-
Za egzamin trzymam kciuki cały czas i puszczę je dopiero kiedy wrócisz i napiszesz ze już po :) Kochana smutno mi strasznie, że czujesz sie tak źle. nawet nie wiem co mogłabym Ci radzić. Chyba powinnaś po prostu przeczekać te gorsze chwile. Albo spróbować spojrzeć na wszystko inaczej...
Ja telepatyczie bardzo mocno Cię przytulam... Czujesz?
Trzymaj się cieplutko Rejazz. :*
-
Każdy ma swoje problemy. Jedni nie mają gdzie mieszkać, inni nie mają do kogo iść po pomoc, a my mamy zachwiania. Zawsze jest jakaś iskierka, która rozświetli mrok :) 3maj się Kochana! :*
-
Rejazz wpadłam zobaczyć czy już coś wiadomo, jak Ci poszło ale widzę że jeszcze nie odiwedzałaś pamiętnika.
Ja tam mam nadzieję, że wszystko poszło jak trzeba.
Pozdrówka
Notta
-
HEJ CZEKAMY TU NA CIEBIE :wink:
-
cześć kochana
no.... nie wolno się załamywać
dopiero co pocieszłaś mnie - nie pamiętasz?
wierz mi - uraz przejdzie po jednym no może po 2 dniach
ja na wage do dziś nie staję bo po co mi nerwy
robię swoje i myślę, że kiedyś doczekam się nagrody czyli spadku wagi
główka do góry
pozdrawiam piątkowo
c.
-
Witam wieczornie!
Miałam dzisiaj odpocząć od komputera no i częściowo mi się udało. Byłam na egzaminie, poszedł mi gorzej niż pierwszy termin, więc skoro wtedy nie zaliczyłam to teraz szanse są niewielkie. Ale poczekam na wyniki (jak zwykle nie wiadomo ile trzeba czekać) i potem będę marudzić na ten temat. Po powrocie do domu położyłam się, żeby poczytać i po dwóch rozdziałach zasnęłam i obudziłam się o 18. Miałam jakieś podejrzane sny jak to zwykle w dzień (śniła mi się klajdusia, he he) i obudziłam się w złym nastroju. Do tego soczewki mi się oczywiście przylepiły do oczu, nie znoszę tego uczucia.
Rano też skontaktowałam się w sprawie pracy - to jest dosyć głupia sytuacja. Zaraz na początku stycznia byłam na rozmowie a zarazem sprawdzeniu moich praktycznych umiejętności. Bardzo mi się wszystko podobało, mój nowy szef przedstawił mnie wszystkim w biurze, zależało mu (i nadal zależy) naprawdę bardzo bardzo żebym już zaczęła pracować - bo póki co to on musi odwalać tą robotę obok swoich standardowych obowiązków. Cały problem polega na tym, że praca jest z tajnymi dokumentami (tymi osławionymi teczkami) - nawet nie bezpośrednio, tylko po prostu te dane leżą zeskanowane na twardym dysku na serwerze w moim pokoju i mogę mieć do nich dostęp kiedy tylko zechcę - i nikogo nie obchodzi że nie chcę bo nie za to mi płacą ;) No ale koniec końców, musiałam wypełnić koszmarną ankietę i wyspowiadać się chyba ze wszystkiego, włącznie z tym ile piję, do kogo jeżdżę za granicę i gdzie pracuje mąż mojej siostry itp. itd. I potrzebuję przepustki, żebym mogła wejść do budynku w którym mam pracować - i z tą przepustką jest właśnie problem. Moją ankietę musi najpierw zaakceptować szef kancelarii prezydenta i podać ją dalej. Ale szef postanowił zostać ministrem. Podobno już wybrali nowego, ale ma sporo zaległości no i tak czekam i czekam i nie wiem ile mi jeszcze przyjdzie czekać. A obiecałam, że się nie wycofam, a staram się być słowna. Poczekam jeszcze do końca marca - jak po powrocie z Berlina dalej nic nie będzie wiadomo to zaczynam się rozglądać za nową pracą :roll: :roll: :roll: Tylko że ja bym wolała tą, bo pasuje mi pod każdym względem (no, może oprócz lokalizacji) - ale godziny pracy takie jak chcę, płaca adekwatna do wysiłku, robię to co lubię i to co potrafię.. Ech. To drażliwy temat ostatnio.
Z moim A. znów ponad tydzień nie rozmawialiśmy przez telefon i nadal ciągle się mijamy - jak on wraca do domu, to ja już śpię albo idę spać. Niby w pracy zamieniamy kilka zdań a czasem nawet więcej przez icq ale wiadomo że to nie to samo.. Jest mi ciężko ale w sumie już jestem przyzwyczajona i to nie jest główny powód moich humorów. Aczkolwiek nie robi im dobrze.
Co poza tym? Dzisiaj miałam pierwsze takie prawdziwe załamanie w diecie. Żeby nie zjeść więcej to przyszłam tutaj napisać co zjadłam. Zjadłam dwa kawałki czekolady i cztery czekoladowe cukierki z pistacjowym nadzieniem. Boję się, że będzie więcej :roll: :roll:
Jedzenie:
- 40g płatków Fitness + 15g müsli + 300ml mleka (340 kcal)
- kaszka z malinami smakija (184 kcal)
- kromka pumpernikla z 4 plasterkami morlinek (146 kcal)
- łyżeczka siemienia lnianego, dwie łyżeczki płatków owsianych, zalane pół szklanki gorącego mleka (118 kcal)
- 85g tuńczyka + pomidor + cebula + łyżka jogurtu naturalnego (121 kcal)
- no i ta nieszczęsna czekolada i czekoladki (nie pójdę spisać ile kcal i innych składników bo jak znów zobaczę to pewno zjem więcej)
razem: 908 kcal + czeko
białko: 61g, tłuszcze: 23g, węglowodany: 117g
płyny: ponad 3l, nie wiem dokładnie, bo się zagapiłam
Ruch:
- 40 dzień a6w
- zaraz chyba wsiądę na orbitrek, coby zająć się czymś pożytecznym (ok. 40 min.)
Dla siebie:
- znowu nic - też nowość.... :roll:
Cieszę się bardzo na weekend - mam nadzieję, że uda mi się odpocząć i zrelaksować trochę. Dzisiaj rano nawet zdążyłam coś tam Andiemu przygadać i się chyba obraził bo się nie odzywa do mnie :? :? :roll: :roll: Ale powinnam się też trochę w weekend pouczyć, bo przyszły tydzień znów się zapowiada niewesoło.
Jestem jakaś nie do życia :? Oraz non stop głodna.......
-
znajdz dla niego czas, tobie to leż dobrze zrobi taka odskocznia psychiczna :)
całusu
i łapy precz od czekoladek :evil:
-
.... I PO ŁAPKACH I PO ŁAPKACH ZA CZEKOLADKI!!
:wink: buziaczki weekendowe
-
Dzięki kochane!!! Oberwałam po łapkach to już nie ruszam! Zamiast tego złapałam łapkami za łapy do machania na orbitreku i poćwiczyłam 39 min., 12 km, 200 kcal. Zawsze coś, brakowało mi tego przez ostatnie dwa dni :)
Od razu jest _trochę_ lepiej!
-
No, to ja Cię pochwalę za ćwiczenia, bić nie muszę ;)
Dobranoc :)