-
zły dzień dzisiaj jest, mam wieczorem trudne koło, wszyscy ludzie ode mnie z roku panikują właśnie, jeszcze coś próbuję się uczyć, ale stres mnie zżera i trochę nie panuję nad jedzeniem, zjadłam już na bank ponad limit, więc olewam dzisiaj liczenie kalorii, wystarczy mi stres związany z kołem :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :(
-
Koniecznie daj znać jak ci poszło:)(a co studiujesz?)-edheene
-
groodko tutaj chyba kazdy boi sie swiat:) ja najchetniej przespalabym swieta, zeby nie widziec tych wszystkich pysznosci, ale juz postanowilam, ze z nich nie zrezygnuje :lol: zjem, ale postaram sie w malych porcjach :D
-
Ja tam świat sie nie boje.Hihihihi.Bo juz bardziej gruba nie moge byc.Chyba nie pęknę.Juz za 2 tygonie zaczynam moja diete herbalife.powiem szczerze ze nie moge sie doczekac:)
http://www.gify.org.pl/rysunki/postacie/mikolaje/6.gif
-
Hej Dziewczynki :)
Ja się właściwie też świąt nie boję.. chociaż może powinnam, jeśli weźmie się pod uwagę, że już nie pamiętam, kiedy udało mi się zmieścić w 1000 kcal.. od czasu do czasu udaje się w 1200, ale to rzadko :oops:
Coś ze mną źle.. ech.. ważne, że chciaż nie przybieram na wadzę.. może od nowego roku uda mi się zabrać poważnie za ostatnie 5 kg.. tak niewiele i jednocześnie tak dużo.. okropne to!!!!
:)
Edheene - jak poszedł kolos? Ja na szczęście do świąt już nic nie mam.. a po nich zacznie się katastrofa.. nawet nie chcę o tym myśleć.. heh :)
Do usłyszenia dziewczynki! Idę pobuszować po necie :)
-
Nie wiem jak przez Święta przetrwam z moją dietą jeszcze świąt nie ma a ja już od tygodnia z 1000kcal na 1200kcal weszłam,ale będzie dobrze,wszystko w umiarze i w małych ilościach,a po nowym Roku z powrotem na 1000kcal i więcej ruchu.
Narazie nie jest źle,najważniejsze,że nie tyję i waga stoji w miejscu a nie rośnie.
Miłego wieczorku.
http://images4.fotosik.pl/212/a7f00a2b7453371f.gif
-
kolos poszedł do bani
(z góry przepraszam za niecenzuralne słowa, ale inaczej się tego opisać nie da)
nasz posrany wykładowca ma studentów generalnie w dupie i bardzo głęboko, koło wyglądało tak, że dał nam 50min na 10 zadań, zadania niby kurde łatwe, ale to nie zmienia faktu, że w tym czasie trudno jest zrobić choćby połowę tego, nie mówiąc już o całości, ja zrobiłam 4 zadania i moi znajomi wszyscy też cos około tego (3-5 zadań), podobno średnia ocen z tego koła wśród studentów jest około 2,3
k.. k.. k.. k........ :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
a studiuję informatykę, na 'zajebistym' IZ z 'zajebistymi' wykładowcami z ojcem inżynierem na czele kij mu w oko i ch. w d., kiedyś jeszcze zatańczę na jego grobie....
-
Nie martw się Edheene.. ja użyłabym pewnie jeszcze gorszych słów na opisanie tej sytuacji :wink: Wykładowcy czasami tacy są.. uważają, że skoro oni są w stanie zrobić zadania w kilkanaście minut, to sudenci też powinni.. Olać ich.. niedługo na szczęście wolne!!! :)
-
ja jak chodzi o przeklinanie to już się trochę wyżyłam, bo po wyjściu z uczelni stoją na przystanku jeszcze wykrzykiwałam epitety na 'ojca inżyniera' dobrze, że w porę go zauważyłam jak stał po drugiej stronie ulicy i się powstrzymałam z grubszymi słowami
a mieliśmy taki niecny plan, żeby opowiedzieć 'ojcu inżynierowi' taki dowcip:
siedzi sobie pa Iwko w przedziale w pociągu, do tegoż przedziału wchodzi pan Bułka, pyta czy miejsce wolne, siada, przestawiają się sobie i jadą, jadą, podróż długa i nudna
Po jakimś czasie pan Bułka mówi:
- Wie pan co, a ja sobie taki wierszyk o panu ułożyłem, mogę?
- Proszę bardzo
- "Iwko, Iwko, skocz no pan po piwko"
i cieszy się pan Bułka niezmiernie, że mu się dowcip udał, pan Iwko natomiast cały czerwony i obmyśla jakąś zemstę. Po jakimś czasie mówi:
- Wie pan co, ja też ułożyłem o panu wierszyk:
"Kaliś Kaliś... ty ch*ju"
oops przepraszam panie doktorze, oczywiście miało być "bułka bułka..." :P
(Kaliś to ojciec inżynier)
ale w końcu nikt tego niecnego planu nie zrealizował :roll:
-
Szczerze mówiąc, to może i dobrze, bo przecież jeszcze jakby co to macie u niego poprawki :) Lepiej więc aż tak mu nie podpadać.. opowiedzcie mu go, jak Wam wpisze zaliczenie :)
Ja zaraz idę z psiakiem a potem wracam ubierać choinkę.. dzisiaj przyszły ostatnie prezenty, więc będzie trzeba je zapakować :) Ogólnie dość miły dzionek się więc szykuje :)
A.. i muszę się pochwalić.. co prawda jem ostatnio dużo, ale od pięciu dni regularnie jeżdżę po conajmniej pół godzinki na rowerku i jestem z siebie dumna :)