Na razie nie mam czasu na napisanie o sobie, ale zrobię to jeszcze dzisiaj.
Mam małe pytanko, czy wy liczycie spalone kalorie z całego dnia (razem z czynnościami typu: spanie, siedzenie) czy tylko za ćwiczenia?
Wersja do druku
Na razie nie mam czasu na napisanie o sobie, ale zrobię to jeszcze dzisiaj.
Mam małe pytanko, czy wy liczycie spalone kalorie z całego dnia (razem z czynnościami typu: spanie, siedzenie) czy tylko za ćwiczenia?
"Bo mi tak smutno samej na moim temacie" ???? No, bachia, po prostu jedno wilkie i gorące THANKS !!!!!!!!
Ależ Karamba ty się tak nie burz. Myślisz, że ja o tobie zapomniałam, co? A właśnie, że nie. Nie masz się co martwić, ja o tobie pamietam.
Tylko spójrz na to w ten sposób.
Jestem ja, a we mnie jeszcze Zygfryd i Benio, a ty jesteś jedna i kiedy tylko napisałaś coś na naszym poście to (ponieważ ja mam kiepski refleks, a Benio obrzerał się chipsami) Zygfryd jako pierwszy zdążył cię zaklepać. No i teraz ja i Benio nadal jesteśmy sami. Oczywiście jestes cudownym towarzystwem w naszym poście i bardzo się cieszę, że tam piszesz, bo mi raźniej, ale to jednak prawo dżungli jest i ... no rozumiesz? Prawda? To przeciez takie logiczne.
Miód na moje serce :):):). Nie przejmuj się. Przecież nic takiego się nie stało. Tutaj jest więcej towarzystwa i w ogóle, a ja wchodzę na forum po 5 razy dziennie i muszę się gdzieś wyżyć, więć będę tam pisać, ale nie musisz zawsze odpisywać.
Hmm... no skoro nikt nie dał mi odpowiedzi to uznam, że doliczacie również sen itp (mam nadzieję).
No więc kilka sów o mnie:
Mam 163 (wiem wiem niziutka, ale co zrobić) i ważę 59 kg. Nie interesuje mnie waga, ale centymetry w obwodach. Jak na razie sprawa przedstawia się tak
biust - 91 (najbardziej mi żal tutaj stracić centymetry, no ale nie ma rady)
talia - 67
bebech - 77
biodra - 94
udo - 55
łydka - 37
NIestety w moim otoczeniu nie mam absolutnie nikogo kto wspierałby mnie w diecie. Moja mama jest swietną kucharką i odkąd jestem na diecie to robi moje ulubione rzeczy, których ja oczywiście nie moge jeść. Moja siostra to dopiero diabeł wcielony. Co chwile mnie czymś częstuje, a ja jej za każdym razem muszę przypominać, że JESTEM NA DIECIE. Wyobraźcie sobie, że dzisiaj zrobiła cudowny budyń waniliowy i posypała go czekoladą. O matko jak to cudnie wyglądało. Przyniosła mi, a kiedy powiedziałam, że nie moge to ona go położyła obok mnie na biurku i poszła. Myślałam, że za nią pobiegnę i rzuce jej tym deserkiem w twarz. Skończyło się na tym, że go oddałam mamie. Jest oczywiście też moja ukochana ponad życie kuzynka, która jest szczuplutka, a je więcej niż mój ojciec. NO i ona rzecz jasne nie zapomina mi wspominać, że jest ładniejsza, szczuplejsza i mądrzejsza i że ja nawet nie mam się co starać aby jej dorównać (ale w gruncie rzecyz jest moją przyjaciółka i wystarczy się przyzwyczaić do jej wywyższania się, a staje się sympatyczna). NO i moja kumpela która pięć razy dziennie mówi "o matko jakie ty masz sadło" albo "ćwicz ćwicz. Przyda ci się". Jest po prostu malinowo i dlatego cieszę się, że na was trafiłam.
Dość o mnie pora jeszcze kogoś przedstawić.
Zygfryd - mój głos wewnętrzny, który uwielbia mnie denerwować. Zaczynam podejrzewać, że to jego życiowy cel. Zygfrydziu, przywitaj się
<hej>
Benio - moja urocza choroba, która siedzi w mojej głowie. Często urządza imprezy więc czasami kręci mi się przez niego w głowie i mam zaburzenia równowagi. Ale w gruncie rzeczy dobry z niego lokator. Płaci czynsz i takie tam.
Astma - imię mówi samo za siebie. Ona chyba nie bardzo lubi jak ćwicze i stara się mi przeszkodzić, ale ja się nie dam.
Co do dzisiejszego dnia to nie było tak najgorzej, choć jest jedno co mi nie chce dac spokoju. Chodzi o to, że ja za mało jem, a mimo to nie czuje głodu. Moja dieta składa się z wielu warzyw i owoców, no i chudego mięsa. Oczywiście są też inne rzeczy, ale jednak te wymienione wcześniej przeważają i to dlatego taki kiepski wynik kalorii. Ja na serio nie wiem co mam robić. Nie chce rzeby mój organizm przestawił się na tryb głodówkowy. Kurcze no. Jestem przybita. Może macie dla mnie jakąś radę.
Zjadłam 744 (naprawde jestem tym załamana) :(
Spaliłam 2 249
Bilans 1505 (A gwiżdze na ten bilans, ja chce jeść więcej kalorii )
witam :!: :!: :!:
bachia zakręcona z Ciebie osóbka :lol:
żeby poprawić spożycie mam taki pomysł - jeść więcej rzeczyz zdrowych, a wysoko kalorycznych, np. orzechy, winogron, ser żółty, banan.... zjesz coś z tego i już 200 kcal dodatkowych i suma wychodzi jako taka.
Acha, sen sie wlicza, wszystko co robisz należy zliczać.
To ja też napiszę swoje wymiary:
wzrost ...................160 cm
waga:.......................54,5 kg
obwód w biuście:...... 95 cm
obwód po biustem:... 82 cm
obwód w talii:.......... 74 cm
odwód w biodrach:... 95 cm
udo prawe:.............. 54 cm
udo lewe:.................55 cm
łydka:...................... 36 cm
Na koniec szybki bilans:
bilans -573 kcal :D
zjadłam 1105 kcal :D
spaliłam 1678 kcal :)
pozdrawiam i życzę miłej nocy :D
Aha, teraz jak to przeczytałam, to już wiem, jak wyszedł Ci ten bilans, bachia, bo w "Lustereczku..." trochę pokręciłaś. A jeśli chodzi o te kalorie, to wliczanie snu jest chyba przesadą, co ??? Jakoś całe życie spałam, a jakoś od tego nie chudłam (tyłam co najwyżej).
op, ja zakręcona? Alez skąd. Przynajmniej nie z tego co o sobie powiedziałam : ) Gdybyś mnie znała to dopiero wiedziałabyś jakie mam schizy, ale na szczęście nie są one jakoś szczególnie widoczne, no chyba że tego chcę.
Co do tego snu, to na nim tylko troche kalorii tracisz, ale jednak więc myślę, że powinien się liczyć. Karamba, najwidoczniej jadłaś więcej kalorii niż tarciłaś, no więc co się dziwić, że tyłaś.
No i tak sobie żyłam i cieszyłam się, że nic mi nie zagraża, zadnych gości w przeciągu dwóch tygodni, żadnych ślubów, urodzin... no właśnie, urodzin. Otóż żyłam sobie w tej błogieś świadomości, że nic nie zaszkodzi mojej diecie, kiedy to wczoraj dostałam zaproszenie na urodziny koleżanki, no i co ja biedna miałam zrobić, kiedy nie mogłam odmówić. No więc w sobote idę na wojne z całym stołem ciast. Musze jakos to wytrzyać. Jeszcze nie wiem ja się wywinąc od tortu i pewnie mi się nie uda. No cóż. Mam nadzieję, że na tym poprzestanę. Moge wiedzieć co wy macie w zwyczaju robić w takich sytuacjach?
bachia czyli wszystko przede mną w poznaniu Cię :wink:
mały kawałek torciku jeszcze nikimu nie zaszkodził, jeśli oczywiści skończy się na jednym :lol:
Ja w podobnych sytuacjach najczęściej kawałek tortu, który jem i jem, po małym kawałeczku, inni widzą że jem i jest OK :lol: inny jedzą już 4 kawałek ciasta, a ja "męczę" nadal tort :lol: potem zamist ciasta, jem sałatki (oczywiście jeśli są), owoce. I nie ma zmiłuj się :lol:
OP - gratuluje wagi i wymiarow , a ile chcesz ważyc???Jaki jest Twoj cel???