-
przyznam, że"wywnętrznienie się" w poprzednim poście przyniosło mi ulgę. muszę chyba częściej urządzać takie publiczne katharsis ;)
na czym zatem będzie polegała moja "terapia" motywacją negatywną? z grubsza na znajdowaniu wad, złych stron, obecnego stanu. w miarę jak ten stan będzie się zmieniał, zmieniać się będą hasła motywacyjne.
i tak hasło na najbliższe 10 dni brzmi:
http://5.UploadMirror.com/uploaded/4...1_47_74335.gif
nie kupię większych! :evil:
-
idz Ty z tym katharsis :P to ulubione slowo babki od polaka, wymawia je z taka ekstaza... masakra :P
-
niooooo niunius to sa motywacje
a ja chce zamierzam schudnac by sie zemscic hihi :wink: :twisted: :lol: :lol: :lol: wiem ze to złe ale całe zycie byłam dobram i czas nadszedł zebym to ja pomiatała.
niunius jestem z Toba i damy rade 0 kompulsow oka? :wink: :lol: :lol: :lol:
-
Ej no co ty! Nawet jeśli dasz plame (ale nie dasz) i nie wytrzymasz tych 50 dni to masz sie nie poddawać. No jak ty to sobie wyobrażasz? Ja bulimie miałam/mam, nawet dzis wymiotowałam pierwszy raz od 2 tygodni, a obiecałam sobie ze wtym roku juz nie będe - i co mam się poddać i zacząć żrec i rzygac do zdechu? Nigdy!
Nie poddawaj sie i kropka --> . :!: :!: :!:
-
aż strach wychodzić na zewnątrz, taki wiatr. może to i lepiej, bo tyle nauki przede mną. sesją powinno zająć się ONZ, w końcu żyjemy we współczesności, a tu takie tortury... ;)
wczorajszy dzień zaliczony na plus :)
ninti, ależ mi chodziło o to, że jak nie dam rady, to kończę z dietami, a nie, że wracam do kompulsów. to jest tak, że ja je mam przez odchudzanie i wiem dobrze, że gdybym jadła normalnie i nie obniżała kcal do 1200, 1000 to nie rzucałabym się na jedzenie. więc jeśli się okaże, że jestem za słaba, żeby schudnąć, to nie będę się dalej katować - dla mnie nawet dieta 1500 to katorga, bo mam tę świadomość ograniczeń. od tych diet już całkiem zmiksowało mi się "pod kopułą" :lol: :wink:
teraz staram się mniej o tym myśleć, bo zauważyłam, że jak się bardzo koncentruję na tym, co mogę, co powinnam, żeby schudnąć, to zawsze daję plamę. zatem teraz głównym punktem mojego zainteresowania jest SESJA. oby przetrwać :lol: :lol: :lol: :lol:
-
Witam :!: Jestem niewiele starsza, historia praktycznie identyczna, siedze w jakimś błędnym kole, i nawet powiem CI, że zapomniałam jak to jest"normalnie jeść". Jem albo za dużo albo za mało. Ale walczę, mam nadzieje że ty też się nie poddasz :!: Razem jest raźniej. Pozdrawiam cieplutko:)
-
oho, mam tak samo
NIENAWIDZĘ OGRANICZEŃ :!: :!: :!:
może heśli się okaże, że Ci się nie udało (wypluć:tfu, tfu, tfu; odpukać: puk, puk, puk)
to przejdź po prostu na MŻ (mniej żreć) zero słodyczy, a zamiast w spodnie zainwestuj w rowerek lub cuś i ćwicz... nikt nie powiedział, że do schudnnięcia potrzebna jest dieta :wink:
trzymam kciuki za powodzenie planu
_________________
W każdym motylu tkwi cud. Czeka by być podziwianym...
wzrost: 175cm http://www.madzik.pl/gify01/new01/motyl03.gif
http://www.3fatchicks.net/img/bar-re.../73/55/61/.png
Bucik i Ninti walczą razem:)
-
Kochana jakbym czytala siebie... Jestem z Toba, przechodze przez to samo.
Miesiac bylo idealnie a teraz znowu tydzien zarcia, nie mam sily, wczoraj myslalam o najgorszym. Tez mam 15kg za duzo. Damy rade, bedziemy sie wspierac!
-
dobrze chociaż , że umiesz normalnie jeść, tak wynika z tego co piszesz.
ja od 2.5roku nie miałam ani jednego dnia kiedy zjadłabym w miare normalną dawke jedzenia.
próbowałam, ale jesc "normalnie" juz nie umiem.
POWODZENIA :!: :!: :!: :!: :!: :!:
-
eh, czy mi się wydaje, czy nad Polską zawisł jakiś ogólny niż nastroju? nie umiem wykrzesać z siebie żadnego entuzjazmu - i nie chodzi tu bynajmniej o dietę. dokładnie wiem, że nie zdążę się przygotować do kolokwium w jeden dzień, a mimo że NIC nie mam dzisiaj w planach (gruba Natalia unika znajomych), to nie zajrzałam do żadnej książki. czy wy też macie czasem wrażenie, że gdyby nie zaburzenia żywienia (oczywiście nie zakładam, że wszystkie je macie, wiem, że jest tu sporo osób, które po prostu chcą trochę schudnąć), to wasze wyniki w nauce byłyby o wiele lepsze? ja jestem tego pewna. po pierwsze: deprecha tym spowodowana zniechęca mnie do czegokolwiek, po drugie czas spędzony na myśleniu o tym, po trzecie ilość opuszczonych zajęć z wielu powodów niezmiennie związanych z moimi kompleksami. kanał.
wybaczcie mi ten pesymizm, ale tak teraz mam.
a papu lekko przeholowane, ale bez kompulsa, więc ok. chociaż przyznam, że dalej mnie nosi. ale nie odpuszczę. nie dzisiaj. staram się stosować do tej zasady. jeszcze tylko dzisiaj wytrzymam. i tak codziennie :lol:
muszę chyba zacząć na końcu każdego mojego wpisu zamieszczać dowcip, żeby zatrzeć wrażenie zdołowania :wink: