Tak sobie przypomniałam swoje odchudzanie sprzed kilku lat, jak REDDELICIUS napisała tutaj tego posta. To było odchudzanie bez żadnej wpadki. Umiałam się powstrzymać, siedzieć pół dnia przed ciastem czy innymi pysznościami i nawet nie pomyśleć, żeby to zjeść. Dlaczego mi teraz brakuje tego uporu i samozaparcia?Dlaczego zaprzepaściłam to na co tak ciężko pracowałam przez ponad rok?Nie mogę się z tym pogodzić, bo wiem jak smakuje satysfakcja bycia szczupłym, a jak się idzie pogrążyć i czuć się ważąć 70kg. Więc muszę walczyć z tym co mi w głowie siedzi. Bo to, że teraz się rzucam na jakieś jedzenie to nie z głowy, tylko ja jem oczami. Zaczełam odchudzanie od dnia w którym założyłam aparat na zęby, jutro znów idę do orto na kontrole. Niech to będzie taka symboliczna data i niech ona mnie zmobilizuje pomimo świąt
D