-
Kurcze...wiesz ze nie liczylam nawet swojego zuzycia kalorii :?: Ale jak to sie liczy, na tej stronce co mi podalas probowalam, ale nie bardzo wiem gdzie to sie tam liczy :? No masz racje, dieta 1000 kcal ma wlasnie ten minut, ze potem ciezko ustrzec sie od efektu jojo :? ...ale ogolnie bylam z niej zadowolona, bo nie glodowalam, szybko tracilam na wadze no i nie nabawilam sie zadnej anemii, jak to po niektorych cudownych dietkach mozna...
-
Strona działa tylko w Internet Explorer. Jakbyś przez przypadek używała na codzień innej przeglądarki, to mówię.
Najpierw się logujesz, albo zakładasz konto. W tym celu klikasz na dole po prawej stronie
Calculate Body Comp now, na następnej If you wish to register now simply click here to begin. Potem standardowo pola się wpisuje i sing up
Później na górze wybierasz zamiast english METRIC i normalnie wpisujesz, wiek, płeć, kg i cm. Jest narysowane co i jak. Jak już się pomierzysz, wybierasz:
* ile razy w tygodniu ćwiczysz
* ile minut trwa trening
* jaką pracę wykonujesz (lekka za biurkiem, ciężka drwala np.)
* oceniasz swoją aktywność ogólnie, w życiu.
I calculate
I wychodzi jaki masz w przybliżeniu:
* % tłuszczu w sobie,
* % tzw. suchej masy ciała ,
* jaki % tłuszczu jest odpowiedni dla kobiety a jaki dla mężczyzny,
* Jaka jest Twoja podstawowa przemiana materii, czyli ile musisz jeść, żeby zachować procesy życiowe,
* ile kalorii powinnaś jeść uwzględniając Twój tryb życia ( i do tego, pomniejszonego o 200-300 kcal, powinnaś dążyć wychodząc z diety- ale to musi być baaardzo powoli),
* BMI jakie masz
* w jakich granicach mieści się zdrowa waga dla Ciebie.
I w sumie chyba wszystko. Generalnie zaczynając odchudzanie powinno się takie wyliczenie zrobić. I odjąć od zalecanej dziennej dawki kalorii jakieś 250-300, kolejne 250-300 ćwiczeniami spalić i to powinno wystarczyć do schudnięcia.
Zazwyczaj człowiek wpada na to, jak już sobie zrobi kuku i spowolni metabolizm. No cóż, gdyby nie jojo, nie byłoby mnie tutaj teraz
:lol:
Sorki, że ja Ci tak wszystko przetłumaczam z ang. na nasze, ale nie wiem jak z angielskim stoisz, a poza tym, może ktoś jeszcze przeczyta i mu się przyda.
A jak nie masz miarki krawieckiej to jest tutaj
-
No to juz teraz wszystko wiem. Mam dwie przeglądarki i korzystam z opery, dlatego mi nie chcialo wyjsc, ale na internet eksplore poszlo ładnie :wink: No i teraz tak:
Tluszcz: 14,8% (7,4kg)
Czysta masa: 85,2% (42,6kg)
Odpowiedni tluszcz dla kobiety: od 20-28% :shock: to chyba mam troszku za malo :?
Podstawowa przemiana materii:1253 kcal
Zapotrzebowanie na kalorie przy moim trybie zycia:1950 kcal
BMI: 19,1
Prawidlowy przedzial wagi dla mnie to: 48,6 kg - 65,3kg...czyli przynajmniej w tym przedziale sie mieszcze :lol:
No i co dalej?? Znaczy sie ze mam teraz dązyc do tego zeby jesc 1950 kcal?? :shock:
-
Nie wiem czy za mało tłuszczu może za dużo mięśni ;) Faktycznie okolice 20% tłuszczu są konieczne do prawidłowej gospodarki hormonalnej. Jeśli nic Ci się z cyklem nie knoci, to raczej jest dobrze. Bo to tylko przybliżone i orientacyjne wskazania. Ja może się spróbuję się dowiedzieć, czy gdzieś w okolicy da się zrobić profesjonalny pomiar. Ale na razie się tym nie warto martwić. Masz jak spotsmenka przed zawodami ;)
No nie wiem czy do 1950 powinnaś dążyć. Ale jakieś 1600-1700 kcal z pewnością. ALe powolutku. Dojście do tego może Ci zająć z pół roku. Powoli po 100, pilnując czy nie tyjesz. W miarę potrzeby dokładając trochę ruchu, jakby jakieś wzrosty wagi były. Chyba warto te 600 kcal to cała tabliczka czekolady, na którą można by sobie pozwolić ;)
-
Witam wszystkie forumowiczki :D ...musze z przykorscia stwierdzic ze mi sie przytylo :? , nie ma co ukrywac, zwazylam sie przed chwilka i pokazalo 54 kg :shock: :shock: W sumie to nie ma sie co dziwic, bo tyle co ja zjadlam przez ten weekend, to juz dawno sobie tak nie pozwolilam...w ogole ten tydzien byl do niczego, mialam zly humor i poprawialam go sobie wlasnie jedzeniem :? Ale na szczescie w miare szybko sie opamietalam...i postanowilam od dzisiaj ze koniec z obiadaniem i trzeba zrzucic te kilogramy ktore mi przybyly. W prawdzie nie widac chyba po mnie, ale zle sie z tym czuje. I od jutra scisla dietka i duzo ruchu. Zabiore sie przede wszystkim do biegania. Juz sobie nawet obralam trasę...oby tylko pogoda dopisala, tzn. wystaczy zeby nie padalo, a czy bedzie zimno czy cieplo to juz nie wazne. Musze przede wszystkim postawic na ruch, jak najwiecej ruchu, bede cwiczyc w kazdej wolnej chwili :D Zeby sie zmotywowac, zamowilam sobie nawet wspomagacze, typu l-karnityna, Termo Fat Burner i CLA. Podobno naprawde skuteczne w walce z kilogramami, i idealne przy treningach, gdyz podnoszą sprawnosc fizyczną i dzialaja pobudzająco :D Co niektorzy mogą pomyslec ze mam bzika na punkcie mojej wagi...ale coz, nic na to nie poradze. A poza tym za miesiac mężus przyjezdza, wiec mam nieduzo czasu, a moj cel to 50 kg i wysportowane cialo :D Musi sie udac :!: :!: :!: Od jutra bede skrupulatnie notowac wszystko co zjadlam oraz wszystkie cwiczenia jakie wykonalam w ciagu dnia. Trzeba sie wziąść za siebie :shock: :D
-
I po co się ważysz wieczorem? A ile dziś wypiłaś? A ile zjadłaś? To nie Ty tyle ważysz :) Na wagę wchodzi się rano, na czczo, nago a potem już nie, bo szkoda nerwów ;) A po większym obżarstwie nawet przez dwa dni nie warto się wazyć :)
Nie żebym coś miała do postanowień, bo słuszne są. Ale po co się dołujesz wagą ? :D
-
No w sumie racja...ale nie moglam sie powstrzyamc zeby sie nie zwazyc :? No i wlasnie mam nadzieję, ze nie przytylam az 4 kilo, i ze czesc tego to zawartosc zołądka :wink: No ale zobaczymy...mam zamiar sie wazyc dopiero za jakis tydznien, zeby sie nie zniechecac i nie psuc sobie humorku :D
-
Witam :wink:
Dzisiejszy dzien dietkowy byl taki sobie...tzn. pod wzgledem jedzenia, nie bylo niestety tak jak sobie zaplanowalam :? Przyszla sąsiadka z tortem urodzinowym...i nie wypadalo nie zjesc, tymbardziej ze specjalnie odlozyla dla nas 2 kawalki zebysmy mogly zjesc do kawki. No i do tego obiad: krokiety :shock: Nie mialam czasu nic ugotowac, a krokieciki akurat lezaly w lodowce, bo zostaly po weekendzie...no to sobie odzalowalam. no i w sumie po zsumowaniu wyszlo 1800 kcal :shock: ...ale pocieszam sie ze dzis bardzo duzo cwiczylam :D Az sama sie sobie dziwie ze mi sie tak chcialo:
- 30 minut biegania
- 30 minut tanca
- 60 minut szybkiego marszu
- 20 minut skakanki
a poza tym sprzatanie, zakupy i takie tam codzienne czynnosci...czyli w sumie nie bylo najgorzej. Noo...ale od jutra to juz na pewno nie pozwole sobie na ani jedna kalorię wiecej..ma byc 1000 i koniec :!: Maż przyjezdza za rowne 6 tyg :shock: ...no i trzeba jakos wyglądac (chociaz on i tak nie zauwazylby roznicy...no..moze jak bym przytyla 20 kg :lol: ) no ale sama dla siebie, chce wazyc znowu 50 kg, bo wtedy sie najlepiej czuje :D
-
E tam, ja bym na Twoim miejscu poświęciła ze dwa kilo na wyjście z diety i specjalnie się nie stresowała. Tym bardziej, że tego tłuszczu to na Tobie za wiele nie ma ;) Ale rozumiem przyzwyczajenie do niższych liczb i wiem jak trudno z nich zrezygnować :lol:
Faktycznie wymęczyłaś się dziś solidnie. I kurcze zrobiłaś mi ochotę na torta. Dobrze, że chyba nie ma w najbliższej okolicy żadnej okazji. Ja tortu nigdy nie odmawiam :)
-
Dzisiaj dzien sie zaczol calkiem niezle. Lekkie sniadanko i bieganie. szczerze mowiac to mam takie zakwasy ze jak rano wstalam to myslalam ze sie z luzka nie podniose i z ledwoscia doszlam do kuchni :shock: No ale jakos sie rozruszalam, i poszlam biegac na silę :wink: Ale za to wiem ze z kazdym dniem te zakwasy bedą coraz slabsze...pod warunkiem ze nie przerwe treningow :lol:
No tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju. Konsultwalam sie wczoraj z instruktorem fitness i kulturystyki i powiedzial mi ze bieganie jest zle, i nie spala tkanki tluszczowej. Zacytuje Wam jego slowa:
"Jendnak bieganie jest zbyt intensywne i wystarczy szybki marsz. Bieganie moze spalic nasze mięsnie gdyz tłuszcz spala sie na poziomie 120-130 uderzen na minute a przy bieganiu tentno jest znacznie wyższe co powoduje utrate miesni a póżniej efekt jojo"
:shock: :shock: :shock:
pierwsze slysze cos takiego :!: :!:
a co wy o tym myslicie??
-
Myślimy, że ma z grubsza rację. Tzn. tętno do spalania to jakieś 60-70% tętna maksymalnego. A maksymalne to najprościej 220- wiek.
Do spalania lepszy jest wysiłek dłuższy, a mniej intensywny. Po mojemu może być i bieganie, i skakanka, którą sama praktykuję, ale nie do wyplucia płuc, utraty oddechu, tylko tak raczej rekreacyjnym tempem. Może być nawet szybszy spacer.
Swoją spotkałam się z taką opinią też o aerobiku, że są to ćwiczenia zbyt intensywne i nie można ich zaliczyć do aerobowych.
Ale to chyba lepiej, że nie koniecznie trzeba się pocić :) (Mój brat jest instruktorem kilku sportów ;) )
O tu masz coś na ten temat http://www.mediweb.pl/sport/wyswietl_vad.php?id=160
-
Czyli wychodzi na to ze biegac mogę, bo tak jak ja biegam, to raczej jogging, a nie sprint :wink: A swoją droga to bardzo mi sie spodobalo to poranne bieganie, nawet nie wiedzialam ze to moze byc takie przyjemne, tym bardziej ze biegam sobie po parku, drzewa i to swierze powietrze...sama radosc :lol:
Dzisiejszy dzien, moge zaliczyc do udanych. W sumie naliczylam 1050 kcal. A z ćwiczen:
-30 minut biegania
-120 minut szybkiego spaceru
-15 minut hula-hop
-30 minut gimnastyki
Mylse ze jest dobrze :wink: , korci mnie zeby wejsc na wage, ale postanowilam sobie ze nie...i zwaze sie za tydznien :P Jeszcze mnie wkurzaja te zakwasy, wszystko boli, ciezko sie ruszac, ale mysle ze to minie, jak organizm sie przyzwyczai do treningow...bo juz sie dawno odzwyczail :roll:
-
No tak mi się wydaje, że taki trucht to może być jak najbardziej. Zakwasy mijają mi przynajmniej, po kolejnym treningu na tą samą grupę mięśniową. Czyli klin klinem ;)
Nie wiem co na to specjaliści, ale wiem, że jakbym czekała aż mi znikną, to musiałabym w zasadzie od nowa zaczynać ;)
Dużo tego ruchu. Nie jestem aż tak zawzięta :) Gratuluję.
-
Kolejny dzien dietowy udany :D Chciaz byly sytulacje kryzysowe, kiedy mialam ochotę rzucic sie na wafelki :shock: ...ale sie powstrzymalam :wink:
A teraz podsumowanie:
Kalorie: 1020 kcal
Cwiczenia:
-30 minut biegania
-35 minut hula-hop
-30 minut gimnastyki
-90 minut szybkiego spaceru
Zakwasy nadal są...moze ciut mniejsze, ale są :? Wieczorem mam nawiecej czasu zeby pocwiczyc, ale juz jestem taka zmeczona, ze zamiast ten czas wykorzystac, to ja siedze przed komputerem :?
-
no a co do wagi...to nie mam pojecia ile waze i nie mam zamiaru sie wazyc, przynajmniej narazie :!: Mam gdzies ta glupią wage, jak sie tydzien czy dwa nie zwaze to nic sie nie stanie...a moze przynajmniej bede miala sie z czego cieszyc za dwa tyg. a nie tj. w przypadku kiedy waze sie codziennie i wskazowka ani drgnie :!:
-
A ja się ważę codziennie, ale zapisuję w programie co robi od razu wykres. Z dnia na dzień różnicy nie widać, a czasami jest w drugą stronę, ale już na przykład wykres z miesiąca czy dwóch dodaje motywacji ;) Przy okazji jakieś pół kilo, czy nawet całe kilo w górę jednego dnia, wcale mnie nie dołuje. Bo widzę, że to też już było i na dłuższą metę znaczenia nie miało ;)
-
mawika- jak tam mija dzionek. Mam nadzieje że na samych sukcesach. Bardzo dobrze robisz z tą wagą-olać ją. Przez tą małpe mamy tyle stresu :twisted: :twisted: :twisted:
A jak tam idzie z aktywnościa fizyczną, bo u mnie kiepsko- tzn nic nie robie :oops: :oops: :oops: .
Nie lubie ćwiczyć i nie wiem jak samą siebie przekonać. Miałam się zapisać na pilates (bo aerobik zbyt skąplikowany- nie mogę zapamiętać układów :D ), ale okazało się że mało chętnych i nie będzie pilates. Widać nie jest mi dana aktywność fizyczna :lol: :lol: :lol:
-
Witam :wink: Dzisiaj dionek nie za dobry... :? Zle sie czuje, wszystko mnie boli, i w ogole nie mam humorku. Nie cwiczylam nic, caly dzien sie byczylam...nie chcialo mi sie nawet gotowac, bo czasem to naprawde mnie wkurza takie gotowanie dla samej siebie :? ( corka je obiadek w żłobku) No i zjadlam ziemniaki peree, takie ekspresowe typu "gorący kubek"...a na kolacji platki...nawet ich nie wazylam, bo tez mi sie nie chcialo, wiec nawet nie wiem ile tych kalorii bylo :? Czasem mam takie dni, ze siedze caly dzien w domu i uzalam sie nad soba, ze jestem sama i w ogole ze wszystko jest bez sensu. Takie dlugie rozstanie z męzem naprawde mnie dobija. No ale pocieszające jest to ze juz za kilka tyg. bedziemy razem :wink: A do dietkowania i cwiczen wracam jutro...musze wygonic ten zly humor :evil: :!:
Monika- ja sie nie waze codziennie, bo za bardzo mnie to wkurza jak waga nie idzie w dol i od razu sie zniechecam. Ale jak juz osiagnę moją wymarzaną wage, to bede sie wazyc codziennie zeby kontrolowac czy nie tyje :D A wiesz, ze sciagnelam sobie ten programik dietman i powiem ci ze faktycznie motywuje...bede go chyba uzywac, o ile cierpliwosc na to pozwoli, bo strasznie opornie chodzi :?
tysiulka- no widzisz kochana, u mnie dzis kiepsko, humor nie dopisuje, to tez dietowac sie nie chce. Mam nadzieje ze jutro obudze sie cala w skowronkach i pujdę biegac...a nie tak jak dzis...caly dzien lezalam :evil: A Ty sproboj zacząc cwiczyc...bo moze sie wydaje ze nie lubisz...ale po kilku dniach treningow zaczyna sie podobac...wiem sama po sobie, tez kiedys nie lubilam, a teraz nie moge zyc bez sportu :D Trzeba wygonic lenia :wink:
Zmienilam tickera...nie ma sie co oszukiwac...jak mi przybylo cialka to trzeba sie przyznac do porazki i podniesc sie i walczyc dalej. Tym razem wyznaczylam sobie cel 49 kilo...wlasciwie nie wiem po co...bo 50 kg to fajna waga byla i dobrze sie tak czulam...ale 49...hmm...jakos tak ładniej brzmi :P
-
Przesadzasz z tym 49 ;) . I nie słusznie zmieniłaś tickerka. Nie ważyłaś 54, ani przez moment :) Tak się nie da. Nie mozesz się odchudzać z wagi, którą osiągnęłaś po całodniowej wyżerce ;) Wpadniesz jak nastolatka w jakieś choróbko.
BTW jak Ci się udało załatwić żłobek dla dziecka? Toż to graniczy z cudem. Mi się nie udało wyekspediować dziecka nigdzie niestety :(
-
hehe...Monika o to sie akurat nie boje...tzn. o to ze wpadne w jakies chorobsko...bo za bardzo lubię jesc...i mimo moich postanowien, ktore na pozor mogą sie wydawac zbyt rygorystyczne to odchudzam sie racjonalnie. Robilam sobie nawet ostatnio badania, bo lekarka mi zalecila po tak dlugiej kuracji odchudzającej...i ku jej zdziwieniu, wyniki byly rewelacyjne, az mi pogratulowala :wink:
A co do zlobka, to ja nie mialam problemow zadnych, po prostu poszlam i powiedzialam ze chcialam zapisac corkę do zlobka, nie robili zadnych problemow. Moja corka chodzi juz rok do zlobka i musze powiedziec ze naprawde warto. Bardzo duzo sie tam uczy, jest wesola, towarzyska i co najwazniejsze bardzo lubi chodzic do zlobka, ma juz tam swoje kolezanki, swoje ulubione zabawy itd. No a ja mam przynajmniej troche czasu dla siebie, do tej 15-stej moge zrobic sobie zakupy na spokojnie, zrobic obiadek, posprzatac, pocwiczyc...co przy dziecku jest trudne, tym bardziej ze mieszkamy same i nikt mi nie pomaga. Z tego co wiem to fakt. jest problem z oddaniem dziecka do zlobka bo nie ma miejsc...ale prawde mowiac nie wiem jak jest w tym zlobku co Kamilka chodzi. To jest zlobek nr 5, na osiedlu...pytalas sie tam? Wydaje mi sie ze są jeszcze miejsca...bo co chwilke przychodzi jakies nowe dzieciątko :D
-
Nie no w sumie już zrezygnowałam z szukania. Stara jest ta moja córcia, wydaje mi się za duża na żlobek. A jest za mała na przedszkole. Nie wiem. Nic mnie nie goni pod tym względem, ot chciałam trochę rozrywki jej dostarczyć tylko. Na razie dałam sobie spokój i pomyślałam, że po Nowym Roku popytam w przedszkolach, może im się akurat zwolnią jakieś miejsca, a jak nie to spróbujemy od nowego roku...
A dzwoniłam wszędzie, wydrukowałam sobie spis żłobków i przedszkoli i robiłam rozeznanie. Nawet w paru placówkach złożyłam podania, ale nic z tego nie wyszło, bo mieli za dużo dzieci.
U emigracja... To tu już prawie nikt nie zostanie w tym Mielcu (gdzieś słyszałam, że 10 000 ludzi już stąd wyjechało, ale nie wiem czy to dane dla miasta czy całej gminy na przykład. Porażające...)
-
Dzisiaj juz mam dobry humor, dzien sie zacząl niezle. Juz mam za sobą 70 minut ciwczen :D Jak szlam rano biegac, to spotkalam sasiada. Spodziewalam sie, ze zauwazy moj przybytek wagi...hmm...a on mi powiedzial ze jestem taka chuda ze niedlugo mnie nie bedzie widac :?
Zakwasy w koncu ustępują, wiec o wiele przyjemniej sie cwiczy...niedobrze tylko ze sie weekend zbliza, bo na weekedzie nie mam jak biegac i w ogole ogolnie mniej czasu, bo zajmuję sie caly dzien coreczką. A na dodatek niedzielny obiadek u rodzicow...łazanki :shock: ...nie zebym nie lubiala...bo uwielbiam, tylko problem w tym ze jak cos mi smakuje i zaczne to jesc to nie moge sie opanowac i wpycham w siebie ile wlezie :?
No ale moze jakos to będzie :wink:
Monika ja tez tak slyszalam ze tyle ludzi z Mielca juz wyjechalo..i tez mi sie to wydaje nieprawdopodobne, ale pewnie tak jest. I ja sie wcale nie dziwie :!: Polowa moich najlepszych znajomych juz wyjechala... i ja tez nie mam zamiaru tu dluzej siedziec..tym bardziej ze takie zycie oddzielnie...mąz tam a ja tu jest nie do wytrzymania. Ciezko mi tu samej, i strasznie za Nim tęsknie...w prawdzie dzwoni po kilka razy dziennie, rozmawiamy na gg, piszemu maile do siebie...ale to za malo...zdecydowanie za malo :!:
Poza tym, w Irlandii juz czeka na mnie praca...a tu mimo moich wielokrotnych staran, nie ma szans...jak tylko wychodzi na jaw na rozmowie kwalifikacyjnej, ze mam male dziecko to jestem z gory przekreslona, pracodawcy od razu mina więdnie...a ja juz wiem ze mam popracowane :lol: Taki glupi mamy kraj, najlepiej to sie chyba w ogole nie przyznawac do dzieci :roll:
-
mawika - witaj słoneczko!!!!!
U mnie wczoraj poszło nawet ok ale pokus było bardzo dużo. Ostatnio ciągle myśle o słodyczach nawet teraz i jest to dla mnie spory problem. Jem chrom ale widać nie daje za dużo. Co do moich motywacji to chyba nie mam takiej jednej porządnej. Poprostu chce się pozbyć kompleksów. Muszę mojego mężczyznę gdzieś wysłać na kilka miesięcy to mogłabym mu zrobić małą niespodzianke-byłoby to naprawde motywujące :D .
