srednio mi sie podoba ten dzien. penwie dlatego nie w strone jedzenia ciagnie.
chlop na emigracji to pewnie tlipankow wiele nei zobacze. i smutna tak jakos.

polowa limitu juz zamnie. i tym bardzioej srednio mi sie to podoba.

1sniadanie: zytnia buleczka z serkiem kiszonym ogorem + kawa
2 sniad OMG : 2 hity (i na co mnei te 160 kcal?! no na co?!) + troszke salatki + maly serek wielksi lajt

no i to juz 600

obiad bedzie: rosół z makaronek + nalesnik na ostro z podrawka (juz zamowiony obiad)
mysle ze w 400 sie zmiesci

takim razie podwieczorek(16.30) kefir 0% - 100 kcal
kolacja .. cos za 100 kcal albo wcale. nie wiem jeszcze. moze zupa szczawiowa jak bedzie jeszcze w domku.

w kazdym razie SIO SLODYCZE , glupie hity, glupi brak kwaitkow. glupie zjedzone 600 kcal.

ech....

oby do wieczora


postanowilam ide i kupuje karnet na fitnes. kupie karnet open ktory jest drogi co pomoze mi sie motywowac do dzialania. tak wlasnie zrobie i dzis pojde w ramach prezentu na dzien kobiet po raz pierwszy. zajecia latino bardzo kusza.