oo witam Buciiik ;*
Wracam to długiej nieobecności i luukam co u Ciebie ;)
Faza " lepiej" powidasz ?
No to git, tak masz trzymać ! :P Tylko wpadaj tu czesto i zdawaj relacje .. ;) Poki co ja śmigam dalej, wiec buuziole ;*
Wersja do druku
oo witam Buciiik ;*
Wracam to długiej nieobecności i luukam co u Ciebie ;)
Faza " lepiej" powidasz ?
No to git, tak masz trzymać ! :P Tylko wpadaj tu czesto i zdawaj relacje .. ;) Poki co ja śmigam dalej, wiec buuziole ;*
o olcieek wróciła :D
na razie ok, jakoś tak nie chce mi sie na moim wątku pisac, buszuje po innych :D
jest dobrze, ale nie chce zapeszac, terz mam motywacje bo mój chłopak wyjechał, a jak on wraca to ja wyjeżdzam zobaczymy sie dopiero 17 sierpnia :( :( :(
no to ma byc -3kg :twisted:
no i napewno będzie 3 kilo mniej ! ;)
bo jak taka motywacja 8)
jeszcze zaskoczysz swego chuopka ;)
hih buzia ;*
Witam;*
co u Ciebie bucik;>?
3maj sie i milego ndia;*
ech zaniedbuje swój wątek... :(
nie wiem czemu :P
idzie mi tak sobie... ostatnie dwa dni to klapa, i teraz musze sie ostro pilnowac, a w poniedziałek jade na obóz :roll:
ano zaniedbujesz zaniedbuejsz;P
a gdzie na ten oboz jedziesz;.?
Echh czemu klapa ?
Masz się jakoś trzymać !
Przecież na obozie musisz się ładnie się odzywiać ! Tam raczej nie wypada wymiotować .. Z reszta nigdzie nie wypada ! :twisted:
Bierz się w garśc ! ;)
to będzie obóz wędrowny po Węgrach
10 dni i wyżywienie we własnym zakresie...
:oops:
hehe bucik ale czarny humor :p wiesz dla niektorych ;) to moze to i byc zabawne ale inni to mogą sie poczuc zniesmaczeni :P
przyznam sie ze mi tez kilka "żartów" do glowy przyszło ale sie powstrzymam
Fajny taki obóz, tylko nie przegłodz się tam AZ za bardzo bo cie jeszcze po powrocie jojko napadnie albo napadną cie napady :roll:
sory, głupie żarty, moje wymiotowanie to moze i jest problem ale dla mnie to już normalka i nie uwaam tego za problem bo to kontroluje :P
Buciik - to, ze kontrolujesz, to niestety niestety niestety nie ma nic wspolnego z tym, czy jest to problem czy nie :(...i to jest najsmutniejsze....
jak dalej to robisz to chyba własnie nie kontrolujesz ..
problem tkwi w tym ze ja chce to robic, i to jest najsmutniejsze... ale wole wymiotowanie niż paczke tabletek przeczyszczających. nie pisze tego dla prowokacji, ja po prostu tak bardzo nienawidze swojego ciała i tak długo z nim wlacze ze jestem już w desperacji. czemu nie potrafie wytrzymac na diecie? nie wiem... moze mam za słaby charakter, ja jedzeniem zabijam każdą złą emocje a we mnie ich mnóstwo.
wiec jak sama widzisz wyglada to na problem CZYSTO emocjonalny.....jesli jest tak rzeczywiscie, nie pomoze tu zadna dieta, wymioty, tabletki (doraznie oczywiscie, ale chyba nie o to nam chodzi :roll: )...moze rozmowa z kims kompetentnym....... :(
no wlasnie bucik mi tezsie wydaje ze twoj problem znajduje sie gdzies w psychice, moze warto by bylo z kims o tym pogadac, moze to by ci pomoglo
3maj sie i milego dnia;*
7-17 sierpnia 2006 :arrow: :arrow: :arrow: obóz na Węgrach
papapa 8)
o to miłej zabawy ! ;*
może coś w tej Twojej łepetynce się pozmienia w czasie tego wyjazdu .. ?
oby.
3m się !
Baw się dobrze, a po powrocie do lekarza.
