No, wracaj wracaj :D
Pozdrawiam i miłego poniedziałku życzę :D
Wersja do druku
No, wracaj wracaj :D
Pozdrawiam i miłego poniedziałku życzę :D
Klajdusia już nas chyba nie lubi :(
Witam, życzę miłego i słonecznego wtorku :D
Buziaczki na nowy dzień zostawiam i pozdrawiam cieplutko :D :D :D
BUZIACZKI PRZESZYłAM CMOK CMOK CMOK ;*
Przyjemnego dnia życzę i pozdrawiam gorąco 8) :D :D :D
http://www.unc.edu/~melaffer/Pathfinder/vegetables.jpg
No, klaudi, juz bylby najwyzszy czas, zebys wrocila.
Sezon malinowo- jagodowy czas zaczac. Wlasnie sie pojawiy w sklepach te pysznosci :!:
http://images28.fotosik.pl/3/82cd34f176dc72ad.jpg
[TAK TAK ZIUTKA DOBRZE GADA /DAC JEJ WÓDKI :wink: / WRACAJ :lol:Cytat:
Zamieszczone przez ziutkaa
E.... zacznę od tego że strasznie mi głupio, że tak długo mnie nie było, chociaż być miałam. No ale miałam troszkę problemów osobistych... Na tą durną sesję nałożyłam mi się przede wszystkim choroba babci. Trafiła do szpitla bo zasłabła, czuła się fatalnie... Lekarze (którzy oczywiście poza strajkowniem to nic nie robią) nie potrafili przez dlugi czas wykryć co jest nie tak... No i po długim czekaniu i interwencji mojego taty (który użył chyba wielu niecenzuralnych słów) okazalo się ze babcia ma poważne problemy z tarczycą...
Do czwatku krążłam między szpitalem a swoim domem (no bo nauka). W czwartek miałam egzamin... Znaczy nie wczoraj a w poprzedni czwartek. Potem przespałam chyba 48 godzin i znowu do babci. No ale na szczęście się jej poprawiło... Ma nieco lepsze wyniki badań i lepiej się czuje.
Ostatecznie jeszcze rozchorowałam się sama. Miałam straszne przeziębienie i przez kilka dni nie wychodziłam z łózka. Poza tym mam ostatnio straszne bóle głowy, ciągle biorę tabletki i nie wiem czemu nie działają. Wcześniej tak nie miałam... Może powinnam wreszcie zacząć nosić moje okulary, eh... :(
No ale dość smęcenia.
Oczywiście raportu nie będzie, bo wcale nie było dobrze, było wręcz fatalnie :/ Jadłam pizzę, chipsy, cukieri, tony lodów i wszystko czego ogólnie jeść nie powinnam.
Pokonałam strach, weszłam na wagę. 67 kg. Trzeba coś z tym zrobić.
Mam teraz wakaje, więcej czasu. Mam nadzieję, że tym razem mi się uda. Mam nadzieję, że wybaczycie mi i będziecie mnie dalej wspierać...
Od dziś zarzadzam dietę. I ćwiczenia. Co najmniej godzinę dziennie.
Słońce świeci coraz bardziej, niedługo trzeba będzie wskoczyć w strój kąpiellowy i nie wygladać w nim jak tona salcesonu.
Będzie dobrze! Będzie! Będzie!
To już koniec niepowodzeń. Oficjalnie zarządzam rozpoczęcie etapu sukcesów.
ps. Jesszcze raz dziekuję że jesteście. I przepraszam ze mnie nie było tak długo.... :(