No i gdzie sie podziewasz? :twisted:
Wersja do druku
No i gdzie sie podziewasz? :twisted:
Ojejciu, mam nadzieje ze wszystko w porządku, takie nieobecnosci nie wróża nic dobrego niestety, jak mi sie zaczyna pierdzielic to zazwyczaj znikam z forum ehh
ja też tak mam zazwyczaj, ninti, ale tym razem było trochę inaczej. wprawdzie znikłam, bo zaliczyłam kompulsa i mój plan szlag trafił, ale nie poddałam się, o nie! :D diety jako takiej nie było, ale starałam się ograniczać jedzenie. raz szło lepiej, a raz zupełnie dawałam ciała. podsumowaniem tego okresu jest jednak waga. dzisiaj pokazała 71.2kg :lol: :lol: nie wiem, co o tym sądzić, ale to nie przeszkadza mi się cieszyć :wink:
tak poza tym:
:arrow: nie ćwiczyłam. nie, że mało ćwiczyłam, ja się zwyczajnie NIE RUSZAŁAM i to jest do kitu.
:arrow: wczoraj coś dało mi porządnego kopa, mianowicie 12. lutego wyjeżdżam w góry ze znajomymi, na tydzień. będzie tam pan x, którego czczę i wielbię :roll: :D
:arrow: wracam tutaj do was, żeby ta dieta była jednak trochę zorganizowana i żeby nie zaprzepaścić tego co już "osiągnęłam" :P
:arrow: startuję dzisiaj z A6W i całym moim zestawem ruchowym, bo zapomniałam już jaką mi to dawało frajdę!
:arrow: muszę zmienić ticker'y, bo plan też się zmienił (o czym poinformuję was w następnym odcinku :lol: ). "nie mieszczę się w moje największe spodnie" oczywiście nadal aktualne :twisted:
Uff no to dobrze że wszystko w porządku. Fajnie że zaczynasz weidera, co prawda te ćwiczonka dają w kość ale to chyba jedne z efektywniejszych jakie znam, ja juz prawie jestem w połowie i nie zamierzam sie poddać :twisted:
zatem: cały pierwszy etap mojej diety podporządkowuję wspomnianemu już wyjazdowi w góry - 12. lutego. głównie dlatego, że będzie tam ON, a poza tym wszyscy towarzysze podróży widzieli mnie po raz ostatni, kiedy ważyłam 68 kilogramów, więc po 1.: miło by było nie być większą, po 2.: fajnie by było być mniejszą :lol: :lol: .
na pierwszym planie WAGA i WYGLĄD:
:arrow: wiem, że to raczej niemożliwe przy diecie oscylującej wokół 1000kcal, ale cudnie by było, gdyby w dniu wyjazdu wskazówka pokazała 65 - 64 kilogramy. byłoby bosko :D 8)
:arrow: chcę wyglądać na pełną energii, wypoczętą dziewczynę, co będzie trudne, bo do samego wyjazdu mam 4 egzaminy i od groma zaliczeń, ale postaram się. kupiłam sobie balsam brązujący dove, krem relaksujący do twarzy, melisanę :lol: i jak będzie trzeba to pójdę nawet na masaż 8) kilka dni przed wyjazdem kupię kilka nowych ciuchów, dla poprawy samopoczucia :p
na drugim, chociaż nie mniej ważnym planie KONDYCJA:
:arrow: wiadomo, góry, trzeba być fit, więc oprócz codziennych ćwiczeń od wtorku rozpoczynam marsze - około 30 min. dziennie - pies się ucieszy :lol: to będzie dobre także na rozładowanie stresu, zatem same korzyści :D trzeba się hartować i zwiększać odporność 8)
przemyślałam to sobie dokładnie i podzieliłam ETAP I na mniejsze odcinki. wszystko to tutaj wrzucę, ale teraz śmigam sprzątać :wink:
Ale masz fajna motywacje!!!
Jestem pewna, ze z takim planem zrzucisz sporo!!
Tak wiec kop w tylek na dobry poczatek i dawaj Nathka!!!
A przyznam, ze tak optymistycznie piszesz, ze az mnie sie to udzielilo i sama tez moze wystartuje niedlugo :wink:
Pozdrawiam i zycze powodzenia!!!
A ja bym Ci nie radziła diety 1000kcal, wiem to po sobie, że to nie ma sensu. Bo się później rzucasz na jedzonko, tym bardziej, że masz zamiar ćwiczyć. Przynajmniej ja tak mam, że jak jem ok 1000kcal to wytrzymuje pare dni, a później 2 razy dłużej sie objadam niż wytrzymałam na diecie :twisted: Ale trzymam kciuki :!:
Dzieki za odwiedzinki w moim watku nathka :*
Widze, ze dobrze Ci idzie, ja tez raczej nie dobijam do 1000kcal ale mam w tym swoj cel ;) W Polsce nawet bez diety nie dobijalam do 1000kcal, bo nigdy nie jadlam kolacji, slodyczy itd. Poprostu mialam we krwi, eh, piekne czasy. Teraz nie ma czasu na objadanie sie, jak najszybciej trzeba zrzucic ten tylek ;)
Zazdroszcze gor! :))
hehe, Macy, ten tysiąc to jest takie moje życzeniowe myślenie, na ten przykład dzisiaj będzie 1500 ;)
zajmijmy się etapem pierwszym mojej diety. z góry ostrzegam, że jest to dosyć skomplikowane - już tak mam, że lubię mieć wszystko wyszczególnione :lol: .
dietę jako taką zaczęłam 19. stycznia, czyli wczoraj. 19.01.-12.02 -> 24 dni. 24 cudnie dzieli się przez 4, dając nam sześć czterodniowych odcinków etapu pierwszego. po każdym takim odcinku, czyli pierwszego dnia kolejnego odcinka, będę się ważyć (przynudzam, wiem :lol: ). dlaczego tak często? bo nie mogę sobie pozwolić na to, żeby jeśli po tygodniu nie kontrolowaniu wagi okazało się, że nie chudnę, zmieniać założenia. w pierwszym etapie najważniejszy dla mnie jest czas. muszę wiedzieć, czy to jak dietuję daje efekty :D
rozpisałam sobie zatem dni ważenia wraz z wagą, która muszę osiągnąć do tego czasu (zielony kolor) i wagą, która byłaby rewelacyjna i w ogóle git :twisted: :lol: (czerwony)
23.01. :arrow: 70kg | 69.5kg
27.01. :arrow: 68.5kg | 68kg
31.01. :arrow: 67kg | 66.5kg
04.02. :arrow: 66.5kg | 65.5kg
08.02. :arrow: 66kg | 65kg
12.02. :arrow: 65.5kg | 64.5kg
to by było z grubsza na tyle. dieta? zobaczymy jak będzie zachowywał się mój organizm. jeśli będzie trzeba to zejdę do 800kcal. cholera, muszę dobrze wyglądać na tym wyjeździe! zaparłam się i koniec :evil: potem będę mieć czas na spokojne, healthy odchudzanie :) a.. i nie daję sobie żadnych ograniczeń jeśli chodzi o diet coke. teraz każdy zapychacz dobry, a kofeina jak najbardziej wskazana przy nauce. pokaże wszystkim, że jeszcze potrafię i utrę nosa tym "życzliwym" koleżankom :evil: :!:
Ja bym ci nie radziła schodzic poniżej tysiąca. Wygląd to wygląd, warto na niego pracować dłużej ale zdrowo. A przecież sama pisałaś, że masz kompulsy, więc pytanie czy warto ryzykować z tak drastyczną dieta :?: :!: