-
mały żarłoczek to ja...niestety
moja ostatnia deska ratunku to pisanie tutaj ..juz nic na mnie nie dziala...ani motywacja do pokazania sie w stroju,ani pulchniutkie i z kazdym dniem bardziej policzki ani ten brzuszek,i faldki na nim coraz wieksze ani to ze ciezko mi sie wbic w swoje spodnie...a jak sie motywuje to na pol godziny a potem znowu to samo...jem jem jem i jem...teraz mam "kobiece dni" wiec wczoraj pochlonelam tone slodyczy az wstyd mi wymieniac..i oczywiscie zrobilam to o bardzo odpowiedniej porze to jest okolo 21...a potem sie dziwie ze waga idzie w gore..jaka ja jestem naiwna..ale koniec z oszukiwaniem siebie..jeszcze niedawno wazylam 52 a teraz...57....
plan: pierwszy tydzien 2kilo => 55
drugi tydzien i nastepne po kilogramie=>efekt: 4 sierpien: 52 kilo...
no i mam problem bo cwiczyc nie moge ze wzgledu na kregoslup..to co ja mam zrobic??zeby przyspieszyc chudniecie?? moze ktos z was wie?
dzis zjadlam:
sniadanie pol bulki szynka pomidor, pol szklanki herbaty
II sniadanie: 2 kromki razowego chleba, ta sama szynka bo mniami jest,pomidor i pol bulki na dogryzke?(i po co?? )
III posilek bo jak to nazwac? mrozone truskawki z cukrem ok 200g
jest po 13...jeszcze obiad i dzis koncze...oby mi sie to udalo....
jesli ktos chce mnie poswpierac to bede wdzieczna..kiedys mnie to bardzo motywowalo...
-
Ja się zgłaszam na ochotnika do wspierania
Lepiej mi to idzie niż gubienie własnej słoniny
Nie masz dużo do zrzucenia, więc warto ostro się zmobilizować, bo takie kilogramy trudno zgubić. Ale dasz radę
Trzymam kciuki i pozdrawiam cieplutko
-
oj dziekuje slicznietak sie ciesze ze chcesz mnie powspieracale ostrzegam moge marudzic choc postaram sie nie juz sam fakt ze tu napisalam dodal mi sil i moptywacji...moze razem bedzie latwiej a widze ze Ty juz cos zgubilas stosujesz jakas dietke?
-
Staram się, staram....
Z różnym skutkiem
Bazuję na diecie 1000 kcal, ale najczęściej wychodzi mi ponad 1000 - jakieś 1100-1300. Coś nie radzę sobie jeszcze z komponowaniem posilków, żeby zmieścić się w tym tysiącu. Problem mam też z utrzymaniem się z dala od lodówki wieczorkiem Cała rodzinka wtedy w domu i rozpoczyna się łasuchowanie...
Ja na szczęście ćwiczyć mogę - z kasetką (Cindy) -po kilku pierwszych dniach obolala jestem trochę
Może Ty powinnaś spróbować z pływaniem - na kręgosłup to doskonale działa!
Pozdrawiam cieplutko
-
hej Agadziekuje za rade z plywaniem ale w moim przypadku to tez jest zabronione...z cwiczen fizycznych pozostaje mi spacer..niestety nic wiecej...
ja tez wlasnie probuje z 1000...narazie zaczynam wiec wiem ze to jest niemozliwe..bo najlepiej stopniowo sie w ta wdrazac...jesli chodzi o jedzenie wieczorem to tez mam z tym problem a raczej tocze wtedy ogromna walke...a o ktorej jesz ostatni posilek?u mnie najgorzej jest nie jesc miedzy posilkami...siedze i mysle co bym zjadla i w koncu ulegam ale przeciez nie zyje zeby jesc tylko jem zeby zyc... jedzenie nie moze byc moja zmora i wrogiem a teraz chyba tak jest...
wczoraj zjadlam obiadek,wypilam szklanke kakao a potem 4 kostki czekolady(wow nie cala )
dzis sniadanie bulka,twarozek szynka i znowu ta czekolada ale tylko 2 kostkioby tak dalej...
trzymaj sie cieplutko
-
Widzę, że ilośc czekolady zmniejsza się sukcesywnie - oby tak dalej
Ja zalożyłam, że ostatni posiłek jem przed 18.00 - to coś solidnego, przeważnie na cieplo. Ale przyznaje się bez bicia, że zaliczyłam kursy do lodówki po tej godzinie - nie jestem z tego dumna
Zrezygnowanie z podjadania to niełatwa rzecz. Mi trudno szczególnie w pracy. Koledzy chrupią paluszki a do kawy ciacha jakieś (czekolada mogłaby dla mnie nie istnieć, z wyjątkiem miętowej ale ciacha wszelkie uwielbiam )
Teraz staram się mieć pod ręką jabłko lub banana - ślinka przynajjmniej nie sieknie, zazdrość paskudna nie atakuje
-
oj przepraszam ze tyle nie pisalam ale ten serwer cos pada zawsze jak mam czas napisac..
tak czekolada sie skonczyla ale tatus upiekl serniczek...mimo upadkow z sernikiem porcje jedzonka zmniejszam i kolacji nie jem..choc podgryzam cos tam zawsze...no ale pochwalic sie moge kilogram mniej juz jest!!!!! oby tak dalej
jesli chodzi o pojadanie wieczorem..to moze pij cos cieplego..wtedy moze uda Ci sie...wiem ze najgorszy jest 1 dzien..potem juz jestem dumna ze mi sie udalo i wychodzi lepiej...
schudne schudne schudnemusze w to wierzyc
a co u Ciebie Aga?jak tam waga?
pozdrawiam
-
Witam z rana
JA dopiero dziś wpadlam na forum, bo przedłużony weekend "bezkomputerowy" miałam :P
Nie grzeszyłam za bardzo dietetycznie, ale to raczej zasługa upałów przeokropnych niż silnej woli
Ale efekt jest - waga spadła!!!
Od razu przesunęlam suwaczek - jak to ładnie teraz wygląda, a będzie lepiej
A co u ciebie, ruszyło coś???
Uściski
-
oj jak sie ciesze!!!GRATULUJEtrzymaj tak dalej
no u mnie kilogram mniej..a od tamtej pory sie nie waze..bo codziennie sie wazyc to bez sensu ale nie powiem coraz lepiej mi idzieczuje w sobie sile wiec jest ok
upaly sa okropne a mi sie jesc i taki chce mimo ich no ale jak mowilam trzymam sie dzielnie tylko mam problem z rodzicami bo oni mi wmawiaja ze nic nie jem jak ja jem ile moge bo tak we mnie wpychaja ze nieraz nie mam sily sie ruszyc ...no ale widac oni wiedza lepiej
pozdrawiam serdecznie
-
I ja tez gratuluję
Pierwszy kilogramik jest bardzo ważny
Nie wiem, jak jest w Twoim przypadku, ale rodzice czase nie potrafią inaczej.... Nie dostrzegają, że swoją nadopiekuńczością sami wpędzają dzieci w problemy np. takie z nadmierną otyłością. I wszystko to robia w dobrej wierze, dla dobra dziecięcia swojego. Tu zadziałac moż emetoda "małych kroczków" trzeba powolutku ich przestawić, abyście wszyscy dobrze sie z tym czuli.
Życzę powodzenia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki