Cześć.
Obiecałam sobie ostatnio, że będę wszystko uczciwie zapisywać i chwalić się tutaj, mimo wątpliwego wyniku. No i dzisiaj muszę się właśnie pochwalić takim wątpliwym wynikiem. Ja rozumiem że można się trzymać z daleka od słodyczy ale niestety nie od krówek. Wrąbałam dziś 10 dag. A bilans mój wygląda tak:
zjedzone 1981 kcal (krówki)
spalone 2400 kcal (wciąż nie mogę ćwiczyć)
na minus 419 kcal.
Jest się czym pochwalić co.
Ale dosyć użalania jest 17.20 i do wieczora nic nie zjem. Dopiero rano w pracy. Zaraz zrobię sobie czerwoną herbatkę i będę ją pić. Może mnie trochę oczyści.
Kanalik (jak masz właściwie na imię bo ja Beata) nie załamuj się. Te stopy w wadze to nic takiego ale pierońsko wkurzają, bo powstrzymujesz się od jedzenia a wyników nie ma. Nie można się wtedy załamywać. Powiem ci że najłatwiej jest o tym pisać gorzej jest stosować w praktyce. Jestem właśnie na takim etapie. Od miesiąca waga trochę idzie w dół a potem wraca. Ale myślę że w końcu ruszy w dół. Nie bardzo jej pomagam więc też jest to moja wina. Szkoda, że nie mam tu w okolicy nikogo kto tak jak ja chciałby pobiegać czy coś w tym stylu. Zostaje mi rower stacjonarny. Chociaż teraz też jestem zmuszona go omijać. Może jutro będę mogła już jeździć.
Cześć, głowa do góry i trzymam za nas kcuki.
PA