-
Aia- a co zrobilas z ta pozyczona ksiazka , ktora ci pies zjadl ? Bo ja mam wlasnie taka sytuacje, tylko ze ksiazke pozyczylam od takiej starszej pani a moj pies wylal na nia sok jezynowy . Cholercia ale miala przez to dola kilka dni a teraz kombinuje jak wyjsc z tego .
Mi sie kiedys zdazylo umyc zeby kremem do golenia , w takiej tubce sobie lezal a rano czlowiek zaspany ...
A ten facet po domestosie to chyba blondynem zostal :) ??
-
A mój znajomy kiedyś w nocy przy bólu gardła zamiast tabletek do ssania wziął globulkę dopochwową przeciwgrzybiczną :lol: Serio
FLEUVE
-
Popalił sobie trochę włosy.... :lol: Ale generalnie nic mu się straszliwego nie stało, bo żona zaintereweniowała.....Mój kolega w ogóle jest kochany, bo pisałam już, że jest matematykiem i jest roztargniony i długo można by o nim gadać. Kiedyś, dawno temu (jeszcze w dobie braku telefonów komórkowych) pojechał na staż za granicę i miał dzwonić do żony mówiąc co u niego słychać....Żona odchodziła od zmysłów, bo przez miesiąc się nie odzywał, a on zapomniał numeru telefonu do domu..... :lol: Ja naprawdę tego nie wymyślam...i uwoelbiam ludzi, którzy żyją w innych stanach świadomości.... :wink:
Sibko, ja bardzo się kajałam w bibliotece i przyniosłam dwie swoje książki (nowe) w ramach przeprosin. Pani była miła i zgodziła się, więc nawet nic nie zapłaciłam....Ale Ty masz gorszą sytuację...Nie da rady odkupić tej książki?....W księgarni lub antykwariacie?...Jeżeli nawet trafiłabyś na inne wydanie, to kup je, kup czekoladę i idź przeprosić starszą panią przyznając się do wszystkiego....A jak nie uda Ci się odkupić, to moim zdaniem idź do Pani, przeproś gorąco i zapytaj jaką inną książką mogłabyć wymazać swój grzech... :D Wiem, ze to głupia sprawa, współczuję Ci, ale innego wyjścia nie ma...Ja kiedyś pożyczyłam od znajomych telefon i mój synuś go zrzucił, o matko, ale byla głupia sytuacja....Nie mogłam już go odkupić, bo to był stary typ....
A Twoja starsza pani miła jest?....
-
Jeden dzień mnie nie było, a tu tak wesolutko! :lol:
Wiola, mam nadzieję, że nie skusiłaś się w końcu na tę czekoladę, no chyba, że gorzka i co najmniej 70% kakao. Twój synek jest bardzo błyskotliwy! 8) Pisz nam o nim częściej, bo teksty ma nieziemskie! :lol: Strona nie jest o ptaszyskach, chociaż gdyby zastosować daleko posunięte skojarzenia, to też mogłaby być. Może kiedyś się odważę i napiszę. A z tymi metamorfozami Bazylego to normalna sprawa - w końcu kot ma 7 żyć :D . Nie przejmuj się, nawet jeśli cię tu nie ma, to mnie już tak bardzo kojarzysz się z tą stroną, że nie sposób o tobie zapomnieć!
Aia, mnie też się podobają takie poranki. A jeśli jeszcze wszystko jest zasnute lekką mgłą, to już jestem cała szczęśliwa. Zresztą ostatnio łapię się na tym, że jadąc do/z pracy, uśmiecham się do siebie oglądając jesienne, urocze widoczki. A twój pies to plastyczny geniusz! Tam, gdzie ty widziałaś cukier, płyn i narzędzia, stała najprawdziwsza w świecie instalacja! Takiej wyobrażni i połączeń materii mógłby pozazdrościć twojemu psu niejeden plastyk! :lol:
Qqrq, ja też jestem roztargniona i zapominalska - wczoraj kupiłam książkę Jandy. Zaczęłam czytać, a ona tak znajomo brzmi - w domu mam drugą taką samą!!!
Siba, co do zniszczonej książki, to radzę ci podobnie jak Aia!
Fleuve, czytałam gdzieś, że apetyt ci wrócił i spałaszowałaś w nocy pół chałki! Ale z ciebie obżartuszek! :P
To teraz przyznam się z wielką skruchą, że w czwartek wyciągnęłam męża na pizzę w naszym ulubionym lokalu :roll: Nie jadłam pizzy już od pół roku. To chyba mogę powiedzieć, że jem sporadycznie, prawda? :wink:
Trzymajcie się ciepło i milutkiego weekendu!
-
Nesztku
ale mi chodzi o to jedno takie ptaszydło, które coś tam... coś tam...
ale jak mam napisać o co mi chodzi, żeby się wszyscy nie domyślili, i na dodatek nie jestem pewna, czy sama dobrze się domyślam? :roll:
W każdym razie trzymam kciuki, żeby ten cud się zdarzył!!!!
I się zdarzy NAPEWNO, no bo ja przecież kciuki trzymam, o!
-
Wioluś? Mówisz o bocianie?..... :wink: :D
-
Aia
jakie słodkie pytanko!!!... ale nie mogę na nie odpowiedzieć 8)
... jak widać w sobotę też można pracować :(
kupiłam sobie czarną wedlowską na pocieszenie i zeżrę ją całą :?
-
Ach, o takie ptaszysko wam chodzi...Ciekawe dlaczego o tym nie pomyślałam? Ciężko mi to pisać (oby mój mąż nigdy tego nie czytał, bo sprawa nie dotyczy tylko mnie), ale (a niech tam, raz kozie śmierć) tak :roll: :oops: :( :evil: :twisted: Na razie na tym poprzestanę.
Wiola, pracować w sobotę? Nie przydarzyło mi się to od kilku lat. Całkowicie zasługiwałaś na pocieszenie w postaci Wedla.
Jak wasza dieta i motywacja? U mnie wszystko pada pod wieczór - od rana jestem zmotywowana i spięta, a pod koniec dnia nie mogę oprzeć się różnym smakołykom. Czyżby zmęczenie materiału?
Pewnie znów będę w mniejszości - bardzo lubię burze i mgły. I wczoraj właśnie napawałam się takim widokiem z balkonu. Zamglony, czarny las robi z bliska niesamowite wrażenie. Aż mnie ciarki przechodziły po plecach... Już dobrze po północy, pod kołderką ciemności i mgły właśnie, w asyście silnego mężczyzny, czyli mężą, wybrałam się na spacer z jamnikową i Bazylim na smyczy. Kot nigdy nie będzie chodził na smyczy tak jak pies, chyba że w kierunku wybranym przez siebie. Nasz albo leżał na środku chodnika, albo z namaszczeniem obwąchiwał każdy krzaczek, albo przyjaźnie ocierał się o jamnikową. Pies spoglądał na Bazylego, a potem rzucał na nas szczęśliwe spojrzenia. Chyba nie możemy go zawieść dziś wieczorem? Tylko czy mgła dopisze?
-
Moja Ty Nesztko
nadziei nie trać, bo w tej materii cuda często się zdarzają,
wiem coś o tym... :) :P :) :D :P 8)
Moja motywacja spadła do zera...zupełnie nie pojmuję dlaczego :shock: .
Przecież niedługo imprezka, a ja taka jakaś tłuściutka sobie jestem, a mogłabym nie być przecież, gdybym tylko bardzo tego chciała...
Staram sie nie łamać zasad MM, ale np. wczoraj z wielkim smakiem zjadłam na obiad rosół z pysznym domowym makaronem, którego nigdy nie jadałam, bo nie przepadałam.... a tu nagle oblazła mnie ochota jakaś i sobie zjadłam. Wszystko by było pięknie, gdyby waga nie stała jak zaczarowana. Wiem, wiem, beznadziejna jestem...
A może jednak sie zmotywuję??? Tak fajnie się chudło :P
-
Kochane,
taki jakiś czas nastał, że padają motywacje, co widać na wielu wątkach forumowych.
Mnie strasznie podoba się metoda Montignac, ale w dalszym ciągu i chyba jednak na stałe, powstrzymam się od tego sposobu odżywiania ze względu na to, ze uwielbiam dobre jedzonko i wiem, że czułabym się nieszczęśliwa idąc z moimi chłopakami na pizzę i poprzestając na sałatce ( w której zresztą podejrzliwym okiem łypałabym na ewentualny cukier), czy będąc u kogoś na kawie i nie jedząc ciasta....To nie dla mnie, mimo niewątpliwych korzyści płynących z tej diety zarówno dla naszego zdrowia, jak i figury. Dlatego rozumiem Wiolę, bo myślę, że zwyczajnie trudno jest odmawiać sobie na dłuższą metę, takiego rdzennie tkwiącego w nas jedzonka, jak rosół z makaronem. I tu zaczyna się ten problem, że niezależnie od stosowanej metody chudnięcia, zawsze trzeba cholender jasny myśleć o jedzeniu "czy nie za dużo, czy to mogę, ile zgrzeszyłam itd...". Rosół z makaronem jest zdrowy (domowy) i nie popełniłaś żadnego grzechu, Wioluś....Z punktu widzenia normalnego odżywiania....I dlatego wiem, ze nie wtrwałabym na Montim....
Neszta, w życiu zawsze trzeba myśleć pozytywnie! :lol: A burze i mgły też uwielbiam! Dzisiaj też powinna dopisać mgła, bo zapowiada się ciepły dzień, a noce są już bardzo chłodne. Ucałuj Bazylego i jamniora! :D
Trzymajcie się!
-
Wioluś, Aia, dzięki!!!!! Nasz cud potrzebuje dużego wsparcia i dobrej energii (i dużej kasy w optymistyczniejszej wersji :twisted: ).
Dziewczyny, zgadzam się z wami w 100% - MM jest, szczególnie w I fazie, nadzwyczaj monotonna i trudno oprzeć się różnym smakowitościom "nie MM" na tak długo. W ubiegłym tygodniu zajadałam się puree z ziemniaków, po prostu poezja! Chleba pp z chudym twarogiem nie mogę już nawet oglądać, zastąpiłam go zwykłymi płatkami owsianymi i chudym mlekiem.
Pozwólmy więc sobie od czasu do czasu na tradycyjne jedzenie, od takich sporadycznych wpadek na pewno nie utyjemy!
A dzisiaj piękna złota jesień, gorąco strasznie, u was też? Miłego popołudnia, moje drogie!
-
Wczoraj poszłam z psem na spacer w krótkim rękawku.... :D W pażdzierniku chyba jeszcze tego nie robiłam.... :shock: Ale podobno zima ma być ciepła, hurra, nie muszę kupować butów zimowych!
Pozdrowienia i buziaczki!
-
Witajcie Dziewczynki!
niestety wczoraj nie było mi dane tutaj dotrzeć.... :?
Nesztka, Aia macie absolutną rację, co do Montiego :( Właściwie dotyczy to wszystkich diet, jakie znam. Ale ja nie mogę się poddać!!!... ciągle jeszcze jestem o wiele za "miękka", niż bym chciała. Będę się jednak starała trwać na MM, pewnie z małymi wpadkami, ale jednak.
Teraz ważę 78 i to ma mieć tendencję malejącą! Proszę Was, krzyczcie na mnie, zawstydzajcie, molestujcie i co tylko chcecie! Wierzę, że to mi pomoże.
Najbardziej skuteczne było jednak uczestniczenie w Twoim Nesztko chudnięciu,
ale teraz Ciebie zostawimy w spokoju :wink: ..może po prostu spróbuję Cię dogonić...? :shock:
Powinnam wiecej ćwiczyć, ale zwyczajnie nie mam czasu...
Do wieczora w pracy... Jeszcze się teraz szkoła zaczyna...bo ja niestety dopiero na starość na studia się wybrałam....
Życzę Wam miłego i ciepełkowego dnia!
-
A ja przytyłam 4kg niewiadomo ską !!!!!!!!!!!! I nie jest to woda, bo już waga stoi od tygodnia buuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :shock: :shock: :( :(
-
Neszta, to ile Ty teraz ważysz?
Bosszzzze.... to już będę musiała Cię gonić?? :shock: :D
-
Aia, u nas też pełno krótkich rękawów! Gdyby week-end taki słoneczny był, można by zrobić długą wycieczkę rowerową!
Wiola, zawsze możesz liczyć na moje wsparcie! Ale fajnie, studentką jesteś! A co wybrałaś? Rzeczywiście, przy tylu obowiązkach ciężko jest znaleźć czas na gimnastykę. To może jakieś napinanie mięśni za biurkiem lub w czasie wykładów? Mnie zdarzyło się (gdy pracowałam i robiłam dodatkowo roczną szkołę) zasnąć siedząc na :oops: :oops: muszelce klozetowej. Oparłam głowę o pralkę, która stała obok i... zasnęłam na co najmniej kwadrans. Totalne zmęczenie materiału :lol:
Qqrq, przyznaj się sama przed sobą, pewnie nagrzeszyłaś troszeczkę i stąd te kiloski? Albo twój organizm bez konsultacji z tobą robi zapasy przed zimą. A może jednak zatrzymuje wodę?
Woman, ale fajnie, że znowu jesteś :) Teraz to różnie ważę, bo trochę zaniedbuję Montiego, w porywach 73-74 kilo. I za nic w świecie nie mogę dobić do tej 6 z przodu :twisted:
-
A ja chcę 7 z przodu...Ale jakoś mi ostatnio nie idzie.... :( Czy to już całe życie trzeba będzie myśleć o jedzeniu, a dni klasyfikować jako dobre lub złe jedynie ze względu na żarcie?..... :roll: Z jednej strony to cudowne uczucie jak się traci kilogramy i zdrowo odżywia, człowiek czuje się taki lekki i pełen energii, ale z drugiej strony zastanawiam się kiedy takie myślenie o żarciu przerodzi się w coś chorobliwego?....Moja mama powiedziała ostatnio mądre słowa (na moje chwalenie się, że już 5 ty dzień trzymam założony limit kalorii):"Aśka, Ty naprawdę i trwale będziesz chudła wtedy, kiedy przestaniesz o tym gadać...".....Co Wy na to?....
-
Neszta,
Widzę, że waga u nas podobna, pomyśl, teraz szóstka z przodu to już tylko kwestia paru tygodni, to piękne 8) Ja już nie mogę się doczekać chudego tyłka i przerwy między udami (powoli się zarysowuje już)
Aia, bardzo mądra ta Twoja mama, bardzo mi się to zdanie spodobało...
FLEUVE
-
Witam Was serdecznie z pracy :)
Wczoraj poszłam sobie w ramach relaksu odnowić tipsy i bardzo mnie to uradowało. Pogadałam sobie z kumpelą o wszystkim i niczym.
Dzisiaj natomiast dowiedziałam się, że miejsca w których składałam podania do pracy są już dawno obstawione przez znajomych :x Czy t5eraz wogule można znaleść pracę bez znajomości????
No nic szukamy dalej :(
-
Aia, obawiam się, że osoby, które odchudzają się i tyją na przemian, muszą do końca życia zwracać uwagę na to, co jedzą. Chyba, że dobre nawyki do tego stopnia wejdą im w krew, że przestaną o nich mówić, a nawet myśleć. Dlatego twoja mama ma całkowitą rację :) 3mam kciuki za 7 z przodu :!:
Fleuve, tobie też przyznaję rację. Wystarczyłyby trzy tygodnie restrykcyjnego MM i zobaczyłabym tę upragnioną 6! Tchnęłaś jakąś pozytywną energię we mnie :) , chyba się skuszę na ten pomysł 8)
Qqrq, salony piękności zawsze poprawiają humor! (może nie wtedy, gdy strzyżenie ewidentnie się nie uda :wink: ) Tak trzymaj! Pozytywne nastawienie to połowa sukcesu! Znajomości ułatwiają życie, ale bez nich też można dać sobie radę. Powodzenia :!: A może jakaś firma dopiero się buduje, tworzy, otwiera? Wtedy jest szansa na wolne stanowiska.
Ogłoszenie o Christmas Party zawisło wczoraj na tablicy ogłoszeń. Niedługo będę musiała się określić: jadę czy nie :? . Zostały dwa miesiące. Czy w tak krótkim czasie można zdziałać cuda, gdy się bardzo chce?
Wiola, zmotywujmy się i walczmy o smukłe sylwetki na grudniowe imprezki! Nikt za nas tego nie zrobi!
-
Nesztku
jestem za!!! :P
8 tygodni to może być osiem kilo!?! :P (...jaka optymistka :? )
a może za osiem tygodni wcale nie będziesz miała wewnętrznej potrzeby
by na tą imprezkę iść? :wink:
dzisiaj byłam grzeczną mm
pozdrawiam Was wszystkie serdecznie!!!
-
Ja mam czas do Sylwestra, żeby zgubić 9kg :)
-
No witm piatkowo :) Co u Was????
Ja narazie jestem w trakcie śniadanka-owsianka, jak codzień i Wasa z pomidorkiem:)
Dzisiaj idę po pracy na siłownię i od razu muszę kupić kolejny karnet, bo jak dziś nie kupię to później już nie będzie mi się chciało:P
-
qqrq5
to dopiero będzie z Ciebie chudzinka! Schudnąć 9 kg..... 8) 8) 8)
rozmarzyłam się...ale kto wie co się może zdażyć przez te tygodnie :shock:
Bebeszyłam wczoraj na nowo w książce MM w poszukiwaniu czegoś zjadliwego, bo niektórych "posiłków" mam już naprawdę serdecznie dosyć! Wszędzie piszą, że dieta MM taka różnorodna jest, niestety brak mi pomysłów na tę różnorodność, zero wyobrażni... Doczytałam się tam, że na śniadanko można zjeść chlebek pp z łososiem wędzonym. Po jogurtach i serku 0% to wielka atrakcja. :lol:
-
Wiola widzę, że nie tylko mnie męczy monotonia na MM. Codziennie na śniadanie owsianka, obiad makaron z jogurtem, ewentualnie z sosem, koacja warzywa, bigos, zapiekanki :(
Nudnoooooooooooo, ale nie mam czasu na kombinowanie z jedzeniem :( na szykowanie wieczorem i męczy mnie, że siedząc do 18 w pracy nie jem ciepłych posiłków :(
-
Musi być na to jakaś rada!?! Jak coś wymyślę, to dam znać 8)
Na razie ciuszki coraz lużniejsze. :P Nie pozostaje mi nic innego jak być wierną Montkowi...przynajmniej dopóki nie schudnę :D ...póżniej, jako zgrabna laska znajdę sobie innego :wink: ... biedny mój Mąż
-
Wioluś, mocno wierzę, że schudniemy co najmniej 8 kg do grudnia! I właśnie zaczynamy gubić kolejne grudki tłuszczu! Od dziś wprowadzam kolacje z soczewicą + warzywa. Skoro ma taki niski IG, to musi zadziałać. Z imprezy nie jest tak łatwo zrezygnować po tym, jak się już człowiek określi. Rezerwują nam z dużym wyprzedzeniem miejsca w hotelu, opłacają menu, itp.
To prawda, poważną wadą MM jest monotonia. Może trzeba by przejrzeć jakieś nowe książki kucharskie MM?
Zapowiadał się spokojny weekend, a tu proszę: urwanie głowy do 18.10. Trafiła mi się fucha, muszę przetłumaczyć kilkadziesiąt stron tekstu technicznego. Brr, nie przepadam za tym, ostatnio tłumaczyłam dwie doby non stop, w czasie krótkich drzemek śnilo mi się, że też tłumaczę :twisted: Jedyny plus: jestem taka zmobilizowana, że przestrzeganie MM w najbliższym czasie to pestka! Kto by myślał o jedzeniu w takiej sytuacji!
Życzę wam wszystkim udanego weekendu i jak najwięcej ruchu!
-
Nesztka
też się dołączam do soczewicowania :)
Z jakiego języka tak dzielnie tłumaczysz??? :shock:
Ja też nie będę na szczęście miała czasu na podjadanie przez trzy kolejne weekendy.
Piątek, sobota, niedziela - wykłady od rana do wieczora...
Ale ze mnie gapa... pytałaś co wybrałam. Oczywiście musiałam wybrać największe okropieństwo w całym wszechświecie : ekonomia i zarządzanie...BRRRR
A jakie poetyckie przedmioty: statystyka...mikroekonomia...podstawy zarządzania...finanse. Tu muszę dodać, że umysł (jeżeli można tak nazwać te resztki rozsądku jakie posiadam...) mam bardziej humanistyczny - PECH. Ale sama sobie wybrałam taki zawód
-
Wiola, sama poezja płynie z twojego posta :mrgreen: Trzymaj się dzielnie i nie zasypiaj na co bardziej pasjonujących wykładach :wink: Mnie też chodzi po głowie coś, co z umysłem humanistycznym ma niewiele wspólnego - księgowość. Nie wiem czy się nadaję, ale zawsze warto mieć jakiś dodatkowy zawód w kieszeni. A na razie walczę z tłumaczeniem z francuskiego :twisted:
Miłego soczewicowania!
-
HIhihih widzę, że tu same humanistki, a z przymusu ekonomiski. Ja na szczęście już mam mgr z finansów i rachunkowości :P Teraz męczę informatykę, a za rok lub dwa będę próbować na anglistykę. A zawsze chciałam geografię studiować :D i na takie studia niestety się nie dostałam :( Z konieczności poszłam na finanse, bo było najbliżej i wieczorowo :lol:
Wiecie co laski, u mnie w domku tez leczy soczewica od dawna dawna kupiona kiedy zafascynowało mnie MM. I do tej pory nie ruszyłam :) Może to też pomysł na obiad do pracy, ale na zimno????
-
Witam serdecznie, choć jeszcze tak naprawdę się nie obudziłam...
Jestem po prostu nieprzytomna...mózgownica mi się lasuje z nadmairu wiadomości.. :lol:
Jestem pełna podziwu dla Ciebie Nesztko, gdzie się nauczyłaś francuskiego? :shock:
A co do księgowości...to właśnie z jej powodu więcej czasu spędzam w pracy niż w domu.. :cry:
qqrq5! Z takim wykształceniem nie powinnaś mieć problemów ze znalezieniem dobrej pracy :D A może jeszcze się uda z tą geografią? To by z Ciebie była wszechstronna kobitka
Soczewicowania nie było, bo nie było kiedy gotować. Brałam ze sobą głównie chlebek pp i surówki. Spodnie lużniejsze, ale waga nic się nie ruszyła... Nie lubię jej...
Życzę Wam miłego dzionka!
-
Hej ekonomistki :) Oświadczam stanowczo, że zawód księgowej jest baaardzo poetycki :wink: Tylko ustaw nie chcą wierszem pisać :lol:
Nie wyobrazam sobie pracy w innym zawodzie tak naprawdę :)
Pozdrawiam serdecznie :)
-
Witam was serdecznie w poniedziałkowe przedpołudnie.
Z wczorajszej pizzy nic nie wyszło i chyba dobrze. Ale zaraz mykam do Szczecina i zostawiłam sobie dużo miejsca w żołądku :P na wszelkie w.
Wiem już napewno, że nie będzie to dzień MM. Od rana mój brachol podniósł mi ciśnienie i odechciało mi się diety.
Odezwę się, jak wróce :)
Papa
-
Witajcie Dziewczynki :D
Ja od dziś zaczynam liczenie kolorii. Mam nadzieję że liczenie do 1200 :D :D
Założe na tę okoliczność chyba nowy wątek , bo tytuł starego nie będzie pasował :D
Zapraszam do kopania mnie po tyłku!
Cel: -6kg do Świąt. Jak myślicie, czy jest realny??
-
Hej! Wpadłam tylko na chwilę (tłumaczenie :roll: ), żeby życzyć wam milego popołudnia! Odezwę się jutro!
-
Witajcie z rańca :) Zimnica straszna, bo wróciłam ze spacerku z psem. Gdyby nie praca zakoptowałabym się pod kołdrą z książką i filiżanką Lavazzy. No trudno, czekam dalej na urlop :lol:
Co do Montiego dzisiaj już musi być w 100%. Zapuszczam się już strasznie. Spodnie ciasne, kg rosn buuuuuuuuu :oops:
Ugotowałam sobie na obiad dzisiaj po raz 1 soczewicę zieloną. Przekonam się, czy to jest zjadliwe dopiero na obiad :roll:
Pozdrawiam Was serdecznie :D
-
Qqrq, rzeczywiście, z takim wykształceniem nie powinnaś się martiwć o nową pracę! :D Widać już coś na horyzoncie? A wracając do soczewicy: np. zielona ma IG 22, a to znaczy, że można ją jeść z węglowodanami i z tłuszczami (sprawdzałam w książce). Czyli można robić z niej kotlety, pasztety, stosować jako dodatek do mięsa, do spaghetti, do sałatek z sosem vinaigrette, ... 3mam kciuki za twoje spodnie! Niech robią się coraz luźniejsze! Hhm, też bym się napiła Lavazzy... 8)
Wiola, już wiem kogo mogę gnębić w sprawie lekturek i kursów, gdyby mi się zachciało tej księgowości tak na poważnie :wink: . Francuskiego uczyłam się i w liceum i na studiach, więc trochę czasu mi to zajęło.
Woman, a dlaczego kalorie? Możesz na mnie liczyć, za każde 1200 przekroczone będzie bura! Ale w ramach starej sympatii zaglądaj do nas, żeby przekonać się, że na Montim też się chudnie :) .
Jeszcze słówko o soczewicy. Na pewno nie zgadniecie, kto ze mną soczewicuje prawie codziennie :mrgreen: Tak, tak, Bazyli i jamnikowa! Pożerają mi po kilka łyżek gotowanej soczewicy bez żadnych dodatków! :mrgreen: Po prostu koci świat.
Napiszę tylko o tym, co zdarzyło nam się wczoraj wieczorem i zmykam. Otóż po kilkumiesięcznych molestowaniach mój mąż o godz. 21:30 wreszcie zaczął wiercić otwory w suficie, żeby przywiesić suszarkę w łazience. Po ostatnim, szóstym otworze padło sakramentalne "nabroiłem", co kazało oderwać mi się od tłumaczenia. Z otworu leciała woda, prosto na brzeg wanny :shock: :shock: Szybko obliczyliśmy koszty naprawy rury i remontu u sąsiadów, nie wypadło to optymistycznie :twisted: . Postawiliśmy na nogi pomoc techniczną z administracji (a godzina późna była :twisted: ), po czym mężulek załatwiał wszystko, a ja ze spokojem wróciłam do tłumaczenia. Bo powódź w łazience powodzią, ale terminy gonią :twisted: Na szczęście okazało się, że to tylko woda (raptem 6 wiader :twisted: ), która nagromadziła się na stropie. Brak wam atrakcji? Zacznijcie wiercić w suficie!
U mnie całkowite MM od piątku, więc proszę się nie ociągać i do roboty! :P
-
Witajcie Kobitki
za oknem niby słonko, a zimno brr.. to przypomina mi, że niedługo grudzień :shock:
A ja jeszcze tyle kilosków ...oj oj oj ...gdzie ja je podzieję? Schowam w szafie, żeby nikt nie widział :wink:
Widzę, że wszystkie cierpliwie i wytrwale pracujecie nad swoją sylwetką!
MOŻECIE BYĆ Z SIEBIE DUMNE!
Zagrzewacie mnie do walki moje drogie :P
Neszta
Twoje "małe Zoo" jest bezbłędne! ...i kot i jamnikowa i ... Mąż 8)
woman
cel jak najbardziej realny! :P
qqrq5
smacznego soczewicowania! :o
romina
księgowa jest w pożądku, tylko chyba firmę trzeba by było zmienić... 8)
:arrow: melduję posłusznie, że jestem grzeczną MM dzisiaj
-
Wioluś, tak trzymaj! Ziarnko do ziarnka aż ubędzie miarka! :wink: Jak po zajęciach weekendowych?
-
Nie pytaj!
Z nadmiaru materiału głowa pęka!
a już w piątek pierwsze załiczenie :shock:
-zaczyna się maraton :lol:
Na tą imprezkę to się zapisałaś?
Mój Mąż już koledze obiecał, że idziemy...i jak ja się między ludżmi pokażę??? :cry: