Jutro mam zamiar zjesc cos slodkiego. Od jakiegos czasu chodza za mna slodkosci...wiec jutro zjem,a co
Jutro mam zamiar zjesc cos slodkiego. Od jakiegos czasu chodza za mna slodkosci...wiec jutro zjem,a co
No wlasnie Tusia, a jak jest w okresach stresowych? Masz wtedy ochote na slodycze? Bo mi ze stresu sie az rece dzis trzesly, poczym mialam niezmierna ochote na wchloniecie 100 gramowej czekolady. Ostatecznie "chwala Bogu" sie opanowalam..
A jak bylam dzis w sklepie to takie zwykle wafelki w czekoladzie mnie kusily strasznie, ale sie powstrzymalam
Wczoraj minal 3 dzien bez slodyczy!
Moje menu wygladalo nastepujaco:
SNIADANIE:
Batonik zbozowy(100kcal)
Jogurt (160kcal)
DRUGIE SNIADANIE:
2 kromki Wasa z serkiem bialym typu light, polane miodem (130kcal)
Male Jablko (60kcal)
W RAMACH OBIADU:
2 kromki chleba razowego posmarowanego serkiem wiejskim (270kcal)
2 kromki Wasa (50kcal)
KOLACJA:
2 kromki Wasa (50kcal)
Razem: 820kcal
Wczoraj zaraz po „obiedzie“ stracilam na tyle apetyt, ze nie moglam nawet dobic do 850kcal. Wczoraj byl stres, a dzis tez za to humor zbytnio nie dopisuje. Moze tez przez pogode; szaro sie zrobilo i ponoc zapowiadaja nawet powrot sniegu! Biore sie zaraz za pisanie kolejnej pracy, a wlasciwie jej skonczenie, nastepnie mam w planie sprzatanie, obiad, zakupy spozywcze, a wieczorem cos Slonce wspominalo o pojsciu na jakis koncert, ale w koncu nie wiem jakie sa plany…mamy bilety czy nie? Nie wazne, biore sie do roboty..
Dzis bedzie 5 dzien bez slodyczy
Na wadze 56,3kg..
juli, pieknie dietkujesz bez slodyczy...Wielkie wyzwanie...gratuluje,a co to za batonik zbozowy?. Nie wliczasz go jako slodycz?. Ja chyba tez wroce do jedzenia corny na drugie sniadanie.Wtedy mnie tak nie ciagnie...Pzoa tym uwazam ze jedzenie slidyczy i wliczanie je w limit kaloryczny jest jak najbardziej dobre.
Jesli chodzi o syutuacje stresowe to roznie bywa,raz wszystko bym zjadla,raz wogole mi sie nie chce jesc...
Pozdrawiam i gratuluje.
Tusia.
Juuuuuuliiiiiiiiii?
Nie bylo mnie dlugo. Mam robote intelektualna, a w chwilach wolnych rozmyslam o swojej przyszlosci zawodowej Zaprzata mi to glowe juz blisko dwa tygodnie. Rozwazam wszyskie "za" i "przeciw".. Co ma sens, a co nie. Pewne fakty staly sie dla mnie przykre. Nie mam za bardzo apetytu, humoru tez zbytnio nie. Poplakuje, nawet teraz gdy pisze ten post. Jest mi trudno sie z pewnymi rzeczami pogodzic. Bardzo rozczarowana soba jestem. Po tych kilkunastodniowych przemysleniach, dzis, podjelam decyzje - teraz oswajam sie z nia. Z drugiej zas strony, pocieszam sie, mysle: "skoro tu sie nie udalo, nie zalamuj sie, tylko wez sie za nastepne, czyli to i tamto". Bo trzeba isc do przodu, a uzalanie sie nad soba niczego nie zmieni, tylko utrudni koncentracje nad rzeczami "pozytywnymi".
Takze nie cwicze, z domu wychodze tylko na zakupy. Przed Sloncem jest mi trudno, czuje sie poprostu jak nieudacznik. Dzis mu powiedzialam.
Jedzenie? Dzis byl batonik zbozowy, 3 x Wasa, 3 lyzeczki miodu, 2 marchewki, zupa grochowa, cos
Apetytu nie mieć, to chyba jak bym takie coś miała, to bym pomyślała, że jest coś nie tak. Nawet jak choruję to mam apetyt. Nie załamuj się. Też mam ostatnio myśli związane z przyszłością i z szukaniem pracy i w ogóle. Miałam dołek, ale długo nie musiałam czekać a tu taką miałam miłą niespodziankę, nie pochwalę się jaką, bo zawsze jak się pochwalę to później nic z tego nie wychodzi. To mam nadzieję, że już masz normalny apetyt i powera do realizacji wszystkiego. Główka do góry.
A jaki Ty teraz rozmiar nosisz, że chcesz mieć 34 rozmiar?
Ja mam tylko 164 i dążę tylko do rozmiaru 36.
Tylko ja mam tak że jak ważyłam 50 kg to bluzki miałam rozmiar 34, a jakieś spodnie to 36. chyba jestem nieproporcjonalna.
Tit, jak bylam jakis czas temu, dajmy na to w lutym w sklepie, zabawilam sie w przymierzanie i weszlam w jeansy - rozmiar 34 Co dla mnie bylo prawdziwa niespodzianka, bo ja zawsze na biodrach i w udach pulchna bylam. Ale ze te 34 zbyt obcisle byly - to kupilam ten sam fason ale rozmiar 36. W tych 34 to mi boczki wystawaly ochydnie..
Ale wyobraz sobie kilka dni temu bez problemu weszlam w spodnie, co do ktorych juz nie mialam zadnych nadzieji.. Byly to spodnie z czasow gdy wazylam 54kg (pierwsza polowa 2004roku).
W tym roku kupilam tez sweter - rozmiar 34.
Ale jak wiadomo - rozmiar rozmiarowi - nie rowny. Raz wiec kupuje 34, innym razem 36...
Mam 166cm wzrostu.
Z apetytem dzis lepiej bylo, tzn. do momentu gdy doszlo do mnie ze dzis znow nie spedze praktycznie ani chwili z moim Sloncem Szlag by jasny trafil I jutro i pojutrze i popojutrze bedzie to samo
Juli,ja tez nie mam apetytu. Jem bo jem,zeby nie spowolnic sobie przemiany materii. Tego bym nie chciala...
Nie zalamuj sie jednym niepowodzeniem. W zyciu nie zawsze nam sie cos udaje.Mimo staran.Trzeba przyjac do wiadomosci porazke i isc do przodu. Przed Toba jeszcze wiele niepowodzen,( tak jest w zyciu) i musisz nauczyc sie z nimi godzic. Wiem,ze czasami ciezko...Jestem jak najbardziej za tym,by sobie usiasc,pomyslec,poplakac-przychodzi ulga-w mnie wlasnie tak sie dzieje.
Trzymaj sie cieplo.
Buziaki.
Tusia.
Zakładki