-
Neszta, ja dzień wodnika zrobiłam raz (udało mi się wytrzymać :) ), ale doszłam do wnoisku, że skoro chudnę bez wodnikowania, to nie będę się znęcać nad sobą :wink:
Ćwiczenia dużo dają, spala się kalorie, kształtuje mięśnie, ujędrnia skórę...codziennie sobie to powtarzam :wink: :lol:
Pozdrawiam :)
-
Od jutra wracam pilnie do dietowania :)
-
Dziewczyny, zasługuję tylko na porządnego klapsa. Po urlopie pięć dni trzymałam się MM, a w weekend wszystko przepadło :evil: Byli u nas przez dwa dni znajomi, piekłam ciasto... i dalszy ciąg już znacie :twisted: Oczywiście nie zabrakło też alkoholu.
Dziś od rana dzień głąba. Zupa błeee, nie doprawiłam jej do smaku, bo w pracy został przepis. Nie wiedziałam czy można dodać sól, pieprz, paprykę i inne, skoro ona taka dietetyczna ma być. Dopiero teraz dosoliłam odrobinę, ale nie czuję rewelacyjnej poprawy smaku.
W excelu machnęłam tabelkę: od dziś do 9 grudnia. A w niej mnóstwo wolnego miejsca, w które trzeba wpisać, że dzień w dzień zaliczyłam gimnastykę, jedzonko MM, jakiś masaż lub maseczkę upiększającą, i wagę. Powinno mnie to zmotywować. Bo jeśli nie, to źle będzie, bardzo źle...
-
Trzymam mocno kciuki :)
U mnie chyba też przydałaby się taka tabela, b ostatnio moja dieta wogule już nie przypomina dietę, a co dopiero MM :shock:
Kopa w dupkę mi trze4ba, abym wzieła się porządnie do roboty. Spodnie ciasne się robią
:(
-
Neszta, nic się nie przejmuj, ja prawie porzuciłam MM, nie jem regularnych posiłków jak MM nakazuje, zjadam max 600 kcal, co tez jest niewskazane i do tego pojawiają się wysokie indeksy (becherovka z cola). Sama szukam motywacji. Tiaa...
FLEUVE
-
No właśnie ja chyba tez muszę zacząć szukać motywacji :(
Mam okres i zachowuję się, jak odkurzacz:( Wcinam wszystko, co stanie mi na drodze
:(
-
Wczoraj absolutnie złamane wszystkie zasady MM:
bez śniadania
na obiad zupa pieczarkowa ze skrobią
na kolację łyżka spaghetti z tłustym serem pleśniowym
do tego becherovka oczywiście
i wiecie co? Spadł mi kolejny kilogram :shock:
Sama już nie wiem jak jest z tym Montim... :roll:
-
Jednym słowem Monti leży... Mnie się wydaje, że gdy I faza trwa dość długo, przychodzi monotonia żywieniowa. I chyba wtedy potrzebne są właśnie okresy rozluźnienia i odstępstw. Oczywiście nie mogą trwać tygodniami, bo waga nie będzie próżnować. 3mam więc za was kciuki, żebyście wyszalały się do woli i bez konsekwencji, i jak najszybciej zeszły ze ścieżki grzechów kulinarnych!
U mnie wczoraj raczej Monti. Tzn. dzień głąba zakończył się tuż przed kolacją, gdy opary zupki przyprawiły mnie o odruch wymiotny. Zrobiłam szybciutko naleśniki MM z konfiturą MM i była to najpyszniejsza rzecz, jaką ostatnio zjadłam :wink: Waga wróciła do tej sprzed weekendu, więc chyba było warto.
Wiecie, że chce chudnąć trochę szybciej niż 3 kg na miesiąc. Kombinuję więc ostro jak przyspieszyć. Dzień głąba miał temu służyć. Zastanawiam się jednak nad inną opcją. Muszę zmienić menu kolacyjne. Dotychczas była to wędlina, sery, warzywa, czyli za dużo tłuszczu. Przerzucę to na obiad, a na kolację będzie zawsze jakaś zupka - chudzinka podobna do tej z diety kapuścianej. Zobaczymy rezultaty już niebawem.
