-
Witajcie Kobietki :P
nie mogłam złożyć Wam życzeń Świątecznych ponieważ nie miałam dostępu do tej stronki :cry: , też miałyście takie problemy???
Dzisiejszy poranek nie jest wcale taki przyjemny, mimo że słonko świeci...
Nie mogłam rano wstać, a kiedy juz się zwlekłam to żadnymi siłami nie mogłam ściągnąć mojego Synka z łóżka 8) Zamiast iść do przedszkola to się po prostu czołgał 8)
Faszystowskie pieszczoty jakieś to przestawianie czasu...
Przez Święta nie było MM ale nie przybrałam o dziwo ani grama :D
Doceniając ten cudowny dar od losu powracam na łono Montiego z wielką nadzieją (która się u mnie chyba nigdy nie wyczerpie), że na wiosnę.... eh... Musi być dobrze!!!
Pozdrawiam Was poświątecznie !!!!!!!!
Miłego dnia!!!!!
-
Hejka,
Powiem Wam, że w Wielką Sobotę i w pierwszy dzień świąt trzymałam się dzielnie, ale wczoraj pojechałam po calości: kaczka, sernik, bita śmietana, pasztet z zająca z sosem tatarskim i czerwone wino. Mój wyjałowiony i wydelikacony organizm się od razu zbuntował, niestrwaność, zgaga i upiorna migrena. Szok. Do tego na wadze prawie trzy kilo więcej; po głodówce było 68, a po wczorajszym obżarstwie 71. Nie znoszę świąt i jestem na siebie zła, że się strułam tymi wszystkimi świństwami, a miałam tak oczyszczony organizm :roll: Cholera, przecież, nie będę co tydzień robić głodówki... :evil:
FLEUVE
-
Hej Fleuve !
takimi pysznościami jakie jadłaś nie można "zatruć" organizmu :shock: !
To zwyczajne pyszne jedzonko, którego niestety grubaski muszą sobie odmawiać... Nigdy nie przestanę żałować tych pyszności których nawet nie spróbowałam, bo jako grubasek czasem się wstydzę nałożyć sobie na talerz...
Fleuve, Święta są tylko dwa razy w roku (na szczęście :wink: )
Moim skromnym zdaniem :roll: powinnaś wrócić tylko do dietki i nie żałować że zaszalałaś. W końcu coś nam się od życia należy... 8)
-
Nie wiem skąd u Was te wklejanie owoców w jadłospis, Bo z tego co sie orientuję i z tego, co dowiedziałam sie od osobh zagłębiających sie w tajniki tej diety owoce je sie pół godziny przed posiłkiem, nie łącząc z niczym i tylko przed śniadaniem . Wiec chyba ktoś tu ma blędne info :) Pozdrawiam
-
Witam wszystkich po świętach!!
Fleuve- to jest niemożliwe, żebyś przytyła po jednym dniu 3kg, chociaż po głodówce wszystko jest możliwe...
-
Witam po świętach!
Dzisiaj dopiero jestem w pracy - wczoraj miałam urlop. Na dodatek jestem na kawie bezkofeinowej (szlag powinien trafiać niektóre pomysły zanim się narodzą ;) ). I ten cały cyrk z przestawianiem godzin. U mnie w domu kilka zegarów chodzi wg starego czasu, kilka - wg nowego, a znalazł się nawet taki, którego wskazówki zostały przesunięte do przodu dwa razy - przez moją mamę, a potem przeze mnie :lol:
Mnie, podobnie jak Fleuve, przybyły dwa słodkie kilogramy :evil: Stąd ta kawa bezkofeinowa i mocne postanowienie rygorystycznej I fazy.
Cieszę się, że są chlubne wyjątki, którym udało się przeżyć święta i nie przytyć :D
Niezapominajka, masz rację - owoce przed śniadaniem. Może ktoś świadomie złamał zasady? Ja tak robiłam w sezonie truskawkowym w ubiegłym roku - na kolacje zjadałam tylko truskawki i to w nieprzyzwoitych ilościach.
-
Hej,
Waga powoli wraca do normy, więc to chyba była w większości woda i treść jelitowa. Ale i tak trzeba się pilnować, licho nie śpi... :lol:
A dziś grahamka, serek wiejski light i kawa. Potem się zobaczy.
A z tymi Świetami zawsze to samo, choćby się człowiek nie wiem jak starał, zawsze zje coś niedozwolonego. :?
FLEUVE
-
Myślałam, że grahamka nie jest MM, chyba że nie jesteś na montignacu...
Ja dziś oczywiście nawalam, bo się ciastem obżarłam :?
-
Witajcie słonecznie Kobietki wszystkie 8) !!!
Fleuve :P
Nesztko trzymam się z Tobą I fazy całym moim sercem i pustym żołądkiem !!!
Dzisiaj na śniadanko były górskie z mlekiem 0,5%,
na obiad jajecznica z surówką z pekinki,
na kolację feta w pomidorach. Jestem już okropniaście głodna,
jak tu wytrzymać do 18stej ??? :mrgreen:
Jadłam u Ciotki niesamowity wynalazek jakiś - straaasznie smaczny:
filety z kurczaka obtacza się w "zupie cebulowej" w proszku (tzn. nie robi się z tego zupy, tylko ten proszek :lol: ). Układamy te filety w żaroodpornym naczynku, zalewamy dość dużą ilością śmietanki kremówki 30%. Ciąg dalszy jest dowolny. Można na to rozłożyć różne warzywka (np: pieczarki), ja jadłam z marchewką, ale to nie MM, można też troszkę sera żółtego na to zetrzeć. I do piekarnika.... Oczywiście przepis nie jest za bardzo dietetyczny, ale od wielkiego dzwonu można sobie taką wyżerkę zafundować z dużą ilością warzyw lub sałatką :wink:
Pychotka, mówię Wam !
No to do jutra!
-
Padł pomysł stworzenia
FORUMOWEJ KSIĄŻKI KUCHARSKIEJ SB :D
Zapraszam wszystkich do dzielenia się swoimi pomysłami, przepisami itp! :D
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=57432
POZDRAWIAM!! :D :P :D :P :D
-
Wiolka- ciekawy przepis ;)
-
Wiola, dzięki za wsparcie :) . Wczoraj też byłam okropnie głodna, na kolację skusiłam się nawet na zupę jarzynową, chociaż pływało w niej kilka kawałków marchwi i ziemniaków (tylko kilka, bo Jamnikowa jest amatorką surowych marchewek, a Bazyli - surowych ziemniaków :wink: ). Za to dziś rano - zamiast pysznych płatków owsianych z mlekiem wybrałam drożdżówkę (mamy szkolenia, więc pełno tego na talerzach). I znowu waga ani drgnie w lewo :evil:
-
Neszta- nadchodzi wiosna, zamiast drożdżówek- pomidorki, ogórki, sałaty, TRUSKAWKI :D, rzodkiewka iii duuuużo dużo zdrowego żarła :D
-
Mniam mniam 8) truskawki 8) Nie mogę się ich doczekać...
-
Ja też marzę o truskawkach 8) no i żeby sałata przestała wreszcie kosztować 4 zł :shock:
-
Jeśli już o sałacie mowa, mam zamiar w tym roku poeksperymentować i zasiać ją w skrzynce na balkonie. Poza tym będzie mnówstwo ziół, lawenda, fasola ozdobna, maciejka, a nawet słoneczniki. Nasiona już mam, teraz potrzeba mi tylko doniczek i pogody.
-
Nesztku świetny pomysł!!! :P
Ale na słonecznik to musisz mieć donice giganty :wink:
U mnie działeczka czeka ... Niestety ostatnio z braku czasu odwiedzam ja tylko w celach rekreacyjnych... 8) Uprawą zajmuje się mój Mężuś, którego zaraziłam grzebaniem w ziemi 7 lat temu. Teraz już nawet odróżnia kwiaty od chwastów ... :lol:
Szczęśliwego weekendu!!!!
Kurde, głodna jestem :mrgreen:
-
Neszta- ja też chciałam posadzić rzodkiewkę, jakąś pietruszkę czy coś w tym stylu, ale patrze na datę ważności i widze, że się skończyła z parę lat temu...czyli się nic nie da zrobić?? :( A Ty jak sadzisz to wszystko, tylko napisz jak dla ciemnoty takiej jak ja ;)
-
Życzyłam Wam szczęśliwego weekendu,
ale nie był szczęśliwy, raczej bardzo smutny... przynajmniej dla mnie... :cry:
-
Wiola, "jestem radosny, wy też bądźcie". Nie patrzmy na śmierć z punktu widzenia współczesnego człowieka, ale katolika. Mnie jest smutno, bo Papież nas opuścił. Bardziej jednak cieszę się, że wreszcie wybrał się na spotkanie, do którego przygotowywał się całym swoim życiem.
-
-
-
-
Witaj qqrq5 !!!
widziałam u Zuzla, że tracisz na wadze, gratulujeę!!!
Moją siostrę właśnie zabrali na blok operacyjny, będzie miała cesarkę, bo dzidzia ułożona głową do góry, bardzo się o Nią martwię :( Jednocześnie nie mogę się doczekać żeby Małą zobaczyć, bo to na 99% dziewczynka :P
-
Hej!
Nantosvelta, musisz mieć nasionka z aktualną datą ważności. Nie zrobię nic specjalnego z nasionkami. Po prostu posieję je na przełomie kwietnia i maja do skrzynek i donic, i poczekam co z tego wyrośnie :wink:
Wiola, nic się nie martw! Wszystko będzie dobrze! Możesz nam zdradzić jakie imię wybrała twoja siostra dla córeczki?
U mnie katastrofa! Coś mnie podkusiło, kupiłam nową wagę (już pisałam, że podejrzewam starą o to, że oszukuje) i mam za swoje. Nawet nie zgadniecie ile naprawdę ważę :evil: JEDYNE :evil: 79! Można się załamać :roll:
-
Oczywiście pozostanie na zawsze tajemnicą jaka była moja waga startowa :twisted:
-
Amelka jest już na świecie!!!!!!! :P
waga 3500, 56 cm (też bym chciała tyle ważyć :lol: )
moja siostrzyczka dobrze się czuje.
Neszta - należy Ci się order z kartofla za odwagę. Witaj w klubie, że tak powiem i bierzemy się do dzieła!!!!! :mrgreen:
Do chrzcin muszę wyglądać przyzwoicie :P :P :P :P :P :P :P
-
Gratulacje!!!!!
Amelko, witaj wśród nas :D :D :D
-
Neszta- a jak wielkie mają być te donice? I jaka ziemia-uniwersalna??
Wiolka- pogratuluj siostrze!! (między nami, jak takie ogromniastwo biedne kobiety muszą wykluwać :shock: )
Qqrq- witaj!
-
Ziemię kupuję w jakimś centrum ogrodniczym z prawdziwego zdarzenia. Unikam kupowania w supermarketach, bo robi się z niej twarda skorupa. Dzisiaj zaopatrzę się chyba w bratki, bo już wszędzie kłują mnie w oczy :)
-
Ja wole nie kupować kwiatków, bo rok temu mi popadały, chociaż dbałąm o nie :(. Mam paproć, na razie nieźle się rozwija, jak nie umrze to kupie inne kwiatki :)
-
@@@
...co się dzieje teraz na świecie, przekracza ludzkie pojęcie :shock:
Chyba nikt się takiej re-akcji nie spodziewał.
Żeby tylko to wszystko dobrze się skończyło...
Terroryści na pewno nie śpią...
pozdrawiam Was serdecznie
-
Nantosvelta, musisz czulej przemawiać do kwiatków :wink: :D Moje bratki przetrwały w ub. roku do połowy lata na wietrznym i często zacienionym balkonie, więc na pewno uda ci się następnym razem coś wyhodować :)
Wioluś, boję się tego samego. Gdy dzisiaj rano pomyślałam o dwustu (o ile nic nie pomieszałam) przywódcach państw zgromadzonych w jednym miejscu, przeszły mnie ciarki po plecach. To byłby nielada kąsek dla terrorystów. No i ta rzesza zwykłych ludzi wokół...
-
Ja w ogóle do nich nie przemawiam ;).
A'propos terrorystów, wczoraj na granicy z Włochami to na pewno pare przemytów było skoro nie sprawdzają wnikliwie każdego, zresztą nie dziwie się.
-
Hej Dziewczyny,
No i jestem znowu Z Wami :D
Wiolu, gratuluję siostrzenicy !!!
Po tygodniu na nartach zeszły mi nieplanowanie ostatnie klogramy. Zupełnie niechcący. Jest już 66 kg, BMI 19,95 i wystarczy... Doszłam dzięki temu do wniosku, że jednak ruch to podstawa. Tydzień jazdy na nartach od rana do piątej i wszystko na swoim miejscu: mięśnie na brzuchu, zszedł tłuszcz z kolan i ostry prześwit między udami. Szok poprostu :shock: Co do odżywiania przez ten ostatni tydzień, to było co prawda pełne MM, bo towarzystwo zabrało jedzenie, którego nie mogłam przełknąć: chleb, mielonki, rybki w puszkach, makarony i puree w proszku. Zatem kupowałam sobie jogurty naturalne 1% i soczewicę i tym się praktycznie żywiłam cały tydzień.
Nie wiem tylko, co teraz zrobić, żeby to utrzymać, chyba się zapiszę na aerobik albo inny fitness przynajmniej 3 x w tygodniu, bo widzę, że bez ostrego wysiłku fizycznego idzie znacznie wolniej, a ciało jest flakowate.
No i tyle. Jesli mnie od razu nie wyrzucicie z tego wątku, to będę Wam sekundować w gubieniu kilogramów i walce ze słabościami. Powodzenia i do dzieła !
Buziaki.
FLEUVE
-
Fleuve!! Gratuluje!!!!!!!!!! Boje się, że wyglądasz jak szkielet, ale w końcu najważniejsze żeby się sobie podobać :)
Przejdź na II fazę i nie przytyjesz :)
-
Fleuve MOJE GRATULACJE! Teraz musisz wpadać do nas jeszcze częściej, żeby nas utwierdzać w przekonaniu, że można osiągnąć swoją wymarzoną wagę!!! Tak trzymaj! :D 8)
-
No dokładnie, będziesz naszą motywacją :)
-
Dzięki Dziewczyny za ciepłe słowa. Jesteście wspaniałe!
A teraz w ramach motywacji opowiem Wam trochę jak się czuję w nowym ciele. W ciągu roku przeistoczyłam się ze 180 cm i 85 kilowego miśka w nieomal wiotką trzcinę z resztką krągłości gdzieniegdzie. Okazało się nagle, że przyciągam spojrzenia, wzbudzam uznanie i wszędzie słyszę komplementy. To naprawdę miłe, podnosi morale i poprawia nastrój. Ale najważniejsze jest to, że sama się dobrze czuję w swoim ciele, z przyjemnością wchodzę do wanny, z uśmiechem mijam swoje odbicie w lustrze. Ustawiam się z miłą chęcią do zdjęć i mam frajdę jak je potem oglądam, nawet pozując w obsiłych spodniach z węża, z tyłkiem w obiektywie, niesiona "po strażacku". To daje najlepszą motywację, żeby nie jeść złych indeksów. Cały tydzień patrzyłam jak miśki wsuwają moje niegdyś ukochane 3-bity, ciasta z kremem i czekolady i spaghetti z najróżniejszymi sosami i nawet mi oko nie drgnęło. Ja bez cierpiętnictwa mlóciłam swoją soczewicę, głosząc wszem i wobec filizofię, że to najzdrowsze, nie gnije w jelitach, jak mięso, a po warzywach skóra pachnie miodem, a nie potem. I oczywiście głęboko w to wierzę.
Powodzenia Dziewczęta, jeśli ja mogłam, może każda z Was.
Buziaki,
FLEUVE
-
Niestety Fleuve, kobieto szczęśliwa :P , ja takiego wyczynu dokanać nie mogę :(
Na przykład: ostatnie dwa tygodnie były wyjątkowo grzeczne i MM. (Napiszę dokładnie, bo może ja za dużo żrę? :shock: )
Na śniadanie mały jogurt lub mleko 0% z łyżką płatków górskich, na obiad 200 gram najczęściej gotowanego mięsa (filet z kurczaka lub chudy schab), na kolację sałatka z pekinki z pomidorami i tuńczykiem lub ryba wędzona. Wszystko to w odpowiednich porach i bez podjadania. Nie jestem przejedzona, raczej wieczorami wściekle głodna... Efektu prawie brak. Przez dwa tygodnie 0,5 kg raz na + raz na -. Uświadomiłam sobie właśnie, że przecież ja prawie od roku czas jem wg zasad Montiego, z małymi wyskokami na święta, podczas których nawet nie przytyłam. Jakąś blokadę mam czy co ? Tylko czemu ta blokada działa tylko w jedną stronę? Czemu tak łatwo się tyje?
Właśnie wczoraj po ważeniu porannym chciałam się poddać i dać sobie na luz, ale mam tą przerażającą świadomość, że gdy zacznę normalnie jeść, to zacznę przecież tyć.
I co to za sprawiedliwość?! Nie mogę się poddawać i na tym głupim odchudzaniu będzie się skupiać całe moje życie... Amen
Pozdrawiam Was serdeczniaście !!!!!!!! :D
Fleuve, chudzinko, to napisz co dokładnie jadłaś. :D
Cholera, na nartach nie mam gdzie pojeździć ... :wink: