Ano taki :) Cieszę się że smakowały :) Ja jeszcze jako farsz daję startą marchewke i łyżkę jogurtu naturalnego :) I po dwóch takich jestem napchana, a kalorii mają 230 :)
A dzisiaj na obiad były szparagi, już nigdy nie wezme do ust tego świństwa!
Wersja do druku
Ano taki :) Cieszę się że smakowały :) Ja jeszcze jako farsz daję startą marchewke i łyżkę jogurtu naturalnego :) I po dwóch takich jestem napchana, a kalorii mają 230 :)
A dzisiaj na obiad były szparagi, już nigdy nie wezme do ust tego świństwa!
Witam!
Lauri mam pytanie takie praktyczne. Ile mniej więcej jadłaś zanim przeszłaś na tysiaka? I jak było u Ciebie z przystosowaniem do nowej kaloryczności potraw?
Będę wdzięczna za odpowiedź :)
Pozdrawiam!
do nalesnikow ja daje zawsze pol na pol, mleko z woda. Moja mama sie smiala, ze do nalesnikow woda, ale wychodza wtedy nawet smiaczniejsze:)
Przynajmniej na moj gust smakowy:P
oo, a ten farsz z marchewki to tez dobry pomysł :)
Lauri, Ty to pomysłowa kobita jesteś! :lol: ;)
Trzeba sobie w końcu jakoś radzić :D
Hmm moja mama na przykład zawsze daje wode do naleśników. Czasem nawet gazowaną, wtedy wychodzą takie pulchniejsze ;)
squalo, chodzi Ci o to ile jadłam w ogóle przed odchudzaniem? Bo ja od razu nie przeszłam na tysiaka, na początku odchudzania jadłam mniej niż 1000, dopiero potem wiecej... (każda to musi chyba przejść). A co do przystosowania... hmm jakoś nie było problemów. Zaskakująco łatwo mi przyszło zapanować nad głodem, nie jeść slodyczy. Ale mój organizm trochę się buntował (łamanie paznokci, skórcze mieśni, zawroty głowy itp... dalej je miewam ale juz jest lepiej).
4 czerwca
:arrow: Grahamka, szynka, ser, pomidor, keczup, musztarda 308 kcal
:arrow: Kawa z mlekiem 25 kcal
:arrow: Truskawki 32 kcal
:arrow: Ziemniaki 80 kcal
:arrow: Kapusta zasmażana 190 kcal
:arrow: Szparagi 20 kcal
:arrow: Cappuccino 50 kcal
:arrow: Jabłko 75 kcal
:arrow: Placek ze śliwkami 270 kcal
Suma 1050 kcal
coś mi nie idzie to 1200... ehh
No u mnie też zawsze jest woda z naleśnikach ;)
Będę musiała kiedyś dokładnie policzyć, jak to wychodzi z tych mamusiowych naleśników kcal, bo liczyłam 130 kcal na suchego :P A tu takie fiku miku i jest 80 kcal xD
no i przydałby się teflon :roll: i waga kuchenna :roll:
Jak tak już piszesz o tym przystosowaniu do diety to u mnie idetycznie tak samo jak u Ciebie ;)
Najpierw jadłam za mało, było łamianie paznokic, wypadanie włosów, bóle głowy, ale teraz jest już lepiej ;)
Tak czy siak z jedzeniem ładnie się spisujesz. Na poczatku zawsze trudno jest dobić. Ważne że tego przekletego tysiaka przekraczasz ;)
A szparagów nigdy nie jadłam i zawsze chciałąm spróbowac .. :P hehe
buziaki ;*
Lauri, ładnie Ci idzie, brawo! Naleśniczki przepyszne się wydają, aż mi się zachciało je zrobić. Ale ja najbardziej kocham z farszem pieczarkowo-cebulkowym. A mój Michu ze zwykłym dżemem, ale tak, żeby postały dobę w lodówce... Pochłania je jak odkurzacz ;]
A z tym dochodzeniem do 1000, ja też najpierw jadłam mniej :) Chyba faktycznie każda z nas to miała... Ach, głupie z nas dziołchy :):):)
to prawda, ze chyba kazda musi przejść ten etap ponizej 1000...
ja na poczatku jadłam po 800 kcal, ale wtedy byłam głupia i niedoświadczona ;)
Racja, kazda musi przejsc przez to, zeby sie przekonac ze takie ilosci nie daja pozadanych efektow:]
Co do nalesniczkow to ja podobnie jak Sil uwielbiam z farszem pieczarkowo-cebulkowym i z twarozkiem:]
A powiedzcie dziewczyny z teflonem.. Ja mam teflon ale jak smaze to i tak sie przypala:> zawsze dodaje tluszcz.Jak to u was jest?
no własnie ja nigdy nie robiłam naleśników na teflonie i myslałam, ze napewno sie beda przypalać, ale zaryzykowałam, nie dodałam tłuszczu i okazało sie, że pieknie zaczeły same odstawać od patelni... :)