No i kolejny sukces teraz mamy 66,5 kg, ćwiczenia przestrzeganie dietki robią swoje.
Powoli wszystko zaczyna się kształtować, w pasie ubywa, jeszcze jakieś dobre ćwiczenia na uda i tyłek muszę znaleźć i już będzie naprawdę dobrze
Maciek w końcu nie marudzi,że się odchudzam, bo widzi fajne efekty i coraz lepszy wygląd i samopoczucie swojej przyszłej żonki Nawet na zakupach zaczyna mi doradzać,co mnie dziwi bo przedtem się jakoś nie rwał
Poza tym mam wesele w maju u jego rodziny, której praktycznie nie znam więc muszę się jakoś prezentować,kupić ładną sukieneczkę, tak żebym nie musiała znowu się upychać w gorsecie i spódnica do samej ziemi

Ech przeczuwam kolejny udany dzionek, a że słoneczko wyszło to chyba na rowerek wyskoczę - w końcu