-
hej hej witam marcyssiu ! to co mowisz to najprawdziwsza prawda - checi są najwazniejsze, tylko Gdzie one sa ?? moglyby czasem do mnie zajrzec... to dziwne ze ich tu jeszcze nie ma - nie bardzo moge na siebie patrzec po tych wszystkich zlamanych postanowieniach, po ostatnim olewaniu dietki przybylo mi 2 kg ( fuck, czy ja sie kiedys uwolnie od tej 60 tki cholernej ? ) a checi - jak nie odczuwalam, tak nie odczuwam a jesli juz to zdecydowanie krotkotrwale
z tego wnosze ze czas na jakas mobilizujaco-wyplukujaca wode z mego org-super-hiper diete cud ! padlo na kapuste - teraz tak wali w calym domu ze najwiekszemu wrogowi nie zycze, dobrze ze przynajmniej okna mozna pootwierac bo cieplo Ale spoko, ta dieta zawsze dobrze na mnie dziala - nie dosc ze aplikuje wstrzasa duchowi walki memu, to przy tym trwa tylko tydzien i juz pare razy ja robilam i zawsze rade dawalam bo trudno nie dac w sumie..
a jak zobacze mniej niz 60 znowu na wadze, wtedy - Zobacze co dalej
heh, a programowanie? chyba nie jest takie zle - ale tak naprawde to nie mam o nim bladego pojecia nie chcialam straszyc tym tematem - sama nie jestem pewna czy to powinno byc tak jak napisalam
pozdro all
far
-
kapusta: stage 2
Dzien 2 kapusty - przenika mnie nienawisc....
no wlasnie, dopiero teraz odkrylam jak ja wlasciwie nienawidze warzyw co prawda odkrywam to za kazdym razem drugiego dnia tej dietki, ale tez za kazdym razem zdumiewa mnie ten wstret jakim one mnie w tej chwili przejmuja
ale w sumie warzywa te to i tak nic w porownaniu do zupki pysznej normalnie kocham ten smak tak bardzo ze wsypalam do niej chyba z pol torebki pieprzu, sluszna ilosc papryki i ziolowa sol - i wszystko na nic nie, tego aromatu ze o zapachu nie wspomne chyba nic zabic nie jest w stanie
ale co mi tam - wytrzymam na tej diecie zarcie jest tak ohydne ze sie nawet o nim myslec nie chce - wole juz siedziec teraz glodna niz isc po warzywko jakies < ueee > czy tez - o zgrozo! po zupe...zle mi sie robi na sama mysl
hehe - i moze dlatego to dziala ?
na szczescie jutro juz troche owockow chociaz
pozdrawiam odchudzaczki :-*
far
-
czekajac na Cud :)
Dzien 3 kapusty - kielkujace watpliwosci...
a no wlasnie - gdzie te efekty ? gdzie ten *Cud* ? chyba jednak troche inaczej to zapamietalam z poprzednich moich prob z tym czyms - jakos w okolicach 3 dnia juz bylo widac jakies tam drobne zmianki...moze to dlatego ze tym razem przed kapucha bylam mniej lub bardziej ( choc raczej mniej ) na tysiacu...hmm, niewiem, moze ktoras z Was tez to miala i moze mi cos doradzic?
ale co mi tam, jak juz nagotowalalm tyle tego syfa to przeciez nie wyleje teraz do kanalu haha - zupa kapusciana - ludzie ludziom zgotowali ten los moge powiedziec bede sie trzymac trudno juz, moze od tego pieprzu mi sie w koncu osrodek smaku sparalizuje czy cos, czy ja wiem i to przestanie miec znaczenie ? mam nadzieje i lepiej niech to szybko nastapi bo przepelnia mnie juz takie obrzydzenie dla tego plynu ze nie wiem czy jutro bede w stanie chociazby przebywac z nim w jednym pomieszczeniu
jak to mozliwe ze nie pamietalam o tym ohydnym smaku kiedy zaczynalam ta diete ? to pewnie na tyle traumatyczne ze wymazalam to ze swojego umyslu
pozdrawiam Tych-Ktorzy-Walcza
trzymajcie sie
far
-
qqrq, przykro mi ze taki wypadek mialas..i to gdzie jak gdzie, ale na aerobicu !
Nie poddawaj sie, niedlugo nozka wyzdrowieje i bedziesz znowu skakala, tym razem ostrozniej!
-
bananowy song ;)
Dzien 4 kapusty - czy ktos cos mowil o kapuscie...
oto 4ty dzien, nienawisc w zenicie jak na razie to ponurej satysfakcji dostarcza mi fakt ze jednak tego potwora z gara troche ubywa - ha! kapusto przyczyniam sie do twojej powolnej acz nieuchronnej destrukcji...
nie lubie tego 4tego dnia - za bananami nie przepadam ale je jem bo juz z dwojga zlego - wiadomo poza tym stres przedegzamowy i syndrom nic-nie-robie-chociaz-powinnam pchaja mnie bezustannie w kierunku kuchni ale trzeba sie trzymac... w koncu jutro bedzie gorzej
chanelgirl - witam w moich skromnych progach , jak tam dietkowe zmagania ?
pozdrawiam wszystkich
Zaprzysiegly Wrog Kapustnych
-
pomidor!
Dzien 5 - byle do poniedzialku
no wlasnie, gdyz w ten oto wspanialy dzien konczy sie wreszcie dla mnie oficjalnie zywienie pewnym warzywem ktorego nazwy nie wspomne z obawy przed naglym skokiem cisnienia
coraz gorzej wchodzi mi ta zupka, nawet nie wiem czy mozna mowic ze wchodzi skoro caly czas chce wyjsc hehe ale kres juz bliski, coraz blizszy - na szczescie bo kapusciane menu jakos mi zbrzydlo, nie wiem czy jest sie czemu dziwic paskudny kawal twardej, obrzydliwej wolowiny jest juz - dzieki bogu przeszloscia
jutro dzien 6ty zmagan i egzam, ktorego nie zdam, cudow nie ma ale przynajmniej zmniejszy sie poziom stresu i do konca kapuchy powinnam wiec dobrnac lekko, juz bez zadnych przeszkod nie wiem czy jest w tym wielki sens, ale przynajmniej udowodnie sobie ze moge - tydzien na kapuscie, ach! - co za satysfakcja :P
-
3mam za ciebie kciuki i zycze powodzenia !
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki