-
dziekuje za Tatowe zyczenia :) :) :) :)
A my dzisiaj caly dzien w Düsseldorfie. Jak sie napatrze na tych snobow na Königsallee, to mi niedobrze :wink: :wink:
Postanowilismy sobie wczoraj tak: ze postaramy sie przez miesiac nie zjesc ani razu na miescie....co w naszym przypadku jest sporym utrudnieniem, bo zazwyczaj calymi dniami jestesmy poza domem i niemal codziennie jemy cos w knajpie...no i wiadomo: dla zoladka to oznacza najczesciej duzo wegli i tluszczu, a dla portfela jakies 300 jurkow mniej miesiecznie.
Wiec za kazdy "zaoszczedzony" dzien wrzucamy do "swinki" 10,50 jurkow plus 3, jesli nie pojdziemy na kawe :twisted: :) :) To co zaoszczedzimy przez miesiac wydamy na dluzsze wakacje :wink: :lol:
Taki jest plan...ale znajac nas, to kasa rozplynie sie duzo wczesniej bo laptop juz ledwo zipie, a do tego Endrju ma za niecaly miesiac urodziny i chcialam mu kupic fajna komorke :roll: :roll: :wink:
Ale motywacja jest fajna. kupujemy wiec co najwyzej bulke, soki, wode...i tyle :) chociaz Endrju juz dzisiaj analizowal ceny u Chinczyka :lol: :lol: :wink:
-
bardzo fajny pomysł
ja oszczędzam czasem gotując sobie na drogę
-
Gosia wiadomo ,ze teskno ,chcialoby sie napewno na zywo zaspiewac ,wysciskac ,kawalatko torta zjesc :twisted: hihi ,ale nie smutaj:)
Co do boksowania to twarda sztuka z Ciebie ,mam nadzieje ,ze nie cwiczysz na ukochanym swoich nowych umiejetnosci ,co?
Heh ja tez powinnam sie poruszac dzis ,ale wyszlo mi 25 min tylko ,bo odwirusowywalismy z K. moj komputer ,i zeszlo nam TROCHE:/
dobrej nocki Gosiu
-
Trzymam kciuki za postanowienie :) Fajnie jest sie tak razem odchudzac. My z M. tez sie teraz umowilismy, ze sie nie kusimy, nie lazimy po knajpach itd. Robimy dwa wyjatki z okazji naszej rocznicy slubu (poniewaz wypada w srodku tygodnia, to najpierw tylko symbolicznie, a w weekend mamy sobie zamiar 'zrobic dobrze').
I jak tak we dwojke sie wspieramy, to jest latwiej.
-
Czesc Gosia :)
Fajny plan oszczednościowy i zdrowiej, to co kamapki to torby i w miasto :)
Miłego dnia!
-
Gosia, to u nas jest odwrotnie :P :P
Jedzenie na mieście, to duże wydarzenie :lol: :lol: :lol: rzadko to robimy właśnie dlatego, że nie wiadomo, ile tych węgli i tłuszczy siedzi w środku :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: no i sporo to kosztuje jednak ...
... bo odkąd mąż tyle schudł i trzyma wagę, to razem uważamy na to, co jemy i zjedzenie na mieście to taka odskocznia dla nas od codziennej rutyny żywieniowej :wink:
... no, ale ja rozumiem, Wy żyjecie inaczej, dużo poza domem, więc gdzieś jeść musicie :P
Trzymam kciuki za realizację Waszego postanowienia :D
-
Gosiu, to trzymam kciuki za wasze plany. Projekt jest niezly...teraz trzeba go zrealizowac jeszcze. ja lubie jesc na miescie, ze wzgledu na to, ze wiem, gdzie mi smakuje, no i nie ma problemu z brudnymi garami...ale czesto bardzo nie jemy, bo nie ma czasu wlasciwie, czasem w weekend.
-
u nas sie nie da inaczej, niz w miescie - taka praca. Mysle, ze jak sie to robi od czasu do czasu, to moze byc wielka przyjemnoscia (jak u Kasi), ale jak trzeba na codzien, to sie nudne robi....no wiadomo...jak kazda rutyna.
Po 4 tygodniach diety przytylam i schudlam.
Przytylam, bo waga dzisiaj o 0,3 wiecej niz przed tygodniem (choc w przedziale miesiaca to jakies pol kilo mniej i tak), a schudlam, bo mam mniej w biodrach i brzuchu.
No to walczymy dalej :) Zrobilam wlasnie rowniotka godzine mini bike'a surfujac po necie :)
-
Najważniejsze, że jest mniej a wymiary najlepiej o tym świadczą Gosia :D :D
-
przyjemne z pozytecznym :) w sensie krecenie nogami podczas surfowania :)
co do jadania na miescie to tez czesto mi sie to zdarza, ale raczej w jakis tanszych miejscach. no i dla diety to nie za dobrze...