Masz kontrolę... tak...
budu tęsknić :*
Baw sie dobrze Słonko;*
dzięki za odwiedziny i miłe słowa
wróciłam i waże 61kg, a przynajmniej ważyłam jeszcze wczoraj
dzis miałam napad, nawet nie wiem po co to pisze, czy ktoś to czyta, czy to kogoś obchodzi, ciekawi...
bede pisac dla siebie, bo jesteśmy tu w sumie anonimowe, a ja jak każda żywa istota potrzebuję zrozumienia i potrzebuję się wygadac.
mam bulimię, jeszcze niedawno mnie to śmieszyło, ale teraz jestem świadoma, że nie jest dobrze. myślałam, że umiem to kontrolowac, ale skończyło się na tym, że wymiotuję dla czystej przyjemności i dla "zasady". po dzisiejszych wariacjach boli mnie gardło, zdarłam do krwi, ale to mi nie przeszkodziło, bo poprawic sobie humor jedzeniem, tyle ze zwrócic już nie dałam rady... jest mi wstyd, jest mi cholernie wstyd. dla wielu z Was byłam czasami opryskliwa, wręcz złośliwa, ale to wszystko przez nieustające deprechy i przez to, że nie umiem sobie sama pomóc a tak bardzo chce.
zaczęłam w najgorszy z możliwych sposobów, czyli 3-dniowa głodówka, 5-dniowa dieta 800kcal, tygodniowa 1000kcal i jak wróce do szkoły to 1200kcal. plan pewno większości wyda się idiotyczny, wręcz śmieszny, ale ja także bardzo chcę schudnąc, i to jest niestety dla mnie wręcz priorytet. to taki paradoks, jestem jakby rozdarta w środku. chce zarówno wyjśc z tego i normalnie życ, jak i chudnąc, schudnąc.
moze wielu w Was wyda się to komiczne co napisałam, ale jak już wspomniałam, próbuję sobie pomóc i zaczęłam właśnie od Was...
Buciik...no komiczne to to napewno nie jest :( ..............
Czy 58 to jest Twoja docelowa waga? Jesli tak...to sama widzisz, ze na tle TYLU zgubionych kg to jest NIC...to sa 3 kiloski......warto sobie zycie rujnowac dla marnych 3 kg, ktore przeciez nie zmienia Twojego wygladu DRASTYCZNIE! Wymiotowanie natomiast z pewnoscia tak :( Czemu nie mozna zrobic tego powoli? Jedzac "prawie" normalnie :?
I jeszcze jedno......sama sobie nie pomozesz.......i dobrze o tym wiesz.......ale zeby zwrocic sie do kogos kompetentnego musi przyjsc Twoj czas......i tylko mam nadzieje, ze to bedzie szybko......
Trzymaj sie!
właściwie to nie wiem czego ja chce... 58... 56... nie wiem, ja raczej gruba nie jestem, choc wszędzie widzę jakąś niedoskonałośc...
oto moje foty, z teraz, z 61kg... nie wiem po co je zamieszczam, wiele z Was ma lepszą sylwetkę od mojej, na zdjęcie w bieliźnie bym się w życiu nie odważyła, ja jednak sie siebie wstydze, żałosne to jest :(
sory za jakośc, zdjęcia z komórki
http://img245.imageshack.us/img245/5573/61hl9.png
http://img201.imageshack.us/img201/5027/bokvw8.png
http://img243.imageshack.us/img243/1658/tyekse3.png
po prostu nie umiem się zaakceptowac :(
:shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
Buciik.....wybacz, ze to powiem, ale jak zobaczylam pierwsze zdjecie (i nie wiedzialam jeszcze, ze wklejasz swoje), to pomyslalam, ze wkleilas fotke jakiejs dziewczyny z anoreksia :(
Jestes chudziutka!!!!!!! CHUDZIUTKA! nie szczupla, tylko chuda!....przynajmniej na tych forkach! :roll: :roll: :roll: :roll:
ile masz lat i wzrostu?
no dobra! znalazlam ile masz wzrostu...i chyba wiecej nie musze nic dodawac :? WAGA PRAWIDLOWA!!!!
Rozumiem doskonale, ze mozesz byc niezadowolona ze swojego ciala, ale odchudzajac sie juz nic nie zmienisz - mozesz co najwyzej ksztaltowac miesnie cwiczeniami :)
Buciik - kiedys jak wazylam 49, tez uwazalam ze jestem gruba :( trzeba mi bylo 30 kg wiecej, zeby zrozumiec jaka bylam durna :? Nie chcialabym, zebys musiala taka droge przechodzic!
