Tak, zaczynam od nowa.
Tak, wiem śmiece forum, zakładając nowy temat.
Tak, przepraszam- lecz, to mnie zmotywuje.
Tak... Właśnie tak!
Schudnąć chcę ok. 9-10 kg. Waga jak na razie jest ok. 59-58 kg. Może nie ważę dużo, ale czuje się z tym źle... bardzo. Ale tu chyba chodzi bardziej o moje wyolbrzymianie, zbytnią ambitność z lenistwem, moja niska samoocena i to co jest najgorsze nieśmiałość i pesymist. To wszystko tworzy jedną utrudniającą całość. No i te moje myśli. Popadanie w skrajności. Raz chcę zdrowo schudnąć, za drugim razem wybrać głodówki.
A wiadomo, że między odchudzaniem, a chorbą jest niewidzialna, łatwo do zatarcia linia. I ja już w nią raz wpadłam. Ale jakoś wyszłam.
Czasami wracają te myśli chorę, ale jednak tym razem pilnuje się. Ale przyznam, miałam i w tak naprawdę jeszcze mam objawy... Tak mi się wydaje.
Może jestem kolejną głupią nastolatką, która ma błachnę powody, która myśli, że coś się zmieni, gdy schudnę. Może już naprawdę coś jest nie tak, może naprawdę powinnam coś zrobić ze swoim życiem, zamiast "bawić" się w diety. Przez te "zabawy" mam anemie. Ale nadal nie osiągnełam wymarzonego celu.
Proszę was, nie wmówiajcie mi, że mam się nie odchudzać- i tak zrobię swoje. Pomóżcie mi, zaproponujcie jakieś diety- zdrowe przede wszystkim i żeby nie musiałam kombinować, jak ti poprosić rodziców, żeby mi zrobili co innego na obiad. Napewno się nie zgodzą, więc jakieś diety do pewnej wartości kalorycznej.
Motywujcie mnie, piszcie wspomagające motta, pomagajcie...
Zaczynam ...
Zakładki