Świeta zakończone z glowa nad toaletą, cos mi wczoraj wieczorem zaszkodzilo i czulam sie okropnie , ale dzis już wszystko ok.
Ważenie mam juz za sobą i niestety prawie wrócilam do punktu wyjścia, chyba się kopnę w d**ę za to lakomstwo, dorosly czlowiek, a taki glupi. No nic zaczynam od nowa, dobrze, że po drodze nie ma żadnych świąt, a do wielkanocy może uda mi się ustabilizować wagę.
Ciekawa jestem jak Wam minęly świeta i jak waga po.