A twój mężuś poewnie padnie z wrażenia bo wyniki masz super. Widać zdjęcie działa- chyba muszę wypróbować ta metodę 8) 8) 8) .
Trzymam za nas kciuki :D :D :D
Podziwiam cię za to bieganie ja jeśli chodzi o aktywność fizyczną to wybieram klikanie na klawiaturze :D :D :D . Co do wyjazdu to mam to samo zdanie. Chętnie bym również wyjechała. Niestety mój facet ma inne spojrzenie na to (ma spoko prace-jest policjantem i za 9 lat może iść na emeryture-ma 25lat). Pieniądze też nie najgorzej. Z jednej strony go rozumiem ale nie zmienia to faktu że mnie już męczy takie życie, gdzie wchodząc do spożywczego zastanawiasz się na czym by tu zaoszczędzić.
Przepraszam jakiś głupi nastruj mnie dopadł. juz nie narzekam :wink: :wink:
TRZYMAJ SIĘ DZIELNIE DLA MĘŻUSIA :D :D :D
-
Witam :D
tysiulka, widze ze mamy ten sam problem bo ja tez mysle o slodyczach bez przerwy...a najbardziej wieczorem...mam ochote sie rzucic na cisteczka mojej corki :wink: Ale jakos to powstrzymuje..wiem ze z kazdym dzien bedzie coraz latwiej :P Wiesz, to jest naprawde motywujące jak wiesz ze mąz niedlugo wraca a Ty chcesz go zaskoczyc pięknym wyglądem :wink: A co do wyjazdu, to ja sie nie waham nawet ani troche...tez mnie wkurza takie oszczedzanie na wszystkim, a tam przynajmniej mozna normalnie zyc i nie martwic sie ze nie starczy ci do pierwszego :?
A teraz podsumowanie dnia :D :
Kalori zjedzone: 1045
Cwiczenia:
-30 minut biegania
-30 minut gimnastyki
-40 minut hula-hop
-20 minut skakanki
-60 minut spaceru
Jeste dobrze :D :!: :D :!: ...oby tak dalej mi szlo :shock:
-
A właśnie miałam sprawdzić, czy pytanie o dzieci jest zgodne z Kodeksem Pracy. Też mnie o to ostatnio zapytali. :?
-
No wlasnie caly sęk w tym, ze nie jest to zgodne z Kodeksem Pracy :? No ale co zrobic...jak pracodawca pyta: czy ma Pani dzieci, ja mu odpowiem: nie panski interes, nie ma Pan prawa o to pytac :lol: :lol: Przeciez wiadomo ze trzeba odpowiedziec...a znowu jak sklamiesz, i potem wyjdzie na jaw, to glupia sytulacja wychodzi, i najpewniej zostajesz zwolniona :!: :? Taka glupia polityka :shock:
-
no i zawalilam :? zjadlam kilka łyzeczek masla orzechowego :shock: Ale musialam, nie moglam sie powstrzymac, jak bym dzisiaj nie zjadla to jutro na pewno bym juz nie wytrzymala. Ale moze to nie zmieni wiele...chyba nie przytyje od jednorazowego zjedzenia kilku lyczezek masla orzechowego. Szkoda tylko ze to przed samym spaniem :?
-
Nie przytyjesz od tego masła. Wg mnie to znak, że za bardzo przykroiłaś dietę i dlatego takie wielkie ochoty przychodzą. Albo wrzuć czekoladę w dietę. Ja kiedyś już namówiłam dziewczyny na płatki czekoladowe zamiast zwykłych. Różnica w kcal nie taka znów wielka (a czasami te fit mają i więcej kcal ;) ). A jest okazja zjeść coś czekoladowego i już tak nie kusi :)
No właśnie, mnie ostatnio się zapytał jaki jest moja sytuacja rodzinna. Mogłam rżnąć głupa, uśmiechnąć się i spytać zalotnie "a Pana ;) ?" .
Nie ważne, następnym razem mówię prosto z mostu, że pytanie niezgodne z prawem i prawdopodobnie rozmowę kontynuować będziemy gdzie indziej. Bo na pracę w takiej firmie i tak nie mam ochoty.