Muszę też przyznać się, że wczoraj zamiast ćwiczyć leniłam się przed kompem i traciłam jedynie energię na wyrażanie wyrazów podziwu dla Simów 2. Ile traci się wtedy kalorii? :wink:
-
A ja szukam pracy, dostałam wypowiedzenie buuuuuuuuuuuu :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
-
postanowiłam wpaść na chwilke,pierwszy raz zreszta,a tu żadnych dobrych wieści,tylko taki klops :( qqrq--> :cry: :cry: :cry: moge chyba tylko powiedziec jedno-bardzo mi przykro :( trzymam kciuki za poszukiwania :!: :D
neszta-->to jest mysl z ta zupka :) jutro sobie jakąś przyrządze,dzieki za pomysł :D
zyczę spokojnej nocki
pecora
-
qqrq, mnie też jest strasznie przykro :( :( Życzę ci z całego serca, żebyś jak najszybciej znalazła nową pracę, i koniecznie lepiej płatną! I kto by pomyślał, że ze zwykłej pracy zrobi się taki trudno osiągalny luksus :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
-
Niestety, praca dziś to bardzo luksusowy "towar" :cry: A do tego praca, krórą się lubi i za którą dostaje się przyzwoite pieniądze to już wogóle cud :evil: Ciekawych czasów doczekaliśmy :evil:
-
No niestety, mam prezent na śWIĘTA---> SZUKANIE PRACY:(
Ale nie poddaję się, jakby coś to mam kuroniówkę 400zł (bosze jak można za to żyć-podziwiam ludzi ).
Cięzkie czasy niestety naszły. Docenia się nawet najgorszą pracę dopiero, jak się ją straci:(
Ale za to wczoraj odstresowałam się na pizzy, wiem wiem nie MM :roll: , ale dzisiaj już mam dobry humor i trzymam MM dzielnie. Od dzisiaj już tak na 100%. Zaczynam dzisiaj MM i angielski, więc musi się udać :)
Trzymam za Was i za siebie kciuki:)
Powodzenia.
-
qqrq, tak trzymaj! Jeśli pomoże ci to w motywacji, pisz nam również jak idzie ci w angielskim. I pamiętaj: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. :)
-
Nie wiem, co się dzieje, ale straciłam ostatnio serce do mojego pamiętnika. Zresztą piszę tu i tam, i gdy przyjdzie pora na własne zapiski, to już nie mam za bardzo ochoty. Na dodatek zaglądam do zupełnie innego forum o zupełnie innej tematyce i dużą część serca zostawiam właśnie tam. W odróżnieniu od tamtego forum tutaj piszę o czymś, na co mam wpływ i co mogę sama zmienić. A tam mogę tylko czekać, aż zdarzy się cud i wszystko zmieni. Chciałam nawet napisać, że to forum jest mniej ważne od tamtego. Chwilę się zastanowiłam i doszłam do wniosku, że jednak nie. Bo przecież to jak wyglądamy rzutuje na wszystkie aspekty życia. Na szanse zatrudnienia, na wysokość pensji (otyłe kobiety zarabiają bodajże kilkanaście procent mniej, niż ich szczupłe koleżanki), na ocenę innych i nas samych.
A w poniedziałek wraca Wiola, już nie mogę doczekać się świeżutkich nowinek ze świata! :D
-
Witajcie Misiaki :)
Narazie wcinam sobie śniadanko MM i mam dobry humor. Dzień zapowiada się udanie, a po pracy idę na siłownię. @ już się kończy, więc mogę iść szaleć :lol:
A i zapomniałam napisać
NIŁEGO WEEKENDU DLA WSZYSTKICH
-
qqrq, ćwicz za siebie i za mnie, bo moja motywacja ostatnio leży! Czego trzeba, żebym zaczęła ćwiczyć? Trzesięnia ziemi w Wielkopolsce? :wink: Baw się dobrze i wypoczywaj!
-
widze,że nie tylko ja mam dzis lenia :lol: i jeszcze sie ciesze glupio :D
-
Neszta, ja Ci zaraz stracę serce do tego wątku....! :lol: Podglądam Was od 3 dni, ale chciałam najpierw przeczytać wszystko, a dopiero później się odezwać, stąd gadam dopiero teraz. To świetny wątek, gratuluję! I nawet nie myśl o tym, żeby go zostawić! Wiem, że internet zajmuje bardzo dużo czasu, bo wciąga jak nałóg (dosłownie, mam robotę która leży przede mną i robi dobre wrażenie, a ja jak cymbał czytam od paru dni pamiętniki... :lol: ), ale warto ciągnąć ten watek, bo myślę, że po pierwsze motywuje Ciebie, a po drugie motywuje i daje cenne wskazówki innym. Więc pisz i pisz i pisz! :D
Mnie Monti korcił parę lat temu, nawet kupiłam książkę ("Jeść, aby schudnąć"?...) i pod Twoim wpływem (widzisz jaka jesteś potrzebna... :lol: ) odkurzyłam ją parę dni temu. Podoba mi się ta metoda, wierzę w skutek chudnięcia na zasadzie nie łączenia i unikania skoków insuliny, moje watpliwości budzi jedynie skrupulatne czytanie etykiet w sklepach no i staranne komponowanie posiłków. Z drugiej strony uznawana przeze mnie dieta 1500 kcal opanowana jest przeze mnie jedynie teorytycznie, bo ciągle mam wieczorne napady wilczego głodu i plądruję lodówkę. Więc może powinnam spróbować czegoś innego?....Na razie będę Was podpatrywać dalej....życząc wytrwałości!
Pozdrawiam gorąco!
-
Aia Monti to naprawdę super styl jedzenia. Wcale nie musisz męczyc się nad komponowaniem posiłków, to jest proste tylko trzeba zapamiętać kilka zasad, min nie łączymy tłuszczy z w3ęglowodanami, cłkowicie odstawiamy cukier, białą mąkę, ziemniaki, winogrona i arbuzy. Jemy nabiał do 2% z węglowodanami, a powyżej 18% z tłuszczami. Te pomiędzy odpadają zupełnie. No i jak najwięcej warzyw. Owoce do 400g dzienni tylko przed śniadaniem, ale najlepiej całkowicie z nich zrezygnować.
Ja z własnego lenistwa mam bardzo monotonne menu w I fazie. Jem codziennie na śniadanie owsiankę i wase z warzywami lub jgurtem, na obiad akarn lub ryż z jogurtem i na kolację leczo, bigos, jajka z mięśkiem i żołtym serem lub śmietaną. Chcieba troszkę chcieć i będzie łatwo i prosto.
Powodzenia :)
-
Korci mnie, oj korci....Ale nie będę mogła bez wyrzutów sumienia pić pysznej kawy sypanej, zjeść chrupiacej bułeczki z serkiem, a nawet i bez serka, bo do grahamek też dodają białą mąkę.....No i jak zjeść zupę bez ziemniaczków i marchwi?....O kurcze.....Ale wiem, że z drugiej strony każda dieta łączy się z jakimiś wyrzeczeniami, a skoro na Montim nie chodzi się głodnym, to jest to zasadnicza zaleta, bo mnie wykańczają napady obżarstwa.
Mało mi brakuje, słowo daję......Popatrzę na Was, ale coś cicho tu ostatnio....Dziewczyny? Co słychać?....
Neszta? Nie ciągniesz chyba jeszcze dnia głąba?.... :D Odzyskuj serce do tego wątku i wracaj!
Wiola? Miałaś być dzisiaj?
Pecora?....Nie masz już lenia?...
qqrq?...Nie martw się pracą, znajdziesz lepszą!
Fleuve? Jak się miewa Beherovka?..... :wink:
-
Witajcie kochane Kobietki!!! :P :P :P
Jestem już, jestem...ale wolałabym nie być, kiedy widzę te sterty papierów na moim biurku, teraz pewnie czeka mnie kiblowanie cały tydzień do wieczora...
Kochaniutkie!
Niestety nie udało mi się zostawić Niemcom pamiątki po sobie, wręcz przeciwnie, przywiozłam ze sobą 1 dodatkowy kilogram. To cud, że tylko tyle. Przez te dwa tygodnie po prostu niczego sobie nie żałowałam...
Od powrotu, czyli od wczoraj, jestem znowu MM. Mam nadzieję, że za bardzo się nie rozbestwiłam i wytrzymam. Wiem, że będzie trudno, ale razem damy radę!!! :!:
Nesztka
zabieramy się do roboty!!! Ja też w połowie grudnia mam wielki bal Barbórkowy (z zakładu pracy mojego Męża) i mam zamiar sie tam wybrać, oczywiście chociaż pare kilo lżejsza. Metodę wypróbowaną już mamy, a więc do dzieła!!!
qqrq5
wierzę głęboko, że szybko znajdziesz pracę! O wygląd już zadbałaś, teraz jeszcze dużo pewności siebie i wiary we własne siły i ruszaj na podbój świata :D
zabieram się do pracy, odezwę się, jak się znowu wynurzę z tego szamba...
Trzymajcie się dzielnie!
Wasza Wiolka
-
U mnie wczoraj tragedia :(
Obżarłam się dosłownie ciastem drożdzowym z rabarbarem. Bosze jaki był pyszny !!!!!
a dzisiaj odczuwam skutki, brzuszek boli, spodnie ciasne, ahhhhhhhhh 8)
-
drozdzowka z rabarbare :) ja tez chce!!! Chocby sie spodnei mialy zrobic za ciasne!!!
-
Chlip, chlip, wzruszona jestem, że ze mną jesteście i zagrzewacie mego leniwego ducha do walki... Fajne z was laski! 8) 8)
Aia, namawiam cię gorąco do MM! Naprawdę nie trzeba się głodzić, a to pomaga niesamowicie w utrzymaniu diety. Dzień głąba trwał tylko jeden dzień, ale nie będę go powtarzać co poniedziałek. Trzeba jeść urozmaicone posiłki, inaczej na głowę można dostać od tej kapusty od świtu do nocy :twisted:
Wiola, cieszę się, że jesteś z powrotem! :D Co tam, taki mały kilogram! U mnie były dwa :twisted: Nawet nie wiesz, jak mnie zmotywowałaś tym balem barbórkowym :D Po prostu nie możemy dać plamy :!: :!: Chudniemy i to od zaraz!
Możecie jeść drożdżówki - mnie dzisiaj nic nie rusza. Po urodzinach mamy i niedzielnej wizycie u znajomych nagrzeszyłam tyle, że teraz jestem obrzydliwie ortodoksyjną montiniaczką. I jeszcze słów kilka o skutkach ubocznych MM:
Piątek popołudnie, pyszny obiad nabiera aromatów na kuchence, tort śmietanowy chłodzi się przy oknie, a przy nim inne ciasta. I co z tego wynikło? Czekając na te wszystkie pyszności połakomiłam się na odrobinkę puree ze śledziem po kaszubsku. Wstyd mi się przyznać, ale najbardziej smakował mi właśnie ten śledź z pyrkami. A tort wprost średnio :shock: , a innych ciast już tknąć nie mogłam, bo mnie mdliło :shock: . Gdzie się podział mój słodyczoholizm :?:
U znajomych było podobnie: kawałek ciasta tak mnie nasycił, że już nic więcej w siebie wcisnąć nie mogłam i nie miałam ochoty. Przestaję siebie poznawać! Czego i wam w kwestii słodyczy życzę!
-
Jakoś nie umiem wyobrazić sobie, że mogłyby mi nie smakować słodycze....Ale świat wtedy byłby piękny.... :lol: Chociaż trochę smutny, nie?.... Cholender jasny, przecież ja pękam najczęściej w obliczu drożdżówki czy innego ciasta... Czuję, że Monti staje się coraz bardziej interesujący..... :D Dzisiaj przeczytam jeszcze raz książkę, bo ostatnio czytałam ją parę lat temu i nie wszystko kojarzę.....
Trzymajcie się drogie Montimaniaczki, będę Was podglądać :lol: i może, może do Was dołączę?.....(uch....te chrupiące bułeczki z masełkiem i serkiem żółtym.....pizza pachnąca serkiem.....snickers do kawy......) :cry:
-
Neszta, dziękuję za wpis u mnie :) Od razu lepiej na duszy :wink:
A słodyczocholizm został zwalczony przez MM pewnie :wink: Tak po cichutku :wink:
Pozdrawiam :)
-
A ja codziennie łamię przynajmniej 80% zasad MM i chudnę... Chyba wrócę do MM, jak będę już w fazie utrzymywania wagi.
A wczoraj cały dzień nic, a wieczorem pasztet, ciasto drożdżowe, czekolada i becherovka, wszystko w mikroskopijnych ilościach, poza becherovką oczywiście :lol:
Mam nadzieję, że mnie jeszcze nie wywalicie z tego zdrowego forum, zanim się nie opamiętam :roll:
FLEUVE
-
-
Aia, jeszcze do niedawna też nie mogłam sobie wyobrazić życia bez słodyczy. A tu proszę, jaka zmiana :shock: :shock: Na dodatek opuściło mnie przeświadczenie, że życie bez słodyczy to nie życie :wink: Spróbuj, może będziesz miała te same skutki uboczne po MM 8)
Rominko, byłam już u ciebie - ale wesolutko :lol: :lol: Z takim podejściem do życia każdy mąż niestraszny! :D
Fleuve, dobrze, że ktoś tutaj chudnie :wink: U mnie waga ciągle oscyluje wokół 73. I tak od urlopu. Trzymam cię za słowo, że wrócisz do MM! Bo to dobry sposób na utrzymanie wagi. Schudnąć można na wielu dietkach, tylko trudno na nich wytrzymać przez całe życie. Właśnie w tym szkopuł. :)
Qqrq, rozumiem cię dobrze :) Ja wzdycham ostatnio do martini z lodem. Jak to pogodzić z MM?
Wiola, nic nie piszesz. Pewnie świata nie widzisz zza sterty papierzysk, które nie próżnowały w czasie twojego urlopu.
Nie napisałam wam wczoraj, że na maminych urodzinach zauważyłam też, że skurczył mi się żołądek. Porównałam sobie to, co jadłam tradycyjnie onegdaj z tym, co zdołałam w siebie wcisnąć na imprezce i byłam bardzo miło zaskoczona. Szkoda tylko, że ta I faza taka monotonna trochę...
Strasznie dawno nie pisałam o Bazylim, co nie znaczy, że nie rośnie i nie broi ile sił w czterech łapkach nie licząc ogona :wink: Opracował do perfekcji wymykanie się na korytarz, gdy tylko uchyli się drzwi. Pędzi od razu na drugi koniec, żeby poocierać się o rowery (wczoraj znalazłam go w dziecięcym wózku :shock: , dobrze, że go nikt nie zobaczył). Gdy go wołam, wraca pomiaukując i wachlując zamaszyście ogonem. Czasem wybiera się piętro wyżej, wtedy wracamy windą. Kolejna okazja do zabawy: można gonić odsuwające się drzwi od windy. A jaki jest zadowolony z siebie po każdej takiej wyprawie, mruczy wtedy jak mały traktorek :D Szkoda, że ludzie nie mają tak opanowanej do perfekcji sztuki cieszenia się życiem.
-
A co to za fajna psina, jakiej rasy???
A to moja psina :)
[img]http://zalacznik.wp.pl/08/3/FIDO2.jpg?p=2&s=1&ct=QkFTRTY0&f=FIDO2.jpg&wid=591& POD=1&zalf=Nowe&tsn=109640176913643228&sid=018b2be 91cc89fd5e41bdc26fb2170cf
NIe wyszło :([/img]
-
Uwaga, teraz będzie o zwierzakach!
Z tego, co pamiętam, to Bazyli to kotek.... :lol: Kochany sierściuch, uwielbiam słuchać opowieści o zwierzętach i sama podziwiam ich beztroski i prostolinijny świat. Mam owczarka niemieckiego i mimo tego, że są momenty w których najchętniej bym go udusiła, to nie wyobrażam sobie życia bez zwierzaka w domu....Mój jest pełnoprawnym członkiem rodziny. Nie wiem nawet czy nie najbardziej krnąbrnym zresztą.... :D Ale uważam, że tak jak ludzie są różni, tak samo zwierzaki mają różne charaktery i coż....pozostaje kochać je takimi, jakie są....
Neszta, Twój Bazyli jest rozkoszny, ale przyznam, że jakoś boję się trochę kotów...Wynika to pewnie z faktu, że miałam kiedyś krótko bardzo kota, przygarnęłam błąkającego się biedaka, byłam młoda i może inaczej wyobrażałam sobie zwierzaka w chacie, nie umiałam respektować jego samotności i chodzenia własnymi ścieżkami, usiłowałam go przytulać i brać na ręce, a ten czort tego nie cierpiał, nie cierpiał też mnie :cry: , bo unikał wszelkimi sposobami i nawet załatwił kiedyś swoją kocią potrzebę fizjologiczną na moim łóżku.... :lol: O matko....Ile się naprałam, żeby ukryć to przed matulą, która nie chciała żadnych zwierząt....Nie chciała, ale kot właśnie ją sobie upodobał.....Ją i mojego tatę....Taki właśnie dziwny i nielogiczny wydawałoby się, jest zwierzęcy świat.....
-
Zwierzaki w domu... :wink: Ja mam żółwia, dwa szynszyle i bernardynkę, która najbardziej rozrabia :wink: Wczoraj wieczorem ściągnęła mnie ze schodów, zjechałam na siedzeniu (co dziś czuję :wink: ) a ona zdziwniona totalnie patrzy co się dzieje, bo pani nagle w pozycji horyzontalnej :wink: :lol: Tak zgłupiała przez to, że nawet słuchała na spacerze :lol:
Pozdrawiam :)
-
Oj, coś dziwnego porobiło się z tą stroną :shock: Ciężko się czyta.
Qqrq, uświadomiłaś mi przez przypadek, że mój kot zachowuje się często po psiemu :wink: Pewnie dlatego, że jest w wielkiej przyjaźni z naszą 3. letnią jamnikową szorstkowłosą.
Aia, nasze zwierzaki też są rozpuszczane :wink: Po każdej katastrofie, typu stłuczona filiżanka, mówię do męża: popatrz tylko, do czego prowadzi bezstresowe wychowanie :wink: :wink: . Zupełnie niepotrzebnie boisz się kotów. Podejrzewam, że ten, którego przygarnęłaś musiał mieć czas, żeby przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Miałam kiedyś kota, który przez tydzień nawet dotknąć się nie dał. Wychodził zza mebli tylko na posiłki. Miał pół roku i żadnych wcześniejszych kontaktów z ludźmi. Teraz jest u mojej mamy i pieszczoch z niego niesamowity. Zwierzęta często załatwiają się poza kuwetą, gdy przechodzą jakieś kocie dramaty. Na pewno nie była to złośliwość z jego strony. No chyba, że mają takie podejście jak nasza dawna kotka: ja przez weekend u mamy, pytam męża przez telefon, czy posprzątał kocią kuwetę. On na to, że zapomniał. Zaraz potem usłyszałam wrzask, że kicia właśnie załatwia się na środku pokoju. No cóż, ja też unikam cuchnących WC :wink:
Rominko, czytałam co nieco o twojej psince. Niezłe z niej ziółko :lol: Taki pies zastępuje chodzenie na siłownię!
-
Kochane Dziewczynki,
zwolnijcie trochę, bo nie mogę za Wami nadążyć! :lol:
Tak bardzo tęskniłam, a teraz nawet nie mam czasu do Was zajżeć...
Za wszystko w życiu trzeba płacić...
Najbardziej uśmiałam się z tego, że Bazyli znów przeszedł metamorfozę.
Najpierw był tygrysem, teraz psem :wink: A może to kameleon :shock:
Siedzę sobie grzecznie na MM, chociaż dzisiaj @@@ i chetnie zjadłabym sobie
malutki kawałeczek ciasta (taki ok. pół blachy), albo może kawalątek czekoladki
(gdzieś tak ze 3 tabliczki) 8)
Ale się nie dam skusić!!! ... no chyba, że się dam...
Nesztka,
czy ta inna stronka na której siedzisz, ma coś wspólnego z pewnym ptaszyskiem?
Jeśli tak, to jest ważniejsza i trzymam kciuki, z całego serca!
Fleuve,
gratuluję sukcesu, a moze byś tak nam zdradziła jak Ci się to udaje :)
Piszecie o swoich zwierzakach, to i ja napiszę o moim...Syneczku:
@ byliśmy ostatnio w wielkim domu towarowym, a tam stoją sobie dwa manekiny,
bezczelnie zgrabne i w super strojach oczywiście, a moje szczęście do mnie:
" Mamusiu, to prawda że kiedyś też tak wyglądałaś?"
@ albo kiedyś przebierałm się przy nim w pidżamę, a On na to:
"Myślałem, że masz nóżki trochę chudsze niż grubsze..."
Papatki! i nie zpominajcie o mnie kiedy mnie nie ma,
bo ja jestem, tyle że nie mogę być tu... 8)
-
Witam w ten ponury poranek :(
-
Też witam! I powiem Wam, że ja lubię takie ciemne poranki, zwłaszcza jak nie pada, a u nas właśnie nie, a do tego jest strasznie ciepło.
Neszta, masz pewnie rację, ja usiłowałam z kota zrobić psa, a on najnormalniej w świecie chciał sobie spokojnie pożyć, stąd pewnie takie zgrzyty. Mój obecny pies spełnia wszystkie moje wybrażenia o szaleństwach zwierząt :lol: , a nawet je przerasta....Któregoś razu (jak miał jakieś pół roku) po powrocie do domu zastałam następujący widok: rozciągnięty po domu kilogram cukru (wyciągnął z szafki, bo świeżo się wprowadziliśmy i byliśmy na etapie robienia drzwiczek) na to rozgryziony płyn do naczyń (rozlany oczywiście), w to powtykane elegancko narzędzia mojego męża (śrubki, gwożdziki, śrubokręty i inne), a do tego jeszcze pogryziona, a wręcz porwana w strzępy moja książka z biblioteki..... :lol: Zaznaczam, że był upał 30 stopniowy i to wszystko zaczynało lepić się i płynąć....A psina zachwycona witała swoją panią.....Mój kolega stwierdził, że pies jest bardzo mądry, bo owszem, nabroił, ale później chciał posprzątać (płyn do naczyń), a że nie wiedział dokładnie jak, to postanowił przeczytać książkę.... :D
Wiola, Syneczka masz wspaniałego. Mój obdarza mnie podobnymi komplementami...
Romina, to Twoja psina jest właściwie psiskiem...Bernardyny są przepiękne....
Pozdrawiam gorąco.
-
Kurcze jestem jakas rozkojarzona, własnie umyłam włosy w odrzywce :shock: , no i jeszcze sie dziwiłam, ze tak ciezko sie cos myja :P
A, ze butelki takie same od Sansilka, to co za róznica :D :D
-
Mój kolega kiedyś umył włosy w domestosie :D . Słowo honoru. Jeszcze dziwił się i pytał żony, dlaczego ta butelka od szamponu jakaś inna....To matematyk, więc ma prawo być taki rozkojarzony...... :lol:
-
a ja ostatnio u znajomej umyłam sobie zęby klejem do przyklejania protez "blenda-med"...
:lol: :lol: :lol: