bób... brrr... nie jadłam... jakoś tak mi się kojarzy... :)
życzę takiej zawziętości nie tylko wczoraj ale na przyszłe tygodnie ;)
Wersja do druku
bób... brrr... nie jadłam... jakoś tak mi się kojarzy... :)
życzę takiej zawziętości nie tylko wczoraj ale na przyszłe tygodnie ;)
Hej!
Jak Ci minął piątek i jak się miewasz?
Owocnego dietowo weekendu życzę i dużo :)
buziak na mila sobote;*
witam, w wielkim skrócie, bo mój synuś się baaardzo rozchorował :(((
jakiś wirus - całą noc wymioty i ponad 40'C goraczki... Cały czas mnie woła, żebym go za rączkę trzymała - taki biedulek... teraz śpi.
Wczoraj było 885 kcal plus u znajomych dwie szklaneczki soku z czarnej porzeczki.
Dzisiaj mam na liczniku 600 plus 200g budyniu czekoladowego - chyba ten stres zajadłam :( chociaż nie ograniczam do całkowitego zera słodkiego, ale tego budyniu dużo za dużo zjadlam :evil:
no nic.... idę do Was - mam nadzieję, że zdążę wszystkie pamiętniki poodwiedzać.
Do usłyszenia!
biedne dziecko;(
mam nadzieje ze wirus szybko go opusci
Mam nadzieję, że Twój synek szybko wróci do zdrowia!
Pozdrawiam i oczywiście też będę wpadać! :)
co u Ciebie?
witaj pat3f
Ciesze się,ze wróciłaś i zowu walczysz, bede Cie wspierała w miare możliwosci i trzymała kciuki!!!
Mam nadzieje,ze synek czuje się już lepiej!!
A ten tydzien będzie dla Ciebie dietetycznie udany:)
Ps.Nie przejmuj sie tym budyniem;) czasem trzeba sobie dogodzić :)
Przytulam ciepło:)
Stwierdzam, że podczas tej diety pozwalam sobie na dużo więcej :twisted:
Podjadlam dzisiaj kilka ciasteczek korzennych, trochę makaronu penne, który stał w misce ugotowany i kusił ! jedyna pociecha to taka, ze nie przekraczam tysiaka. I waga na razie spada :) codziennie się ważę. Po 4 dniach z 64,6 na 62,6 :) wiem, że na początku to woda, ale to nieważne :) bo najważniejszy ten początek. Na pewno wiele kobiet poddałoby się właśnie w pierwszych dniach, gdyby tak jak ja codziennie się ważyły i nic nie bylo widać. A tak mam motywację :wink:
byłam dzisiaj u fryzjera i manikiurzystki. Ale odreagowałam ten stresior związany z synka chorobą! a obcięła mnie naprawdę fajnie :D
Synuś jeszcze chory - kaszel go męczy, ale jest już znacznie lepiej...
ojojoj a podobno podjadanie jest "fee" :) te 2 kiloski to już coś :)
z małym na pewno się polepszy :) ostatnio po naszej mieścinie krążą choróbska grypopodobne :/
Miłego ;)