Laska z Ciebie murowana!
nie jestem chuda, może te zdjęcia tak wyszły :roll: , ewentualnie szczupła, ale na pewno nie wyglądam jak panna z aną :wink:
mam 175cm, a lat mam póki co 17 (18 za 5 miechów). pewnie sobie pomyślisz, że gówniara się naoglądała modelek i sie jej odchudzania zachciało, ale tak nie jest. po prostu się troszkę zagubiłam, i hormony też swoje robią, może jak już całkiem dorosnę to się troszke "wyciszę"
Jak poprzednio się odchudzałam, to poniżej 20 BMI była niedowaga. Teraz coraz częściej widzę, że granica przesunęła się w dół.
Ale jesteś chuda. Moje wrażenie było takie jak Tagotty, po zobaczeniu zdjęć. I wcale nie chodzi o to jak one wyszły.
Niedoskonałości będziesz widzieć zawsze, bo nie ma ludzi doskonałych. Za to Photoshop jest świetny- stąd te ideały w gazetach.
Sama zauważyłaś, że masz problem z emocjami, że bywasz skwaszona i złośliwa. To jest problem, a nie sylwetka.
Już pisałam komuś, napiszę jeszcze Tobie: polub siebie. Jak Ty siebie nie będziesz lubiła, to nikt nie będzie. Zmierzyłaś się na fittogether.com, albo wadze z pomiarem tłuszczu. Zrób to i wyluzuj. Kobieta ma być "miętka i pachnąca" jak mówi mój brat. A poważnie, to pewien % tłuszczu w kobiecie jest niezbędny, do bycia kobietą. Tak około 20-25%. Inaczej fizjologia zaczyna szwankować. Tego się nie da przeskoczyć.
Uwierz w to, że jesteś chuda (no bez przesady, żebyś nie poleciała w drugą stronę ;)). Ale nie masz innych celów w życiu? Co byś chciała robić za 10 lat, kim być, i czy faktycznie jest do tego potrzebna anorekktyczna figura?
ja to wszystko wiem, ale nie umiem Wam w racjonalny sposób i takimi ludzkimi słowami wytłumaczyc co się ze mną dzieje. jestem tego wszystkiego świadoma, ale nie umiem przestac, nie umiem sie nie przejmowac, nie umiem sie polubic. to tak prosto powiedziec, polub siebie, jak ja to mam zrobic?
już mówiłam pogubiłam sie
chce byc chuda, ale nie za chuda
chce wyzdorwiec, ale nie chce sie leczyc
chce sie polubic, ale nie akceptuje siebie samej w sobie
chce byc szczęsliwa, ale nie umiem nie przejmowac sie innymi. kiedyś byłam bardzo zraniona, nie chce znowu cierpiec.
wszystko byłoby ok, gdybym tylko zapanowała, tak jak mówicie, nad emocjami, które dosłownie "zażeram" a potem mam doła, jaka jestem beznadziejna i jak mogłam sie tak nażrec. tylko to nie jest takie proste. moze to jednak są hormony?
tak sobie myśle... w sumie to wszystko zależy ode mnie, porzuciłam zamiar robienia sobie głodówki, za bardzo znany jest mi ten schemat, nie bede ryzykowac, zaczne od 2 tygodni na 1000kcal, a potem, jak pójde do szkoły, to 1200kcal :twisted:
właśnie pożeram duży talerz warzyw :twisted:
ALeż ja wiem, że łatwo się mówi, a trudno to zrobić. Naprawdę świetnie o tym wiem. Ale wiem też, że da się zrobić. Dlatego zrób to.
Jak masz ochotę coś zjeść, to zjedz sobie coś dobrego, najlepiej praco chłonnego. I tyle. Potraktuj to jako nagrodę dla siebie, za to, że tak dobrze się spisywałaś do tej pory. I nie rób sobie wyrzutów z tego powodu. Co za problem, nawet jeśli zjesz jakąś olbrzymią ilość, to świat się nie wali, w każdym wypadku przez kolejnych kilka dni da się to wyćwiczyć i zupełnie się tym nie przejmować. Efekt będzie podwójnie lepszy, bo człowiek najedzony czymś pysznym jest szczęśliwszy, a ćwiczenia sprawią, że kalorie zmienią się w mięśnie a to znacznie poprawia i wygląd i spalanie na przyszłość. Jedzenie nie jest Twoim wrogiem. Jedzenie jest przyjemnością i jak z każdej, należy korzystać. Rozsądnie korzystać. Ale odrobina nierozsądku i szaleństwa też się czasami przydaje. :)
Poszukaj sobie może jakiegoś zajęcia w okolicy, jakiś wolontariat w schronisku, domu dziecka, czy innym miejscu, które Ci odpowiada. Musisz sobie znaleźć coś co sprawi, że przestaniesz być tak skoncentrowana na sobie. Małymi kroczkami da się zmienić wszystko. Dziś popatrz wokół siebie i zobacz w co się możesz włączyć. Może jaką drużynę harcerską zorganizuj dla dzieci zpodstawówki w nieodleglej wsi, albo coś takiego.
dziękuje za mądre rady :)
tak sie składa, że wakacje się kończą, a przez rok szkolny to jestem tak zabiegana i zauczona, że nie mam nawet czasu dla chłopaka :(
a w wolontariat kidyś uciekłam, ale przed jedzeniem. pomagałam siostrą zakonnym w pilnowaniu dzieci z biednych rodzin. i wszystko było ok, puki siostrunie nie zaczęły we mnie wmuszac podwieczorków, czyli ogromniastej buły, tony cukierków i ciastek. uciekłam. chciałam sobie w te dni robic głodówki, a nie pożerac słodycze. egoistka ze mnie. bede sie smazyc w piekle :( :evil:
doszłam do wniosku, że zeby pomagac innym musze najpierw pomóc sobie.
Witam;*
masz racje, najpierw trzeba pomoc sobie a potem zajasc sie innymi i mam nadzieje ze ci sie uda, na pewno pomozesz sobie. 3mamy kciuki i sluzymy wsparciem:D
buzioleee;*
i ja bardzo Wam za to wsparcie dziękuję :D
mam nadzieje, ze nadal będziecie mnie wspierac, mimo że czasami wyskakiwałam z różnymi głupotami. teraz mam dobry humorek, choc nie wiem nawet czemu :D tak jakoś sobie pomyślałam, poczytałam i stwierdziłam, że jest dobrze :D
właśnie pije kawke i zaraz pójde pojoggingowac troche :twisted:
elo, to znowu ja :)
mam dzis taki jakiś dzien rozmyślań... melancholijna sie zrobiłam:P
jako że jest to mój wirtualny pamiętnik taki jakby, chciałam odnotowac dzisiejszą datę jako przełomową:
nie dałam sie i nie poszłam wymiotowac, choc stan mojego brzuszka uparcie się ego dziś domagał, zamiast tego spakowałam wszystkie "akcesoria" i... wywaliłam. nie wiem skąd wzięłam na to siłe, ale jestem zadowolona. nie ma nic ważniejszego niż zdrowie :) może nareszcie to do mnie dotrze, a plan dietki układa się tak, że
:arrow: żadnych głodówek
:arrow: żadnych "dni na płynach"
:arrow: żadnego wymuszonego zwracania w jakiejkolwiek postaci
:arrow: żadnego przesadnego obżarstwa
:arrow: panuje nad emocjami
jeśli chodzi o diete to powrót na 1200kcal
To popracuj w schronisku dla zwierząt, sądzę, że psią karmą nikt Cię nie będzie usiłował dokarmiać ;) A wyczerpujące jest z pewnością :)
Zrób sobie z odchudzania zabawę. Tak zabawę, po prostu fun. Szukaj nowych ciekawych smaków. Jak coś nowo wymyślonego Ci nie posmakuje to po prostu nie zjesz, a może stworzysz coś wartego podzielenia się przepisem. Postaraj się z nim zaprzyjaźnić. A przy okazji stanie i gotowanie często dość skutecznie odbiera apetyt...
witam bucik :*
widzę, że oboz zaowocował utratą wagi tak jak chciałaś. i hym.. jesteś z tego powodu szczęśliwsza ?
masz teraz dobre nastawienie i fajne zasady ;) obyś tylko wprowadzła je WSZYSTKIE w życie !
Trzymam za Ciebie gorąco kciuki !
Dasz radę, bo przecież masz dla kogo ;)
buciik, to ty miewasz napady czasem? czy czegos nie zrozumiałam? czemu miałaś wymiotowac>? :shock: ja nigdy tak nie robię, nawet po napadach, no może 2 - 3 razy się zdarzyło, ale to dlatego,ze było mi źle i ciężko po przeżarciu, nie dlatego, że bałam się utyć.
Witam;*
no widze ze Bucik nam ,,zmadrzał':D bardzo ładne postanowienia i mam nadzieje ze dasz rade je stosowac:D
3maj sie buziollee;*
dzięki dziewuchy :wink:
Xixia, ja walcze z bulimią :(