ehhh dziubaski kochane.. a wiec wybralam sie na spacer.. tzn. do apteki.. ale zeby nie dolewac oliwy do ognia.. to pieszo szlam.. i szlam.. i szlam.. z kartka na swieta do Cioci ktorej NIECIERPIE.. ale swieta sa .. wiec tej jej wysle .. jako ostatniej.. ale wysle.. niech sie ciotunia cieszy SWIETA CO NIE wiecz szlam i szlam.. i wszedzie calowalam klamki.. czapke mialam na glowie wygladalam jak KARTOFEL z nogami sama sie usmiechalam do moich kosmatych mysl.. ale poszlam.. zimno mi bylo.. a tu .. i na poczcie.. i w aptece.. przerwa do godziny 14 ;( ;( o Zgrozo.. cale 15 minut drogi ..na zimnie z chusteczkami wepchnietymi w otowry nosowe.. na nic.. wiec w ramach desperacji odwiedzilam.. pobliski sklep.. spozywczy.. i tu zakupilam cukierki cytrynowo-mietowe.. zeby tak sucho w gardle nie miec..
Jak przyjdzie moja meza z pracy..to wysle go .. po cokolwiek.. byleby do lykania bylo
zrobilam pyszniutkie racuchy.. pewnie moj pracus ucieszy sie jak wroci do domu.. juz dawno nie krolowaly na naszym stole takie wypieki..
goraco was pozdrawiam..
Zakładki