Super, że tak dobrze czujesz się na diecie :) Życzę, abyś miała tak przez cały czas :) a co do kg, to napewno musiało coś polecieć w dół
Wersja do druku
Super, że tak dobrze czujesz się na diecie :) Życzę, abyś miała tak przez cały czas :) a co do kg, to napewno musiało coś polecieć w dół
:D kupiłam wreszcie normalną (porządną) wagę i jestem z niej bardzo zadowolona! wskazała 79.39 (wieczorem!); jestem przeszczęśliwa!! od świąt 3 kilo w dół ( po świętach ważyłam się u bratowej); przecz z 80-tką i nigdy więcej!! teraz cisnę w stronę 66 nie oglądając się za siebie :D ;
apetyt coraz mniejszy - wiec jem coraz mniej; w sumie zaczęłam zupełnie obojętnie patrzeć na jedzenie; dla męża inny obiad, dla córci inny, dla Tymka jeszcze inny... i nic! zero pokus! jak człowiek nie czuje głodu to jest to zupełnie inne życie!! fajne życie!! nie przekraczam jednak nawet 30g W, a myślałam wcześniej, że się nie da... dziś zjadłam jajko, ser żółty z keczupem (ok.10dkg), mizerię, kawałek piersi indyka (ok.20dkg), pół małego opakowania serka wiejskiego, plasterek pomidora i chyba już nic więcej... przerzuciłam się też na czerwoną herbatę - jest zdecydowanie smaczniejsza! czuję się coraz pewniej i myślę, że tym razem - na tej diecie - pozbędę się raz na zawsze zbędnych kilogramów raz na zawsze!
Witaj honeyka :D :D
Noooo, ale u Ciebie optymistycznie :D , sama radość :D . Fajnie, że dieta Ci odpowiada.
Gratuluję już TAKIEGO spadku wagi, ćwiczenia też bardzo pomagają , brawo http://img208.imageshack.us/img208/6909/021lj2.gif
Mój limit dzienny węglowodanów to 20 gramów, liczę je skrupulatnie i czasem nawet do tej 20 nie dociągnę. Jak osiągnę moją wagę to zacznę zwiększać ich ilość.
Miłej soboty Honeyka http://img204.imageshack.us/img204/2374/017aabt3.gif(kawkę sobie pij, nie zaszkodzi :twisted:)
dziś muszę się przyznać do małego grzeszku :oops: byłam u teściowej, a ta dobra kobieta napiekła cudnej, chrupiąco-pachnacej babeczki; grzech było odmówić i jak już się poczęstowałam kawałeczkiem to skończyło się na podwójnej duuużej dokładce :oops: ; jak wróciłam do domu to od razu poleciałam na wagę, ale na szczęście nic nie zauważyła... :D za to nie było już kolacji (nawet nie miałam ochoty, taka byłam napchana!); ostatni posiłek był dziś więc o 14.30, ale o dziwo zupełnie nie czuję głodu... doprowadza mnie za to do szału ten wiatr - nie można wyjść z domu, żeby chociaż trochę połazić :cry: ale mimo wszystko jest OK :D
no bo jak tu się nie cieszyć - człowiek jest na diecie (w dodatku chudnie!) i nie odczuwa żadnych niedogodności; nigdy w życiu nie sądziłam, że jest to możliwe! i chyba tak naprawdę dalej nie do końca w to wierzę....jest to zbyt piękne by było prawdziwe! ale fakty mówią same za siebie! czuję się rewelacyjnie, waga spada więc ..."trwaj chwilo!" :D
http://img233.imageshack.us/img233/7013/0142vi8.gif
pomimo wczorajszego grzeszenia dziś waga znów ciut mniejsza... zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie jem teraz za mało (dziś dwa jajka z majonezem, trzy plastry indyka, trzy plasterki żółtego sera, 1/4 pomidora, kotlet mielony, herbata, witaminy); ostatni posiłek ok. 17.00; czuję się coraz lepiej... coraz lżej... najfajniejsze jest to, że na nic nie mam apetytu czy ochoty i dzięki Bogu w ogóle nie myślę o jedzeniu :D;
najbardziej niesamowite wydaje mi się, że przeżyłam 40 lat stosując od czasu do czasu różne diety wymagające mniej lub więcej wyrzeczeń (ale zawsze niezwykle męczące i uciążliwe), a dopiero teraz trafiłam na to "cudo"....
Witaj honeyka :D
Czy Ty orientujesz się na czy polega ta dieta? Chodzi mi o to co powoduje że waga tak łatwo spada mimo, że jesz.
Co do sera to możesz zjeść 100 gramów żółtego sera na dzień. Ja wczoraj nakroiłam sobie właśnie 100 gr , chciałam się przekonać czy zjem. Zjadłam ale na raz nie da się , za dużo :D .
Nie wydaje mi się , że za mało jesz. Liczysz sobie te węgle?
