Waga mi sie zatrzymała... pewnie od tego siedzenia w domu. Ale nie próżnuję, robię gimnastykę na siedząco, bez nadwyrężania skręconej nogi. I z powodu mniejszej ilości ruchu wydłużyłam czas gimnastyki. Moje nogi stają się coraz mocniejsze. Pomyśleć że mogłam chodzić na takich flaczkach!Myślę że w poniedziałek znowu spróbuję pobiegać, oby tym razem bez efektów ubocznych.
Kiedyś ćwiczyłam jogę. Teraz robię to w domu. Po 20-minutowej rozgrzewce jestem w stanie wykonać kilka pozycji. Ale od przyszłego miesiąca i tak zapiszę się na jakieś zajęcia.
I waga w magiczny sposób wróci do upragnionych 55 kg.
Odczuwam zmiany: czuję się lekka, nic mi nie zalega na żołądku, jestem mniej nerwowa, żołądek pracuje regularnie, nie mam zaparć wreszcie! no i twarz jest jakaś taka szczuplejszapewne od częstszego uśmiechania się, bo jestem bardziej z siebie zadowolona...
to prawda że grunt to pozytywne nastawienie i wiara w osiągnięcie celu!
bez tego nawet nie ma co próbować schudnąć, bo się nie uda.
Tak łatwo jest przytyć a tak trudno schudnąć... ale dam radę!!
Zakładki