być może faktycznie jeszcze coś ci w żołądku zalega Ja też tak niedawno miałam
być może faktycznie jeszcze coś ci w żołądku zalega Ja też tak niedawno miałam
Witaj beem
Przybyłam do Ciebie trochę z próżności, trochę z ciekawości... Widze, że dietka jak najlepiej Ci idzie i że już jesteś wprawiona w odchudzanie Świetnie
Przeczytałam Twoje poprzednie posty i dowiedziałam się więcej o smarowaniu czekoladą, niż sądziłam, że wiem dziekuję...
Dziękuję za prywatnego posta - odpisałam już Tylko się za mnie nie obraź... wciąż jestem ciekawa ile Ty w ogóle masz lat... pewnie się okaże, ze dużo więcej niż sądzę
Życzę powodzenia w diecie...
Witam,
wybaczcie że tak długo, ale wyjechałam juz w czwartek do domu rodzinnego (ważna uroczystość- osiemnastka mojej siostry)... i jak to z imprezami bywa nie zanadto dietetycznie było
ale się pochwalę - w dniu imprezy zjadłam naprawdę niewiele, lekkie śniadanko, grejfruta i talerz zupki
a na imprezie (w piatek)
1/3 porcji tortu (był oszałamiający)
gryzka (malutkiego) sernika na zimno
kawałek karkówki ze śliwką
1 kluchę śląską
dwie malutkie łyżki potrawki z kurczaka z ryżem
pół de vollaille
kilka frytek
garść winogron
trzy łyżki surówkiz czerwonej kapusty
kieliszek szampana
dwa kieliszki likieru
Jak na impreze całonocna to chyba nienajgorzej
Następnego dnia: lekkie śniadanie (duszona kura i warzywa, trochę mniej lekki obiadek de volaille i malutki kawałek ciasta) i wieczorem znowu impreza (tym razem 25 urodziny mojej kumpeli)
1 piwo malinowe
1 kanapeczka
kilka chipsów
1 cukierek
Jestem z siebie dumna, bo jak dotychczas imprezy pociągały za soba niepochamowane obżarstwo
dzisiejszy jadłospis:
1 jabłko
kilka listków pekinki
ok. 70 g ryżu ze szpinakiem trzy łyżki kurczaka w sosie
solidna porcja surówki z kapusty pekińskiej z sosem paprykowo ziołowym
pół porcji ciasta
(wiem, że miałlo nie być słodyczy, ale mialam straszną ochote spróbowac każdego... rozłożyłam sobie na trzy dni to próbowanie, więc chyba ok).
Dzisiaj rano waga pokazała 64,2 kg... to znaczy, że mimo imprezy wczoraj i przedwczoraj chudnę...
buziaki moje kochane, dziękuję ci Dorciu za wiadomość odpialam Ci już, czasem ma się coś co skierowane jest do jednej tylko istotki... trzymaj się cieplutko
Uwielbiam poranki, gdy wchodzę na wagę a ona pokazuje chociaż troszkę mniej....
i dzisiaj tak było 63,6 kg ...
Obawiam się tylko czy nie ważę się zbyt często... narazie początek diety, więc waga dośc szybko idzie w dół, ale za chwilkę czeka mnie zastój a ja ważąc się codziennie, będę zła, że waga nie drgnęła (nawet jeśli będzie spadać długookresowo)
A założenia miałam inne...
miało schodzić 1-2 kg miesięcznie a tu skok 66 -> 63,6 czyli 2,4 kg w ciągu 12 dni... przy tym tempie jojo mam murowane
tickerek zgodnie z założeniami zmienię, kiedy waga przez trzy dni utrzyma się poniżej 64 kg (ze względu na dobowe wahania wagi uważam, że zmienianie wagi o jakies 10 dag to nonsens, mimo tego że ważę sie raz dziennie, zawsze raniutko na pusty brzuszek)
wczoraj wieczorem zjadłam jeszcze tylko 1 tosta (niby jeden tost, ale to dwie kromki białego chleba i dużo sera przynajmniej ziół wsypałam do środka...)
jabłka mi się skończyły, ale nie chce mi się po nie iść kawał drogi... może wieczorem w ramach spaceru wyciągnę moje kochanie i jak zwykle przytaszczymy 3-4 kilo...
kończę dopijać wodę z cytryną i idę zrobić śniadanko...
dzisiaj serwujemy ryż ze szpinakiem (ok.50 g) podsmażany z 1 jajkiem (na teflonie i obowiązkowo bez tłuszczu)
Ogromnie ciesze się, że mimo tego, że biorę pigułki tym razem nie tyję... owszem płace teraz ponad dwa razy więcej za jedno opakowanie ale służy to także cerze... a juz momentami wątpiłam, że mogę nie tyć biorąc je...
dziewczyny polecam Yasmin
Dietkowo dzisiaj średniawka... ale bez grzeszków wysokokalorycznych i pojadania między posiłkami, tylko jakoś tak dużo tego było czuje po żołądku
a było
ryz ze szpinakiem i jajkiem
2 jabłka
kasza gryczana z warzywami + surówka z pekinki
kasza gryczana z grzybami i warzywami... czyli dzisiaj wszystko na ciepło
a i jeszcze w sumie to chyba z litr albo więcej soków owocowych
Waga potwierdziła, że dużo zjadłam...64,2 kg
He no coż... nie byłam w toalecie... ciekawe ile z tego to resztki wczorajsze....
I pamietamy mam schudnąć skutecznie, ale trwale... nie sprinterski wysiłek a triumf maratonu.
Pozdrawiam dziewczyny....
hmm jakos nikt nie pisze do mnie...
Hejka beem.
Czytam sobie Twoj watek i czytam i doszlam do wniosku ze za duzo tu przemyslec o spadku wagi, badz wzroscie. Po prostu za czesto sie wazysz...Wchodz na wage 1-2 w tygodniu w okreslony przez Ciebie dzien. Ja tez mam wage elektroniczna, ktora zreszta stoi u mnie w pokoju i kusi,ale zawzielam sie i waze sie 1-3 x w tygodniu. Roznie bywa...
Zycze powodzonka i trzymam kciuki.
Dzieki za przepis na czekoladowy peeling. Napewno sprobuje.
pozdrawiam
tusia
Nie przejmuj się brak wizyty w toalecie pewnie sprawił, że waga wzrosła to bardziej prawdopodobne niż z powodu jedzenia, w jeden dzień tłuszczyk się nie odłoży . Świetnie poradziłaś sobie na imprezce... Powodzenia, będzie dobrze
OJEJKU...
Ja się martwiłam wagą a mam większy problem... nie mogę iść siusiu, bo czuję się, jakbym miała szpilki w środku... poza tym cośs mi tam krwawi, bo mam w moczu krew
Moje słonko mi mówi, ze może jakiś kamień się przemieścił i stąd dolegliwości a ja się martwię czy nie będę miała powtórki z rozrywki bo rok temu wylądowałam z infekcją nerek w szpitalu pod kroplówką. A sesja się zbliża jutro mam dwa zaliczenia i się uczyć trzeba... mało piję... dla diety to źle, dla nerek źle, ale jak się napiję muszę po kwadransie iść do toalety a to tak boli... smutam się
zamiast sie uczyć spaceruję po forum...
i nadal boje sie pic...
e tam
Zakładki