę. Tam się spala zawsze więcej niż jestem w stanie zjeść. Nawet sobie czasem pozwalam na piwko po powrocie z wycieczki.
A wczoraj było spożyte 1650 kcal (byłoby 1500, ale wieczorem już taka głodna byłam, ze wtroiłam kotleta z ryby za 150), a zużycie dzięki rowerowi oraz zapoczątkowania porządków w pokoju mojego męża (on ma tam tony zakurzonych książek) - ok. 2400. Czyli -750, a więc planowane 10 deko powinno ze mnie zejść. Ale zważę się dopiero po paru dniach.