-
drugi dzień kompulsów na koncie. jakoś się jednak zbieram do tego, żeby jutro znów rozpocząć walkę. wiem, że to nierozsądne, co napiszę i pewnie w głębi duszy nawet tak nie myślę, ale czasem zwyczajnie żałuję, że nie rzygam po takich napadach. na samą myśl, że to wszystko we mnie zostaje... wiem, wiem, gadam jak jedna z zapętlonych w tę sieć, ale czym ja się różnię? nie jestem żadnym wyjątkiem, poza tym nigdy nie ukrywałam, że mam zaburzenia żywienia. a to że nie mam jadłowstrętu i że nie wymiotuję? może jeszcze nie, a może to i tak nie ma znaczenia skoro to wszystko skutecznie zatruwa mi życie?
czy wy też macie czasem wrażenie, że to się nigdy nie skończy? eh nie chcę was dołować, od jura, obiecuję, że się postaram, będę tryskać energią i optymizmem. świetnie wiedzieć, że nie jestem z tym sama - w domu nie mam w tym temacie wsparcia, dzięki.
-
Komplulsy, taaaa...znam to z własnego doświadczenia, ostatnio mam z nimi spokój (i niie tylko z nimi na szczęście), ale jem i tak za dużo :evil: Od jutra postanowiłam przejść na 1200+ South Beach i może będzie dobrze :wink: A Ty walcz z kompulsami - wiem jakie to okropne uczucie, że to żarcie jest w Tobie, ale ja sobie po takim napadzie tłumacze, że lepiej przytyć nawet ten kilogram niż iść rzygać i pakować się w bagno - ostatnio to działa.
-
Nathka kompulsy hmmmm znamy to.
Tyle ze ostatnio i tak u mnie jest lepiej zamiast 4-5 tysiecy jem jakies 2 tysiace kcal....;/
No ale to na pewno nie dietowo, nie tak mialo byc, ale pozostaje mi tylko wziasc sie do roboty i przestac marudzic.... Czego i tobie zycze.
-
Kochana ! Wierze w Ciebie i wiem ze tym razem musii Ci sie udac :)
Bede 3mac kciuki i objadaniu mowimy STOP.
Pozdrowka i 3maj sie
-
kompulsy...nie jedna z nas chyba cos o tym wie :roll:
ja tez takie miewałam ..jadłam i jadłam nie zwazałam an to czy jestem głodna czy nie , poprostu jadłam wszystko co sie dało...ale mam nadzieje ze dzieki wam i mojemu zaparciu zaczne zdrowo sie odzywiac :wink:
Wiec nie daj sie, bo popadniesz w nałog nieodwracalny a my chcemy tu schudnac prawda?:)
a nie w jakies anorekcje i bulimie wpadac :wink:
Wiec brac kroki w troki hehe i nie dac sie własnym słabosciom:)
-
Ja też tak jadłam bez opamiętania i to jeszcze niedawno (ostatni raz 5 dni temu) :roll: ale teraz już jest oki i u Ciebie też tak będzie :) wierzę w Ciebie... Ja to przeczekałam i w końcu miałam dość jeść aż do bólu. No i teraz już ładnie dietkuję (nie licząc wczorajszego dnia :wink: )
-
Jak dziś :?:
eh, ja przez kompulsy przytyłam 25kg. :x
i tez mam wrazenie, że "to" się nigdy nie skończy.
-
-
-
no to jestem z powrotem :oops: to były cholernie przykre cztery dni, ale co ja wam będę mówić, dokładnie wiecie jak to jest. waga obecnie lekko ponad 72kg :roll: nie łamię się jednak, mimo że jestem już tym wszystkim bardzo zmęczona. poza tym mam okres, więc wskazówka zapewne trochę oszukuje.
wracam z nową motywacją. konkretną tym razem.
do tej pory motywowałam się tym, że nie chcę już dalej być gruba, że chcę i mogę być piękna, że cudownie będzie na wiosnę wskoczyć w normalne ubrania itd., i pozytywnie. nie podziałało. postanowiłam zatem zrobić obrót o 180 stopni, znalazłam sobie nowy cel i mam nadzieję, że motywacja negatywna okaże się jakimś bodźcem dla mnie. bliżej o tym już jutro, bo teraz śmigam do studiować notatki. dodam tylko, że wczoraj było 2.500kcal, dzisiaj 1.800, jutro postaram się zakotwiczyć przy tysiącu :) idę was poodwiedzać i śmigam do nauki :wink:
p.s. chyba nie myślałyście, że dałam za wygraną, co? :lol: :P :*