W pierwszej fazie diety teoretycznie można tracić kilogram lub więcej na tydzień. To trwa dwa tygodnie - można dowolnie przedłużyć. U mnie znikało pół kilo :D
Pozdrawiam :D :D :D
cześć Honeyka :D
widzę ,że trafiłaś w swoją dietkę,i bardzo dobrze.Jak ci spadło 3kg od świąt to wielka jesteś :shock: .U mnie trochę przybyło.
U mnie jak waga spadała,to małe grzeszki nia wpływały na nią,zdarzały się tylko w weekend i to był np.kawałek ciasta,ale nie pół blachy.Dopiero święta zawaliły,i nawet nie święta ,bo gdybym zastopowała po nich ,a nie w polowie stycznia to teraz nie musiałabym być wściekła. :twisted: :twisted:
Hmm...dieta jak dieta, wiem, że trochę modyfikowana (miał być Atkins wyszedł bardziej Lutz - troszkę mniej rygorystyczny) ale najważniejsze, że mi pasuje i nie męczę się na niej; ograniczam ilość węglowodanów do 20-30 gramów na dzień (czasem wychodzi mi ich ledwo 10). Wszystko inne do oporu; tyle, że tak naprawdę to po kilku dniach jeść się nie chce (chyba przez to zakwaszenie krwi);
Pokarmy dozwolone:
• Ryby
• Każdy rodzaj mięsa, kiełbasa, wędliny
• Jaja
• Ser, śmietana, twarogi, jogurt naturalny (bez cukru), mleko (nie za dużo)
• Wszystkie rodzaje tłuszczu zwierzęcego
• Sałatki, liście i łodygi warzyw (szparagi, brukselka, kalafior, sałata, kapusta, brokuły), ogórki, awokado, pomidory (w umiarkowanych ilościach)
• Napoje alkoholowe (tylko niesłodzone i w rozsądnych ilościach)
• Orzechy (niezbyt dużo)
Pokarmy zakazane:
• Wszystkie produkty spożywcze zawierające węglowodany (pieczywo, makarony, płatki śniadaniowe, zboża, ziemniaki, wyroby cukiernicze, rogaliki)
• Owoce
• Rozmaite słodzone pokarmy (jogurt, napoje, desery, cukierki)
I tylko tego w zasadzie się trzymam, jak na razie dzielnie (poza niedzielą); tak szczerze mówiąc to zawsze byłam taka raczej kluskowa (mączno - ziemniaczana) i bałam się, że nie wytrzymam bez kopytek, pierożków, placuszków :roll: ale o dziwo jest ok :D
No, no no.
Podziwiam, podziwiam. Ale czy Ty nie za mało jesz? Przekraczasz 1000 kal?
Strasznie to jest mało. Przy aktywnym trybie życia, dużo i szybko tracisz, ale czy nie za szybko.
Niedługo bedziesz laska.Pewnie już sobie wyobrażasz te letnie , zwiewne kreacje. Sądzac ze zdjęcia to chyba lubisz kobieco się ubierać. Zazdroszczę. Ale kto wie? Może i ja sie załapię .Ja z kolei uwielbiam spodnie, mam cała kolekcję.Tylko , wiesz co , za grube i muszę nosić spódnice. Buuu.To tez powinna byc dla mnie motywacją do pozbycia się tej nadkładki.
A ja na śniadanko dwie trójkątne, ziarniste kanapeczki, jedna z miodem i białym serkiem, druga z szyneczką. I oczywiście kawka.
Miłego dnia. Ucałowanka dla Tomeczka.
ps. Czy Twój maluch jest jeszcze całuśny? Bo mój to po prostu eklerka z bita śmietaną.
no właśnie - no no no... dzień zaczął się miło :D Pola się odezwała; waga dziś wskazuje 79.0 i ani grama więcej :D (po porannej kawie);do tej pory było 79 "coś tam", ale starałam się nie dostrzegać tego "coś tam"... mam nadzieję że jutro albo pojutrze będzie 78 "coś tam" :D
Poluś, bardzo się cieszę, że dzielnie dietkujesz :D , Tymcia (Tymoteuszka) ucałuję jak wstanie, tzn.ok.9.30, bo straszny z niego śpioch (buszuje do 24.00!); poza tym jest faktycznie szalenie całuśny i słodki... mam nadzieję, że długo z tego nie wyrośnie :wink:
http://img100.imageshack.us/img100/9...2ydietafu1.jpg
zazdroszczę Ci tych spodni, bo ja zawsze uważałam (mimo 62cm w talii i 94 w biodrach - kiedy to było??i wzroście 172) , że mam za duże siedzenie na spodnie i nigdy nie miałam odwagi ich nosić, najwyżej jakieś jeansy po domu... ale może jak schudnę to sprawię sobie jakieś fajne eleganckie porteczki :D wystarczyłoby mi 100 w bioderkach, chociaż skrycie marzę o 96cm...
(po chwili :D ): aż zrobiłam pomiary i o dziwo troszkę cm ubyło - po ok 2cm! nie spodziewałam się ( chociaż raczej dzielnie ćwiczę)... ale bardzo się cieszę :D ; zupełnie inaczej się podchodzi do sprawy, jeśli widoczne są efekty!! motywacja coraz silniejsza :D :D :D :D