Doty daj sobie czas i badź dzielna
wiele przeszliscie razem i jeszcze wiele przed wami :D
ale na to trzeba czasu
Wersja do druku
Doty daj sobie czas i badź dzielna
wiele przeszliscie razem i jeszcze wiele przed wami :D
ale na to trzeba czasu
przyszłam sie tylko przywitac i zajrzec co tam słychac kurcze dzisiaj brakuje mi czasu :( mam nadzieje ze nie zawsze tak bedzie :( ehh
doty przeczytałam twoje perypetie i pewnie tak jak ty nie potrafiłabym wybaczyć tak łatwo, w alkoholu ludzie robią różne rzeczy ale ja cię rozumiem. Dobrze że chcesz sie uśmiechać i wogóle ale powiem ci szczerze że prawdą jest że nie ma co wpuszczać obcej baby pod swój dach, to nic ze to twoja przyjaciółka... dobra nie mącę całuję serdecznie :wink:
dotty martwie sie co tam u ciebie? Tak długo nic nie piszesz czy wszystko ok wiem ze jest ci ciezko i ze serce nie sługa ale ... odezwij sie moze to ci pomoze a moze juz jest wszystko ok ... :?:
Miłego weekendu i przyjemności w dietkowaniu.
witaj w nowym tygodniu kochaniutka
Dzień dobry Dotty :D
Jak weekend minął :?:
pozdrawiam :D
Witajcie :D
Zaczął sie nowy tydzień a ja uśmiechnięta i wyspana - wreszcie :D :D :D :D
A więc tak... dzięki za troskę, kochane jesteście, ale przez weekend za bardzo nie mogę wchozić na neta, więć nie piszę, to dlatego mnie nie ma :wink:
W sobotę byliśmy u psychologa razem z mężem... Terapeuta niczego sobie i na dodatek wolny, a terapia, jak terapia... czeka nas długa droga, ale odetchnęłam z ulgą, że zrobiliśmy ten pierwszy krok... Weekend ogólnie ciekawy i spokojny... Tomek starał się, zebym nie cierpiała, był dla mnie milutki i czulutki... zresztą, mam wrażenie, ze to on chce bardziej ratować to co jeszcze z naszej rodziny zostało, może się opamiętał :?: :roll: No, lepiej późno, niż wcale, nie :?: :lol:
No, a dietycznie.... to nie było.... :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
A więc w piątek mój żołądek przyjął pół pizzy o średnicy 27 cm, potem obiadek w domku, czyli makaron z sosem pomidorowym własnej roboty :)
Sobota, to było małe obżarstwo... na śniadanie zjadłam dwie kiełbaski grzane, które mój tato zrobił, potem na obiad był makaron z bigosem, a na kolację chipsy i drink z colą :wink: na rozluźnienie.... a potem browarek :wink: na poprawę humorku :wink: :lol:
W niedzielę: totalne obżarstwo :!: :lol: na śniadanie jajecznica z dwóch jajek i chleb, na drugie śniadanie - dwa pączki i cappuccino z magnezem, a na obiad dwa ziemniaczki gotowane przysmażane, schabowy panierowany 1 szt. ok. 150 g, i surówka z pekińskiej kapusty z koperkiem... a na kolację - lampka koniaczku Napoleon... Myśłę, że nie nagrzeszyłam dietetycznie zbyt dużo...
Ruchu też było sporo... nie powiem z jakiego powodu :P ale powiem tylko ,zę to była moja inicjatywa i robiłam to, bo ja chciałam, a nie mój mąż :P :lol: POza tym w piątek poskakałam na skakance 10 minut, w sobotę sprzątałam, byliśmy też na zakupach, rodzinnych :D a w niedzielę skakałam 10 minut i 10 minut poćwiczyłam... no, trzeba stopniować, nie :?: :lol:
Kochani... wracam... wracam do Was z wagą 55,5 kg :D Dziś wlazłam na wagę i ku mojemu zdziwieniu pokazała 55,5 kg :D :D :D :D Zmierzyłam sie, i też są zmiany :!: Po prostu szok :!:
Idę zmienić trickerka i opis wymiarów, a potem skoczę do Was poczytać :)
Wszystkich przepraszam za mój zeszły tydzień, nie musiałam Wam tego pisać, teraz jest dobrze i nie muszę nikogo przekonywać, że jestem wartościowa :D jestem i tyle :!:
Do zobaczenia później :!:
To cieszę się, że humorek lepszy :!: :lol: :lol: :lol:
No i wagi gratuluję :!: :lol:
Niedługo będziesz na mecie :!: BRAWO :!: BRAWO :!: BRAWO :!: :!: :!: :lol:
Cześć doty
Ale fajnie 55,5 - same piąteczki.
Humor też na piątke - czyli wszystko jest ok.
No może tylko dieta jest na pięć z minusem ....ale skoro są efekty i to takie , to można sobie pozwolić i na pizze i na kotleta i nawet na koniaczek :lol:
Miłego dnia życzę