Już jestem z Julą i mogę się wysmętnić
Jeśli chodzi o dietę to sie trzymam. Dzis dzień czwarty i zaczynam widzieć, że chyba coś się dzieje. Rano wypiłam herbatę zieloną ze słodzikiem i sokiem z cytryną, później kawę i w okolicach 11:30 zjadłam zupkę w ilości szklankowej (tzn. w szklance ) i w sumie nie mam za bardzo ochoty aby zjeść cokolwiek. Chyba żołądek się skurczył, co mi bardzo się podoba. Teraz trochę odczuwam głód, ale nie tak jak na początku . Wydaje mi się też, że spodnie łatwiej mi na d.. wchodzą, co mnie też cieszy. Myślę, że jeszcze jutro wytrwam, ale nie wiem jak będzie z weekendem, bo mąż będzie w domu i będzie normalnie śniadanie, obiad i kolacja. Narazie jestem dobrej myśli.
Natomiast każdego dnia mam pomysły na dania, które bym zjadła. Pewnie nie pomaga to w mojej sytuacji, ale nie mogę się powstrzymać. Mam za to ciekawostkę, pierwszego dnia mąż pytał się na co mam ochotę aby zjeść. Mówił różne rzeczy: pizza, sajgonki, sharma, a ja miałam tylko jedno marzenie (które trwa do dziś): CHLEBA Z MASŁEM .
I tą optymistyczną wiadomością kończę ten post, ale pewnie jeszcze dziś się pokażę
Zakładki