odgrzebalam moj stary wate. wy juz pewnie dziewcynki pochudlyscie i zapomnialyscie o mnie.
a ja?
hmm.. nie wiem co z ta dieta. staralam sie jesc w miale malo, unikac co nie zdrowe.
i co?
i lipa. zmienilam we wrzesiu trub zycia na siedzacyw ziazku z nowa praca. nie zmobilizowalam sie do cwiczn i nie liczylam kalorii.
porazka. tak mozna nazwac to jka wygladam i ile waze.
dziewczyny unikalam ostatni kwartal wagi jak moglam, ludzac si ze zanim na ia wejde to strace troche. i paryac nadzienniki odchudzania bylo sinusoidalnie- tydzien diety , 1,5 ytg bez diety. i takie wahania doprowadzily mnie na skraj.
nigdy nie wazylam tak duzo jak teraz. moja szczytowa waga byla o 1 kg nizsza. i bylo to w LO. prawie 5lat temu.
mysllam ze mam do zrzutu 10 kg. a mam 15.
no to star. przez chorobe i oslabiene jestem od trygodnia na jakims 1200. i chociaz wieczorem jestem glodna, i chociaz musze brac antybiotyki to bede sie trzymadieyt. bo teraz nie dosc ze malo cwicz to juz nawet nie siedze a leze. porazka.
a na weeken malowy jade do mojego chlopaka. jak mnie zobaczy to green peace wezwie ze wieloryba z morza wyrzucilo.
a mialo byc tak pieknie :-(