Lezko, jak tam po imprezie ? zyjesz ?! mam nadzieje , ze wszystko w porzadku..,pozdrawiam
Ale mnie tu nie było długooo...
Strasznie się stęskniłam za Wami.
Przez te dni co mnie nie było dietkę trzymałamw okolicach 1200kcal ibardzomało ćwiczyłam praktycznie wogóle...
Pracuję W 4 dniu pracy dostałam premię za dobrą pracę AŻ 15 zł (chyba sobie samochód za to kupie) i szefowa powiedziała, że ładnie im podciągam obrót tak więc z pracy zadowolona jestem
Jak tylko mam wolne to do babci i z Jackiem całymi dniami. Niezgadniecie gdzie się wczoraj opalałam przed burzą Na dachu wiezowca 11-piętrowego leżaczek, ręczniczek, olejek, nikogo poza mną i Jackiem, nikt nie podgląda... po prostu miodzio
Zostało mi jeszcze 4 zabiegi. Dzisiaj sobie odpuszczam i idę chyba na basen albo na żwirownie, albo dach Noga mnie już praktycznie nie boli jak chodze. Czasem boli mnie jak chce wyprostować ją całkiem albo na piętach usiąść. Za to zawiało mnie 3 dni temu. Mądra stałam na przeciągu, bo mi gorąco było i teraz cała prawa strona szczęki mnie boli. Nie mogę buzi otwierać a już nie wspomne, że nie mogę nic ugruźć :/ Dzisiaj na śniadanko zjadłam płatki owsiane na mleku (to łykałam) i na deser truskawki z jogurtem (bolało mnie i musiałam pokroić truskaweczki na małe kawałki).
Ok dziewczyny ja lecę się wykąpać i wybywam z domku.
Kiedy ja nadrobie zaległości na forum?? Przyjdę dzisiaj może wcześniej, siądę przed kompem i zabieram się za czytanie Waszych pamiętniczków.
Jeszcze raz przepraszam, że tyle nie pisałam nic...
Witam;*
fajnie ze wrocilas stesknilam sie za toba ehhh tez bym chciala opalac sie na takim wiezowcu musialo byc super nie?
milego dnia;*
http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/s...?p=154#post154
waga 55 ;(
wzrost: 163
BMI : 20.7
łydka: 35cm
kolano: 38cm
udo: 53cm
biodra: 86cm
przed pępkiem: 79cm
talia: 65cm
kolejne ważenie 31.07
(((((((( siadło mi to na psychike.... (((((((((((
Wczoraj bylam nad wodą w Budach głogowskich.... i około 5 m ode mnie utopił się na moich oczach 28 letni chłopak zostawiając 2 małych dzieci i młodą żonę ;(((
Płynął do swojej kuzynki, która siedziała na pontonie i podtrzymywał swojego synka, który płynął za nim na kole dmuchanym... Nagle zaczął mahać rękami, ale nie krzyczał. Ja się przestraszyłam i odruchowo powiedziałam Jezuuu a ta kuzynka zaczęła się śmiać, że on udaje i do niego żeby przestał bo ludzi straszy. Nie wiem dlaczego ale byłam pewna, że on nie udaje i patrzyłam cały czas. Ja nie wiem jak to człowieka otumania... stałam w wodzie i się patrzyłam aż w końcu on słabnął coraz bardziej i coraz wolniej rękami mahał i coraz niżej miał głowe to krzyknęłam, że on nie udaje... Mój Jacek się rzucił i płynął do niego (ta babka dalej mówiła, że on udaje) i zanim Jacek dopłynął on poszedł pod wode. Jacuś nurkował ale nie mógł go już znaleźć. Narobiłam paniki.. Zaraz z brzegu kuzyn Jacka, brat, kolega i wujek przypłyneli i zaczęli go szukać. Nie znaleźli...
Dopiero nurkowie jak przyjechali to po 2 godzinach go znaleźli. Był dokładnie w tym miejscu gdzie wskazałam ale okazało się, że jest tam 3,5 m głębokości... Tam są dołki... Na samym środku stawu jest wysepka, że woda do kolan a metr w bok jest już spadek, że mnie kryje a mam 170cm.... Nurkowie jak go znaleźli to i tak nie mogli go wyciągnąć, bo był śliski i uciekało im ciało
Najgorsze jest to, że słysze cały czas jak ten jego synek krzyczał tataaa ;((((
Witam;*
matkooo to musialo byc straszne;( az mi sie łezka w oku zakrecila jak to czytalam... ehhh ale to zycie jest okrutne;(
http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/s...?p=154#post154
waga 55 ;(
wzrost: 163
BMI : 20.7
łydka: 35cm
kolano: 38cm
udo: 53cm
biodra: 86cm
przed pępkiem: 79cm
talia: 65cm
kolejne ważenie 31.07
nie moge jesc... za bardzo na mnie wplynelo to utonięcie tego chłopaka...
Wczoraj miałam 750 kcal a dzisiaj jest 16 godzina już a ja mam 280 kcal...
Straszne
uczucie gdy gaśnie życie na twoich oczach.... ;((((
wiem ze ci trudno, bo to musi byc straszne przezycie ale musisz cos jesc
trzymaj sie i jedz!
http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/s...?p=154#post154
waga 55 ;(
wzrost: 163
BMI : 20.7
łydka: 35cm
kolano: 38cm
udo: 53cm
biodra: 86cm
przed pępkiem: 79cm
talia: 65cm
kolejne ważenie 31.07
Dzieki Andzia, że wspierasz mnie jeszcze mimo tego, że ja niebardzo wspieram Was... :* Poprawię się i znów będę codziennnie na forum i codziennie będę do Was zalądać. Tylko najpierw muszę przeczytać to, co mi umknęło u Was.
Z wczorajszym dniem było hmm... tak:
Śniadanie: kromka białego chleba z plastrem hochland serka, pomidorem i ogorkiem
II śniadanie: kromka chlepa razowego z soją z pomidorem i ogorkiem
Obiad:: piers z kurczaka duszona w porach i pieczarkach z ziemniaczkami i salatka z ogorkow, pomidorow i cebuli
Kolacja: 2 odsmażane pierogi
Przekąski: mały kawałek ciasta truskawkowego
Może i wyląda, że zmieściłam się w 100kcal, ale zjadłam w tak małych ilościach, że mam 850kcal...
No nic mi przez gardło normalnie nie przechodzi kiedy to się skończy?? Hmm??
Dzisiaj się zważyłam (robię to codziennie od 16.06. i od 9.06 pierwszy raz zobaczyłam niższą wagę. Miałam zastuj 2 tygodnie i 3 dni na wadze 64.40 kg a dzisiaj zobaczyłam 63.80 kg. Niby tylko 0.60 kg ale zawsze cieszy
Idę na śniadanko i zaraz zabieram się za jakieś ćwiczonka a później siadam i przeglądam Wasze pamiętniczki.
Właśnie jestem po baseniku... Jutro mam dostać okres i boli mnie brzuch ale staram się o tym nie myśleć. Dzisiaj z dietką wyszłam ok. 1099 kcal a zjadłam:
I śniadanie: owsianka na mleku 0,5 % => 157 kcal
II śniadanie: lód Szaman z orzechami => 210 kcal
Obiad: zupka kalafiorowa i mintaj duszony + marchewka, groszek i kukurydza => 190 kcal
Kolacja: Chrupki kukurydziane => 314,40 kcal
Przekąski: Galaretka owocowa => 227 kcal
W sumie kalorii: 1 099,21
Dzisiaj też pływałam, sprzątałam domek, gotowałam obiadek, byłam na zakupach, szybki marsz na basen przez połowe miasta i o by było chyba na tyle z mojego dzisiejszego ruchu...
Nikt mnie nie wspiera już... Ale to nic. Wytrwam w tym sama. Doszłam już tak daleko, że niezaprzepaszcze tego i osiągnę swój cel.
Grubasku wracaj... W Tobie jeszcze mam nadzieje.
Mam propozycję pracy tylko nie wiem czy się zgodzić... Teraz pracuję dorywczo w sklepie z ciuszkami dziecięcymi. Ale zaczyna mnie to już denerwować, bo nie mam ustalonych z góry terminów i rozpiski w jakie dni mam iść do pracy, tylko dzwonią do mnie, jak potrzebują, żebym przyszła. Takim sposobem odmówiłam już dwa razy bo wcześnij zaplanowałam sobie tak dzień, że już nie mogłam odwołać. I tak jest codziennie... Nie mogę się z nikim umówic, bo nie wiem czy nie będę musiała iść do pracy.
Mój brat jest przedstawicielem handlowym i ma klietnów w całym Rzeszowie i okolicach. Jedna z jego klientek potrzebuje dziewczyny na swój sklep i na kase i na rozkładanie towaru za 800zl na rękę tyle, że od poniedziałku do piątku + co dwa, trzy tygodnie sobota i niedziela od 6 do 14 lub od 14 do 22.
Przyjaciółki szwagier ma swoją sieć kiosków. Ma ich chyba 5 i tam też bym mogła pracować i na tych samych zasadach co u klientki brata.
I teraz "ogłupłam". Nie wiem co zrobić. Z jednej strony chcę pracować i sobie troszkę zarobić, a z drugiej strony chce mieć wakacje i trochę odpocząć, pojechać nad wodę z chłopakiem posiedzieć cały dzień na ogrodzie u babci...
Naprawdę nie wiem a do poniedziałki mam odać odpowiedź bratu.
Zakładki