Albo będę wprost i otwarcie mówiła, że jestem feministką :D
-
wracam skruszona po takich zaniedbaniach na forum...
trafilam akurat na maslo orzechowe :P tez je lubie, nie czesto, ale czasem..i stoi w domu sloik, w ktorym jest jeszcze ok 1/2 - 2/3 zawartosci..i problem w tym, ze tylko ja zajadam to maslo ;/;/;/
-
Hejka :D Dzisiaj juz jestem po kolacji i wyszlo mi jakies 1000- 1020 kcal...w sumie to tak do jednej kalorii nigdy sie nie da policzyc :roll: Z cwiczeniami tak sobie, bo nie mialam dzis czasu za bardzo. Wykorzystalam tylko czas kiedy corka zrobila sobie przedobiednią drzemkę i pocwiczylam:
-30 minut gimnastyki
-15 minut skakanka
ale mam zamiar jeszcze z 30 minut hula-hopem pokrecic i troche poskakac jeszcze na tej skakance :wink: . Caly dzis chce mi sie spac :? ...pewnie sie poloze kolo 21, chociaz jak znam zycie to wieczorem mi sie odechce i zamiast spac to bede siedziec i sluchac jak mi burczy w brzuchu :roll: Maz dzwonil, mowil ze przyjezdza 19 pazdziernika...tak wiec mam 40 dni :D Mam nadzieje ze sie wyrobie z tym swoim odchudzaniem do tego czasu :lol:
Monika masz racje...nie powinnam calkiem rezygnowac ze slodkosci..tylko ze ja jestem taka glupia ze jak sobie pozwole na male co nie co, to najczesciej konczy sie to tak ze zlapię smaki i pozeram wszystko co mam pod reką, a jak nie mam nic to biegnę do sklepu i wracam z reklamowka slodyczy. Hmmm...zastanawiam sie czy to czasem nie jest jakas choroba :lol: A co do platkow, to przy zakupie kieruje sie przede wszystkim tym zeby byly jak najmniej przetworzone bo takie są najzdrowsze, a nie kalorycznoscią. No ale posluchalam Twojej rady bo tak mi smaka narobilas na jakies slodkie platki...i kupilam sobie kułeczka miodowe :D ...bo czekoladowych nie lubię :wink:
A Ciebie hipopotamku chyba musze naprostowac na dobra drogę :wink: ...bo cos chyba lenistwo Cię ogarnia, nie odwiedzasz nas...i pewnie dietki tez nie pilnujesz :!: Oj nieładnie, nieładnie :wink:
-
A co kto tam lubi. Takie słodkie zjedzone rozsądnie, może uchronić właśnie przed nagłymi "atakami", trudnymi do powstrzymania. Mi tam działa. No i nie czuję, że sobie czegoś odmawiam.
A co do tego czy najzdrowsze nie przetworzone. Ostawiam, że płatki kierowane głównie dla dzieci są bardzo dobrze zbilansowane. Szczególnie Nestle, z którą to firmą rodzice mają od dawna na pieńku. Myślę, że starają się wciąż zrehabilitować w oczach konsumentów :)
-
Dzisiaj bylo bez cwiczen...nie mialam czasu, caly dzien spedzilam siedzac z corka i budujac wieze z klockow, domki dla lalek i takie tam...no i bylysmy na placu zabaw...ale tam tez za duzo sie nie ruszalam, bo corka siedziala w piaskownicy a ja na lawce przez 2 godz :? Chcialam ją namowic na jakis spacer...ale ona wolala piach :lol: no wiec praktycznie zero ruchu. A co do kalorii, to tez trudno powiedziec, bo obiadek u rodzicow, łazanki, nie wiem ile mialy kalorii...a troche ich zjadlam :shock: A potem jeszcze Kamilka wpychala mi na sile ciastka do buzi...i nie bylo przepros, musialam zjesc :wink: Ale za to kolacje juz sobie odpuscilam, bo i tak nie jestem juz glodna. Od jutra znowu bieganie i ogolnie wiecej ruchu :D to dobrze bo juz mam dosc siedzenia :!: Ale zaczyna mnie juz troche wkurzac to liczenia kalorii na kazdym kroku...i musze cos wymyslic...i nawet juz mam pewien pomysl 8)
-
Jakos smutno mi tak... :cry: Czasem to mi sie wydaje ze to wszysko nie ma sensu...ta cala moja dieta i w ogole :? Znowu zjadlam ciastka, a jak juz zjadlam ciaska to czekoladki i paluszki....nie wiem czemu tak nie moge sie opanowac, jestem taka zla na siebie...i od jutra zaczynac wszystko od nowa. Jak to bylo wczesniej ze tak dobrze mi szlo, ze schudlam 30 kg i jakos nie mialam takich dziwnych humorkow, i nie mialam takich smakow na slodycze i w ogole. Moze dlatego ze mialam inne podejscie do zycia...bo teraz to cos kiepsko u mnie ostatnio. Mam juz dosyc tego ze jestem sama...i to ze wszystkie dni są takie identyczne...to jest dobijające. Chce mojego męzusia jak najszybciej :!: :cry: Jak ja za nim strasznie tesknie....bez niego to nic nie ma sensu...juz czasami nie mam sily....ja wiem...to juz niedlugo, w kocu jeszcze tylko 6 tyg. ale cos ostatnio nie potrafie wygonic smutku i wziąść sie za siebie :(
-
Co nie ma sensu? Dbanie o siebie? To wszystko z okazji jakiś tam słodyczy?
Daj spokój dziewczyno. Jakby się tyło od ciastek raz w tygodniu, to nie byłoby chudych na świecie. A mi nie udałoby się pozbyć nawet 5 gram :)
Było Ci łatwiej, bo efekty były łatwiejsze do osiągnięcia i widoczne. A teraz w zasadzie nie widać różnicy ;) , trudniej o mobilizację. Ale może nie popadaj w skrajności?
Podkręciłaś sobie dziś metabolizm. I to jest bardzo słuszne dietetycznie działanie. Czasami tak trzeba, żeby nie przejść w tryb głodowy!
A te 6 tygodni potraktuj jak ostatnie 6 tygodni wolności ;)
-
Masz racje Monika, nie powinnam sie tym az tak przejmowac...tylko ze ja juz sama nie wiem chyba w czym tkwi moj problem. Najprawdopodobniej w niczym...tylko ze czasem jak siedze sama wieczorem w domu w takiej ciszy, to wpadam w taki zly nastroj, jest mi smutno jak patrze przez okno jak ludzie spaceruja calymi rodzinami, mąz, żona i dzieci...po prostu tesknie za tym...no i do tego dochodzą wyrzuty ze znowu zlamalam postanowienia, najadlam sie slodyczy i wlasnie taki glupi humor mnie dopada. Ale wiem, ze to jest niemądre, bo przeciez mąz mnie nie zostawil na zawsze, i niedlugo przyjedzie po mnie, a diete zawsze mozna zaczac od jutra znowu....
.....no ale czasem trzeba troche ponarzekac :wink:
-
Jasne, że trzeba pomarudzić. Tylko nie wolno za bardzo się nad sobą rozżalić za bardzo, bo zbyt łatwo zacząć się pocieszać jedzeniem wtedy ;) A tego nie chcemy :)
-
Witam :wink: Dzisiaj humor juz lepszy, chociaz z dieta nie najlepiej. Caly dzien w biegu, nawet nie bylam 5 minut w domu, tylko wchodzilam na chwile i juz musialam leciec. Dlatego tez na sniadanie byl rogalik i soczek, na obiad zapiekanka na miescie...no a kolacja juz na szczescie w domu, na spokojnie, platki z mlekiem. nie mam pojecia ile to wszystko mialo kalorii, ale przestalam sobie tym glowe zawracac. Od jutra zaczynam od nowa, bez grzeszkow...(w miare mozliwosci :wink: ). Nie wiem nawet ile waze...ale az strach wejsc na wagę...wiec sobie odpuszcze. Po co sie mam dolowac glupia wagą. Zwaze sie za tydzien jak bede wiedziala ze nie mam nic na sumieniu i wtedy moze bede miala sie z czego cieszyc :D A plan mam taki: od dzisiaj codziennie wieczorem bede sobie ustalac menu na nastepny dzien...mysle ze tak bedzie mi latwiej...przynajmniej sie nie bede glowic w ciagu dnia, ile juz zjadlam tych kalorii, ile mi jeszcze zostalo, co jeszcze moge zjesc...Bede miala z gory wszystko ladnie wypisane i bede sie tego trzymac :wink: No i teraz musi sie udac. Musze w koncu przestac sie nad soba uzalac i wziąść sie za siebie :!: :!: :!: :D ...
NO :!:
:D
PS. Monika dzieki za wsparcie, przemyslalam Twoje slowa, i dobrze mi to zrobilo :)
-
-
Wpadam tylko na chwilke, bo ostatnio nie mam czasu kompletnie. Musze sie pochwalic ze dietka mi idzie bardzo dobrze, to juz 3 dzien bez zadnych slodyczy i 1000 kcal sie trzymam :D Monika nie wazylam sie, bo ustalilam sobie ze zwaze sie w poniedzialek, ale juz czuje sie chudsza...wiem ze waga pokaze mniej :D
Bede wieczorkiem to napisze cos wiecej :wink:
-
Nie, nie, nie. Zważ się w niedzielę rano najpóźniej :) Poniedziałki IMO nie są dobrym pomysłem po niedzieli ;)
Czekam na tabelki :)