Hej, gatuluje zdanego egzaminu :D a to cos powarzego z tym domem :( pokłóciłas się z rodzicami :?: współczuje. Życze udanego weekendu :wink:
Wersja do druku
Hej, gatuluje zdanego egzaminu :D a to cos powarzego z tym domem :( pokłóciłas się z rodzicami :?: współczuje. Życze udanego weekendu :wink:
uuu cos nie tak ze starszymi :?:
ojej... niezbyt fajnie :roll:
ale dobrze ze z dietką chociaż dobrze.
no i dobrze ze masz Piotrka...
i nas tez masz pamietaj :-*
Czasem sie zdarzaja sprzeczki, czasem nas ponosi... ale najwazneijsze ze masz gdzie isc, wiesz ze mozesz na Piotrka liczyc, to odrobine choc zmniejsza bol.
Dobrze ze nadal pomimo wszytko kontynuujesz dietke no i przylaczam sie do gratulacji odosnie zaliczenia :)
pozdrawiamm buziaki
aaa i tymczasowo przenosze sie do HER12 na pamietniczek bo u mnie tkie grobowe cisze :)
Pozwólcie, że się tutaj wygadam.
Opowiem wam moją historię.
Urodziłam się w mroźny zimowy wieczór, jako drugie nieplanowane dziecko. 3 lata wcześniej urodził się mój brat, wtedy moja mama usłyszała, że nie będzie mogła już mieć dzieci. Moje dzieciństwo, to nieustanna gonitwa żeby dorównać bratu. Chciałam, żeby też mnie ktoś pochwalił, jednak do dnia dzisiejszego nigdy się tego nie doczekałam, zawsze słyszałam, że Maciek jest lepszy. W szkole podstawowej byłam najlepsza, mialam same 5. Jednak to nie wystarczało, bo dziewczynki mają łatwiej. Zawsze według moich rodziców byłam gorsza. Ocena poniżej 5 była nie do przyjęcia, miałam za to kary, typu zakaz oglądania tv, wychodzenia na dwór. Maciek był średniakiem, jednak nigdy takiej kary nie dostał. Znęcał się nademną psychicznie. Wmawiał mi, że jestem brzydka gruba, beznadziejna, bił mnie. Rodzice woleli tego nie widzieć, a gdy zauważali winna byłam tylko i wyłącznie ja. Dostałam się do najlepszego LO, znów byłam najlepsza. Uczyłam się dniami inocami, chciałam usłyszeć od rodziców, że są ze mnie dumni, efekt?Ciągłe kontrole, przeszukiwanie moich rzeczy, czytanie pamiętników, a później wyśmiewanie się przed rodziną i znajomymi. W liceum też zaczełam swoją przygodę z odchudzaniem, żeby wkońcu nie słyszeć, że jestem gruba(166cm/63kg). Dzięki swojej rodzinie nigdy nie zaakceptowałam swojego ciała, bo zawsze słyszałam, że mam za dużo ti i ówdzie. Rodzice chcieli, żebym poszła na medycyne. Ja nie chciałam, widziałam swoją przyszłość w oceanografii, zbuntowałam się. Gdy dostałam się na te studia zaczął się prawidziwy horror, bo co to za zawód?Jeszcze przed studniówką zaczełam się odchudzać, po maturze i egzaminach przeszłam na regorysyczną dietę, prawie nic nie jadłam. Swoje ciało ukrywałam pod stertą ubrań. TO było moje wołanie o pomoc, chciałam pokazać, że też jestem w domu i też należy mi się uwaga. W listopadzie, gdy zasłabłam na uczelni trafiłam do szpitala. Diagnoza: Anoreksja. Do moich rodziców jednak to nie dotarło, że to jest choroba duszy a nie ciała. Nigdy moja mama nie rozmawiała ze mną na ten temat, to było tabu. Wróciłam z leczenia, to sprawa była zamknięta. Wkońcu mialam normalną wage, czyli jestem zdrowa. A ja byłam wyśmiewana w dalszym ciągu w rodzinie i przed znajomymi. Zaczełam gotować, sprzątać, zajełam się domem. Czy ktoś to docenił?nie. Jedyne co słyszałam to to, że kotlety są za słone, a zupa ma za mało śmietany, a pod krzesłem zostala plama.Dostałam się na technologię, zaczeła też się moja walka z bulimią i kompulsami. Nikt o tym nie wiedział. Poznałam też Piotrka. Dopiero po roku mu powiedziałam o sobie i swoich problemach z jedzeniem. To on był pierwszą osobą która mi powiedziała, że mnie kocha. Żyłam jakby w dwóch światach, jednym był dom, w którym byłam non stop poniżana i non stop słyszałam, że jestem beznadziejna. A drugi świat to Piotrek, który zaczął mi mówić, że jestem piękna, że mu się podobam, że mnie kocha. A ja nie przyjmowałam tego do wiadomości, przecież jestem beznadziejna i nic nie warta. Nie mogł tego zrozumieć dlaczego nie wierze mu w to co mówi, dopiero uwierzył, gdy mu o wszystkim powiedziałam.
Wczoraj w domu wybuchła wojna, Maciek mnie pobił, nikt nie zareagował, wkońcu to ja jestem sobie winna. Spytałam się dlaczego nie reagują, usłyszałam, że jak mi się nie podoba to mogę się wynieść, będzie jedna gęba mniej do wyrzywienia. Wziełam plecak, wsadziłam, majtki skarpety, koszulkę i pieniądze, wyszłam. Nikt mnie nie zatrzymał. Płacząc wysłałam smsa do Piotrka który był w szkole, że mam już dość i chce zniknąć. Piotrek zjawił się błyskawicznie, zabrał mnie do siebie. Długo wczoraj płakałam, długo rozmawialiśmy. Niestety poszedł do szkoły dzisiaj. Ja zostałam z jego mamą i malutkm bratem. Długo rozmawiałam. Prawdopodobnie zostane tutaj. Musze tylko jechać do domu po rzeczy. Więc o mieszkanie się nie marwie, pieniądze mam odłożone, do końca studiów powinno starczyć, Pozatym latem zawsze można pacować.Wczoraj też sobie uświdomiłam, że jeszcze nigdy z ust moich rodziców nie usłyszałam słowa "kocham cię".
Kochana smutne co napisałaś a rodzice nie bedę ich usprawiedliwiać :x cudownie ze masz Piotrka :)
życie często rzuca nam kłody pod nogi.
ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
najważniejsze że masz Piotrka...
należy Ci się ogromny buziak za trzymanie dietki mimo wszystkiego :!:
Jeju, kochanie, nie wiedzialam ze masz tak ciezko... :( <przytul> nic sie nie martw, najwazniejsze ze masz Piotrka... No i nas :) Zawsze mozesz sie nam wyzalic :) Trzymaj sie Słonko 8)
Moje Kochanie wróciło z uczelni, zjadło i jak się położyło tak zasneło:)Gadaliśmy wczoraj pół nocy, i już nie miał sił.
Sunny niestety dzisiaj nie trzymałam diety, zjadłam 2 kawałki ciasta, troche czekoladek, i ogólnie nie jadłam dietetycznie. Chleb smarowany masłem. Wynika to stąd, że nie jestem w domu i niestety głupio mi cokolwiek powiedziec. I tak się ciesze, że mam gdzie mieszkać.Niewiem jak to teraz będzie z tą dietą, ale będę się starać :!: I więcej ruszać. Pogoda dzisiaj była straszna, myślałam, ze mne porwie jak wyszłam
Dziękuje kochane, że jesteście ze mną chociaż wirtualnie :!: