Ja znowu tylko chwileczkowo, ale powoli staram się nadrabiać zaległości w odwiedzinach

Sin, ten taniec brzuha to po części przez współlokatorkę z ostatniej stancji a po części z nadzieją, że jak się za niego wezmę, to może jednak jakieś tłuszczyki znikną
Tego kursika to niby miało nie być, coś na jakimś świadectwie miało być czy cuś takiego, ale ja się nie znam a odbębniania kursu mi się po prostu nie chce.

Tusiu, wiesz, z nimi nigdy nie wiadomo, co sobie wymyślą. Przyjdzie mu do głowy przepytać z czegoś dziwnego i co mu zrobisz?